wtorek, 28 grudnia 2010

Sen, nie sen ... życie, nie życie ...


Seria: Era Wodnika

Od pewnego czasu przydarza mi się takie dziwne zjawisko, nieco podobne do snu i jednocześnie sceny są wyraźne i nasycone jak w filmie trójwymiarowym. Cała akcja toczy się w nieokreślonej przyszłości na naszej planecie Ziemi.

Widzenie zaczyna się w momencie, gdy utrudzona życiem, zjawiskami pełnymi negatywizmu, i społeczną inercją, mocno mi się znudziło. Postanowiłam opuścić życie ziemskie. Jestem więc w lesie, wśród drzew ... cisza, spokój, tylko pies spokojnie biega. Wchodzę w medytację śmierci. Jest mi dobrze, jestem całkowicie połączona z całą naturą , jakby wtopiona w nią. Jestem gotowa tak pozostać, gdy z głębi mnie dochodzi wezwanie "wstań i wracaj do domu". Wiem, że jest to moja najlepsza przyjaciółka Śmierć .... jednak nie mam ochoty powracać do życia pełnego trudów.
Wtedy pojawia się Rada Karmiczna ... trzymają jakiś starożytny dokument i głosem nie znoszącym sprzeciwu informują mnie, że podpisałam kontrakt, który teraz mam wypełnić. Czuję w sobie dużą niechęć, zastanawiam się czy ten kontrakt nie jest raczej cyrografem na moje życie... Słyszę śmiech i słowa przynaglenia. Rad, nie rad przerywam mój błogi stan, wołam psa i ... choć bez entuzjazmu, wracam.
Dojeżdżam do mego domu i zauważam jakiś skłębiony tłum ... ciężko wzdycham, znowu ludzie z przerostem egoizmu. Zatrzymuję się i patrzę jak cała rzesza pseudo reporterów napiera na mnie, wrzeszczy zadając jakieś niezrozumiałe pytania... dokładnie wygląda to tak jakby chcieli mnie rozdeptać. Uff jest gorzej niż było wcześniej... marzy mi się gorąca kawa. I ledwo pomyślałam mam kubek gorącej kawy w rękach. Natychmiast jazgot wzrasta wraz z nachalnym żądaniem by coś im wyjaśnić... koszmar. Patrzę i milczę, mam w oczach smutek, bo wiem, że z całej tej rzeszy tylko jedna osoba przejdzie do życia, choć nie bardzo wiem co ma nastąpić.

Idę do domu, po drodze mijam moją młodą sąsiadkę, jest w stanie opłakanym, rozczochrana z obłędem w oku... szkoda mi jej. Zamykam za sobą drzwi i ze łzami bezsilności zwracam się do brata Jezusa ... mówię mu, jak mi ciężko.
On przynajmniej miał szczęście, wprawdzie jak miał 33 lata to przybili go do belki.... ja mam już 58 lat i jeszcze końca nie widać. Jezus ze śmiechem przypomina mi, że zamieniono Jego belkę na krzyż i do tej pory wyznawcy tak go trzymają... tacy są ludzie, niepoczytalni, nieżyczliwi, za boga mają ego potwora, który niszczy wszystko.... i ze śmiechem mówi, że taka jest ich świadomość i że naszym zadaniem jest to zmienić.
Uspokajam się i widzę jak moje mieszkanie wypełnia się różnymi duchami Natury. Patrzę oczarowana jak smukłe elfy tańczą z grubiutkimi gnomami w takt pięknego śpiewu rusałek, a salamandry i smoki biją brawo .
Czuję w swym ciele zmęczenie, wyczerpanie i bezwolnie osuwam się na podłogę... czuję tylko świadomość jak funkcjonuje w tym zrujnowanym ciele. I wtedy widzę jak wszystkie duszki otaczają mnie i coś robią... na koniec ubierają mnie, nakładają na głowę przezroczystą kulę ... takie same kule zakładają na głowę mego psa i kota... to jest dość niesamowite. Wstaję całkiem zregenerowana. Mam na sobie coś na wzór obcisłego kombinezonu połyskującego kolorem biało srebrnym. Czuję się dobrze w tym nowym.
Ponownie wychodzę przed dom. Widzę jak prawie wszyscy z tego tłumu leżą jak butwiejące kłody drewna i tylko jedna osoba siedzi w kucki nieco zdezorientowana. Zauważam, że stało się choć tak na prawdę nawet nie wiem co. Osobą żyjącą zajmują się duchy Natury. W tym czasie pomyślałam o przyjaciołach żyjących w różnych krajach naszego globu. Natychmiast zobaczyłam co się dzieje na ich terenach... patrzyłam trochę odrętwiała jak ogrom ludzi leżą jak butwiejące kłody drewna.
Pojawia się informacja, że dla tych ludzi jest to ostatnia szansa. Mają podjąć decyzję i gdy tylko zdecydują się zrezygnować z ego potwora i lęku ... dostaną korniki Miłości które ich oczyszczą. Patrzę jak większość odrzuca tą propozycję i decyduje się odejść wraz ze swoim strachem i żądzami.
Głęboko westchnęłam. Zobaczyłam wiele kosmicznych braci i sióstr w formach, których nie jestem w stanie opisać. Wszyscy pojawili się by pomóc tym co pozostali.
Ci co zdali egzamin łączą się w grupy po osiemnastu. Wszyscy ubrani są w skafandry, które różnią się jedynie kolorami. Rozglądam się i widzę jak rozpuszcza się cały świat jaki znałam dotychczas. Wszystkie nasze tak zwane wynalazki całkiem się rozpuszczają, rozpływają. Klimat jest doskonały, a przyroda zregenerowana dosłowne oddycha pełną piersią, cala lśni życiem.
Jeszcze gdzieniegdzie widać kolorowe spirale energetyczne przypominające wyglądem trąbę powietrzną. Okazało się, że te nieliczne grupy po osiemnaście osób, rozrzucone po wszystkich kontynentach kontynuują oczyszczanie dosłownie wszystkich wynaturzeń jakich dopuścili się ludzie minionych epok.
Nadal nie wiem jakie jest moje zadanie i czego dotyczy kontrakt jaki mi pokazano. Jednak zniknęło to trudne uczucie przygniecenia. Czekam na dalsze informacje i ... budzę się. Mam dziwne wrażenie, że znam ten "film" i uświadamiam sobie, że jest to kolejna taka wizja. W moim wnętrzu słyszę głos " opisz to".
Więc najlepiej jak potrafię opisałam całą tą "wizję" choć nie wiem po co i czemu to ma służyć.

W miłości mego serca
Hania

piątek, 24 grudnia 2010

Chwilowa dezorientacja


Seria : Era Wodnika

"Odpuszczanie przeszłości jest daremne, a marzenie o przyszłości jest tylko snem" To co nam pozostaje to moment TERAZ - to jest jedyna chwila na kreację, każdy moment teraz właśnie tym jest. Można ogólnie powiedzieć, że takie informacje energetyczne każdy współcześnie żyjący człowiek już otrzymał, właśnie teraz otrzymuje, lub otrzyma w najbliższym czasie. To budzi dezorientację. Skąd taka reakcja?

Otóż globalnie jesteśmy wzywani do porzucenia starych, niezgodnych z Prawdą przyzwyczajeń, idei czy paradygmatów. Najczęściej nie rozumiemy i nie wiemy jak sobie z tym poradzić i właśnie ta niewiedza budzi dezorientację. Bojąc się zmian, najczęściej trzymamy się tego co stare i bezużyteczne tylko dla tego, że to doskonale znamy. Taka postawa budzi wielkie wewnętrzne tarcie.
Niewiedza jest największym wrogiem człowieka, bo budzi wszelkie strachy i lęki, a stąd myśli o depresji. Najczęściej ze zwykłego lenistwa duchowego wolimy jakieś prochy ogłupiające świadomość, miast poświęcić trochę czasu i poznać Prawdę o sobie i świecie.
No a jaka jest ta Prawda? Trzeba poznać Wielkie Prawa zawarte we wszystkich Księgach religijnych, o których Jezus powiedział " prędzej niebo i ziemia przeminą nim zmieni się jedna jota w Prawie". Poznając te Prawdy widzimy jak na dłoni, że nasze interpretacje i ego zachcianki sprawiły, że usiłujemy zmienić nie tylko jedną jotę, ale zmieniamy całą Prawdę wypierając ją dogmatami zarówno religijnymi jak i naukowymi.

A tego nie da się zrobić bezkarnie, odpowiedzialność spada zawsze na osobę oraz społeczeństwo i przychodzi moment, jak teraz, gdy musimy skonfrontować się z naszymi wyborami i odczuć je na własnej skórze. Przyznaję, że moment konfrontacji naszych wyobrażeń o sobie z Prawdą jest niemiły i bolesny. Cierpi ego.

Jednak zobaczcie, mamy być Troskliwi i opiekujący się... a jacy jesteśmy? Jak wygląda nasza troska o Ziemię o świat fauny i flory? Nie będę tego opisywać... niech każdy otworzy oczy i rozejrzy się wokół, i zobaczy jak to u niego przebiega...

Mamy być Odpowiedzialni. I zobaczmy jak się zachowujemy... nożem i widelcem szkodzimy własnemu ciału, dosłownie kopiemy mu grób i spraszamy różnej maści choroby. Jednak to nie koniec. Jak już doprowadzimy się do opłakanego stanu, to winą obarczamy wszystko i wszystkich... tylko nie siebie i nic nie zmieniamy w swych nawykach. A zobaczcie jaka jest nasza postawa w warunkach społecznych i socjalnych? Szafujemy obficie krytyką i ocenami i jednocześnie wystawiamy siebie za nawias jako tych jedynie dobrych... toż to największa bigoteria i hipokryzja.

Mamy być Miłością... a co my wiemy o tej potężnej energii... nawet nie wiemy, że drugim skrajnym położeniem jest... nienawiść.
I tak żyjemy w pomyleniu z poplątaniem... coś na wzór splątanej włoczki. Do nas należy nitka po nitce zwijać poplątane nici, a tu... niespodzianka, lenistwo duchowe. No i zaczyna się nieco zmieniona zabawa. Biegamy od guru do guru, od terapeuty do innego terapeuty i... nie ma zmian, bo sami nie chcemy wziąć się do pracy i wolimy trwać w lenistwie, niech za nas zrobi to ktoś inny... następne mylne przeświadczenie.
Obecnie można powiedzieć, że jesteśmy bombardowani różnorodnością Energii Kosmicznej ... od prawie trzech lat nasz układ planetarny nie ma już ochronnego płaszcza zwanego helisą. Proporcjonalnie do przesunięć Ziemi nasila się też promieniowanie ... nie mamy na to wpływu i jedyne co możemy zrobić, to dostosować się do zmienianych warunków poprzez podwyższanie własnych wibracji oraz pracę z samym sobą co podnosi nasze uświadomienie.

Dosłownie jak Kopciuszek mamy rozdzielać co należy do naszych ego zachcianek od tego co stanowi prawdziwego Człowieka. Na tym etapie mamy do czynienia jeszcze z energiami dualnymi. Co to oznacza? Właśnie to, że mamy na przykład energię Miłości. Oznacza, że możemy reagować z dwóch różnych biegunów. Albo Miłość albo Nienawiść. Należy przy tym pamiętać, że jesteśmy w 100 % wypełnieni energią, więc jak nam zabraknie Miłości, natychmiast jesteśmy dopełniani Nienawiścią ... i dzieje się też odwrotnie. Tak czy tak zawsze jesteśmy w 100 procentach wypełnieni energię. To dotyczy dosłownie wszystkich energii, jak: bogactwo - bieda, odwaga - tchórzostwo i każdej innej energii.
Tego rozeznania i stosownej pracy nikt za nikogo wykonać nie może.

Powoli planeta Ziemia dobija do swego nowego portu, gdzie będzie obowiązywać Prawo Kosmiczne, nazywamy to Złoty Wiek, nie dopuszczające destrukcji w której razem z własnym ego pławimy się obecnie. Do tego nowego portu nie będzie wpuszczony ego potwór, więc najwyższy czas obudzić się z tego hipnotycznego snu iluzji. Przetrzeć oczy i zrobić co trzeba.

Pamiętajcie, że zmianę zaczynamy zawsze od siebie. Nie zmieniamy innych, tylko widząc jak ta druga osoba źle robi, zmienić to zło w sobie samym, bez wymówek i wykrętów. Nie ma rady, trzeba stanąć w szczerości wobec siebie samego, połknąć żabę i z całych sił dokonywać zmian... tak zwykle krok, po kroku.

Ten artykuł nie stanowi jakiegoś magicznego poradnika, tylko ma zachęcić do samodzielnego działania i obserwacji. Nawet nie namawiam by wszyscy się obudzili bo... już nauczyłam się szanować Wolną Wolę i akceptuję nawet najtrudniejsze wybory moich braci i sióstr.
Właśnie hucznie obchodzimy 2010 urodziny Jezusa, człowieka, który w swym ciele i życiu pokazał jak powinien żyć prawdziwy człowiek... właśnie to jest sensem tych świąt.
Może zechcecie zobaczyć co każdy z was stosuje z tych wielkich nauk we własnym życiu, co omija i jakim jest człowiekiem w świetle tego ideału jaki prezentuje nam Jezus, nasz brat.

Nie bądźcie zbyt surowi dla siebie, ale bądźcie szczerzy i .... wszystkiego co dobre dla was kochani czytelnicy.

ESPAVO
Hania

czwartek, 23 grudnia 2010

Zniszczyć swoje Ego?


Seria: ciało, umysł, duch

Nareszcie przyszło do mnie zrozumienie co do dwoistości natury Ego.
Zacznę od tego, że formy ludzkie, z którymi mamy odczynienia w miejscu rzeczywistości wcale nie muszą być człowiekiem ( pisałam już o tym w "Ale miałam sen"). Dziwnie to brzmi więc zastanówmy się czym jest w istocie człowiek.
Otóż człowiek jest bardzo subtelną, świadomą istotą duchową... jest niematerialny. Jest to ta część wewnętrzna i skomplikowana będąca naszym wnętrzem nie widzialnym dla fizycznych oczu. By człowiek mógł doświadczać w tej bardzo gęstej rzeczywistości, został dla niego zaprogramowany niesamowity skafander (ciało biologiczne), który otrzymuje w wyniku miłości ziemskich rodziców połączonej z miłością Rodziców Kosmicznych. Wyposażony w taki skafander, człowiek może poruszać się po naszej Planecie.

Tak więc ciało biologiczne jest skomplikowanym mechanizmem, "pojazdem dla prawdziwego człowieka". Ten nasz biologiczny pojazd jest niesamowicie precyzyjnym mechanizmem wyposażonym w wiele systemów umożliwiających samo odnawianie oraz doświadczanie przez percepcję. Tych systemów jest wiele, są to systemy: trawienny, system oddechowy, nerwowy, .... i wiele więcej. Aby wszystkie te systemy mogły precyzyjnie współpracować mechanizm został wyposażony dodatkowo w programy działające podobnie do naszych komputerów. Jest to program, najogólniej mówiąc, spinający nasze myśli wraz z przekonaniami oraz emocje, co powoduje określone reakcje a zapis tych zdarzeń znajduje się w podświadomości pełniąc rolę twardego dysku.
Ten program synchronizujący funkcjonowanie wszystkich systemów całości mechanizmu został nazwany EGO. I tak super machina jest jak perpetuum mobile, samo zarządzająca wszystkimi funkcjami biologi i trzeba przyznać, że robi to doskonale.
I byłoby cudownie, gdyby człowiek właściwie korzystał z tego daru. Jednak człowiek korzystając z Wolnej Woli i zdobytej wiedzy z metaforycznego "drzewa dobra i zła" postanowił zwiększyć wydajność tego mechanizmu Ego. No i zrobił coś, co do dni dzisiejszych jest wielkim problemem zarówno pojedynczej jednostki, jak i całych społeczności Ziemi. Tym czymś było oddanie części własnej Mocy i Świadomości temu systemowi zwanemu EGO. To sprawiło, że człowiek opuścił Eden, wylądował na planecie Ziemia i zaczął hodować i do dziś tuczy POTWORA nadal zwanego Ego, który bezlitośnie niszczy swego właściciela.

Nazywam ten sztuczny twór potworem nie bez racji. Wyobraźmy sobie jakikolwiek mechanizm, przykładowo lodówkę. Została zrobiona by żywność zachowywała swą świeżość. Jednak po oddaniu tej lodówce swej Mocy i Świadomości sprawiliśmy, że człowiek po otwarciu lodówki sam został schwytany jako produkt i zamrożony. Cały mechanizm biologiczny został unieruchomiony i dla człowieka stał się bezużyteczny, więc Istota opuszcza ciało ... a lodówka pozostaje gotowa by przy kolejnym wcieleniu ponownie schwytać tego człowieka.
Właśnie tak działa to "ulepszone" Ego.

By wyrwać się z tego zaklętego koła trzeba koniecznie wycofać swą własną Moc i Świadomość i w ten sposób powrócić do stanu pierwotnego. Odebrana Moc i Świadomość zasila ponownie naszą prawą półkulę umożliwiając ponowne połączenie z całością stworzenia. To umożliwia uchylenie zasłon okalających Prawdę, i opuszczenie strefy lenistwa duchowego
.
Trzeba przebić się przez lęki i strachy jakimi potwór ego trzyma człowieka w destrukcji i działać w pełni świadomie. Nie jest to łatwy proces, bo znakomita większość społeczeństwa jest w swej zubożałej świadomości utożsamiona z tym sztucznym tworem. Zamieniono naturalny stan bycia "Jestem, który Jestem" człowieka na Ego gonitwę: szybciej, więcej, lepiej oraz na mieć nawet kosztem innych. Jest to działanie zgodnie z ego programami społecznymi.

Przyznam, że sama miałam duży problem z rozróżnieniem co jest z tym ego. Naturalne ego jako program synchronizujący całość biologi jest niezmiernie potrzebne bym mogła doświadczać życia ziemskiego. Jednak "ulepszone" Ego jest potworem, którego mamy pozbyć się jak najszybciej odbierając mu całość Mocy i Świadomości.
Jest wiele metod i technik pomagających przejść ten proces, jednak pierwszym i najważniejszym krokiem jest podjęcie DECYZJI.
I trzeba się liczyć z tym, że jako prawdziwy człowiek mamy wziąć odpowiedzialność za własne decyzje i własne życie. Pamiętajmy, że mamy żyć w pełni zdrowia, bogactwa i szczęśliwości ... potwór ego robi wszystko by nie dopuścić do takiej radosnej wolności,... bo czym będzie nas straszyć? Trzyma więc miliony ludzików w fałszywym stanie cierpienia, ubóstwa i braku szacunku do siebie i do innych ... w takich energiach potwór rośnie, a człowiek... przegrywa własne życie.

Musimy pamiętać, że decyzja oddania władzy dla potwora może i wręcz musi być zmieniona i to jest możliwe dla każdej żyjącej współcześnie istoty.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia więc staropolskim obyczajem życzę wszystkim czytającym wiele odwagi w starciu z własnym potworem i odzyskania swego naturalnego stanu bycia w nieograniczonej Miłości, Radości, Szczęściu oraz zrównoważonym Zdrowiu.

Espavo kochani.
Hania