wtorek, 28 grudnia 2010

Sen, nie sen ... życie, nie życie ...


Seria: Era Wodnika

Od pewnego czasu przydarza mi się takie dziwne zjawisko, nieco podobne do snu i jednocześnie sceny są wyraźne i nasycone jak w filmie trójwymiarowym. Cała akcja toczy się w nieokreślonej przyszłości na naszej planecie Ziemi.

Widzenie zaczyna się w momencie, gdy utrudzona życiem, zjawiskami pełnymi negatywizmu, i społeczną inercją, mocno mi się znudziło. Postanowiłam opuścić życie ziemskie. Jestem więc w lesie, wśród drzew ... cisza, spokój, tylko pies spokojnie biega. Wchodzę w medytację śmierci. Jest mi dobrze, jestem całkowicie połączona z całą naturą , jakby wtopiona w nią. Jestem gotowa tak pozostać, gdy z głębi mnie dochodzi wezwanie "wstań i wracaj do domu". Wiem, że jest to moja najlepsza przyjaciółka Śmierć .... jednak nie mam ochoty powracać do życia pełnego trudów.
Wtedy pojawia się Rada Karmiczna ... trzymają jakiś starożytny dokument i głosem nie znoszącym sprzeciwu informują mnie, że podpisałam kontrakt, który teraz mam wypełnić. Czuję w sobie dużą niechęć, zastanawiam się czy ten kontrakt nie jest raczej cyrografem na moje życie... Słyszę śmiech i słowa przynaglenia. Rad, nie rad przerywam mój błogi stan, wołam psa i ... choć bez entuzjazmu, wracam.
Dojeżdżam do mego domu i zauważam jakiś skłębiony tłum ... ciężko wzdycham, znowu ludzie z przerostem egoizmu. Zatrzymuję się i patrzę jak cała rzesza pseudo reporterów napiera na mnie, wrzeszczy zadając jakieś niezrozumiałe pytania... dokładnie wygląda to tak jakby chcieli mnie rozdeptać. Uff jest gorzej niż było wcześniej... marzy mi się gorąca kawa. I ledwo pomyślałam mam kubek gorącej kawy w rękach. Natychmiast jazgot wzrasta wraz z nachalnym żądaniem by coś im wyjaśnić... koszmar. Patrzę i milczę, mam w oczach smutek, bo wiem, że z całej tej rzeszy tylko jedna osoba przejdzie do życia, choć nie bardzo wiem co ma nastąpić.

Idę do domu, po drodze mijam moją młodą sąsiadkę, jest w stanie opłakanym, rozczochrana z obłędem w oku... szkoda mi jej. Zamykam za sobą drzwi i ze łzami bezsilności zwracam się do brata Jezusa ... mówię mu, jak mi ciężko.
On przynajmniej miał szczęście, wprawdzie jak miał 33 lata to przybili go do belki.... ja mam już 58 lat i jeszcze końca nie widać. Jezus ze śmiechem przypomina mi, że zamieniono Jego belkę na krzyż i do tej pory wyznawcy tak go trzymają... tacy są ludzie, niepoczytalni, nieżyczliwi, za boga mają ego potwora, który niszczy wszystko.... i ze śmiechem mówi, że taka jest ich świadomość i że naszym zadaniem jest to zmienić.
Uspokajam się i widzę jak moje mieszkanie wypełnia się różnymi duchami Natury. Patrzę oczarowana jak smukłe elfy tańczą z grubiutkimi gnomami w takt pięknego śpiewu rusałek, a salamandry i smoki biją brawo .
Czuję w swym ciele zmęczenie, wyczerpanie i bezwolnie osuwam się na podłogę... czuję tylko świadomość jak funkcjonuje w tym zrujnowanym ciele. I wtedy widzę jak wszystkie duszki otaczają mnie i coś robią... na koniec ubierają mnie, nakładają na głowę przezroczystą kulę ... takie same kule zakładają na głowę mego psa i kota... to jest dość niesamowite. Wstaję całkiem zregenerowana. Mam na sobie coś na wzór obcisłego kombinezonu połyskującego kolorem biało srebrnym. Czuję się dobrze w tym nowym.
Ponownie wychodzę przed dom. Widzę jak prawie wszyscy z tego tłumu leżą jak butwiejące kłody drewna i tylko jedna osoba siedzi w kucki nieco zdezorientowana. Zauważam, że stało się choć tak na prawdę nawet nie wiem co. Osobą żyjącą zajmują się duchy Natury. W tym czasie pomyślałam o przyjaciołach żyjących w różnych krajach naszego globu. Natychmiast zobaczyłam co się dzieje na ich terenach... patrzyłam trochę odrętwiała jak ogrom ludzi leżą jak butwiejące kłody drewna.
Pojawia się informacja, że dla tych ludzi jest to ostatnia szansa. Mają podjąć decyzję i gdy tylko zdecydują się zrezygnować z ego potwora i lęku ... dostaną korniki Miłości które ich oczyszczą. Patrzę jak większość odrzuca tą propozycję i decyduje się odejść wraz ze swoim strachem i żądzami.
Głęboko westchnęłam. Zobaczyłam wiele kosmicznych braci i sióstr w formach, których nie jestem w stanie opisać. Wszyscy pojawili się by pomóc tym co pozostali.
Ci co zdali egzamin łączą się w grupy po osiemnastu. Wszyscy ubrani są w skafandry, które różnią się jedynie kolorami. Rozglądam się i widzę jak rozpuszcza się cały świat jaki znałam dotychczas. Wszystkie nasze tak zwane wynalazki całkiem się rozpuszczają, rozpływają. Klimat jest doskonały, a przyroda zregenerowana dosłowne oddycha pełną piersią, cala lśni życiem.
Jeszcze gdzieniegdzie widać kolorowe spirale energetyczne przypominające wyglądem trąbę powietrzną. Okazało się, że te nieliczne grupy po osiemnaście osób, rozrzucone po wszystkich kontynentach kontynuują oczyszczanie dosłownie wszystkich wynaturzeń jakich dopuścili się ludzie minionych epok.
Nadal nie wiem jakie jest moje zadanie i czego dotyczy kontrakt jaki mi pokazano. Jednak zniknęło to trudne uczucie przygniecenia. Czekam na dalsze informacje i ... budzę się. Mam dziwne wrażenie, że znam ten "film" i uświadamiam sobie, że jest to kolejna taka wizja. W moim wnętrzu słyszę głos " opisz to".
Więc najlepiej jak potrafię opisałam całą tą "wizję" choć nie wiem po co i czemu to ma służyć.

W miłości mego serca
Hania

piątek, 24 grudnia 2010

Chwilowa dezorientacja


Seria : Era Wodnika

"Odpuszczanie przeszłości jest daremne, a marzenie o przyszłości jest tylko snem" To co nam pozostaje to moment TERAZ - to jest jedyna chwila na kreację, każdy moment teraz właśnie tym jest. Można ogólnie powiedzieć, że takie informacje energetyczne każdy współcześnie żyjący człowiek już otrzymał, właśnie teraz otrzymuje, lub otrzyma w najbliższym czasie. To budzi dezorientację. Skąd taka reakcja?

Otóż globalnie jesteśmy wzywani do porzucenia starych, niezgodnych z Prawdą przyzwyczajeń, idei czy paradygmatów. Najczęściej nie rozumiemy i nie wiemy jak sobie z tym poradzić i właśnie ta niewiedza budzi dezorientację. Bojąc się zmian, najczęściej trzymamy się tego co stare i bezużyteczne tylko dla tego, że to doskonale znamy. Taka postawa budzi wielkie wewnętrzne tarcie.
Niewiedza jest największym wrogiem człowieka, bo budzi wszelkie strachy i lęki, a stąd myśli o depresji. Najczęściej ze zwykłego lenistwa duchowego wolimy jakieś prochy ogłupiające świadomość, miast poświęcić trochę czasu i poznać Prawdę o sobie i świecie.
No a jaka jest ta Prawda? Trzeba poznać Wielkie Prawa zawarte we wszystkich Księgach religijnych, o których Jezus powiedział " prędzej niebo i ziemia przeminą nim zmieni się jedna jota w Prawie". Poznając te Prawdy widzimy jak na dłoni, że nasze interpretacje i ego zachcianki sprawiły, że usiłujemy zmienić nie tylko jedną jotę, ale zmieniamy całą Prawdę wypierając ją dogmatami zarówno religijnymi jak i naukowymi.

A tego nie da się zrobić bezkarnie, odpowiedzialność spada zawsze na osobę oraz społeczeństwo i przychodzi moment, jak teraz, gdy musimy skonfrontować się z naszymi wyborami i odczuć je na własnej skórze. Przyznaję, że moment konfrontacji naszych wyobrażeń o sobie z Prawdą jest niemiły i bolesny. Cierpi ego.

Jednak zobaczcie, mamy być Troskliwi i opiekujący się... a jacy jesteśmy? Jak wygląda nasza troska o Ziemię o świat fauny i flory? Nie będę tego opisywać... niech każdy otworzy oczy i rozejrzy się wokół, i zobaczy jak to u niego przebiega...

Mamy być Odpowiedzialni. I zobaczmy jak się zachowujemy... nożem i widelcem szkodzimy własnemu ciału, dosłownie kopiemy mu grób i spraszamy różnej maści choroby. Jednak to nie koniec. Jak już doprowadzimy się do opłakanego stanu, to winą obarczamy wszystko i wszystkich... tylko nie siebie i nic nie zmieniamy w swych nawykach. A zobaczcie jaka jest nasza postawa w warunkach społecznych i socjalnych? Szafujemy obficie krytyką i ocenami i jednocześnie wystawiamy siebie za nawias jako tych jedynie dobrych... toż to największa bigoteria i hipokryzja.

Mamy być Miłością... a co my wiemy o tej potężnej energii... nawet nie wiemy, że drugim skrajnym położeniem jest... nienawiść.
I tak żyjemy w pomyleniu z poplątaniem... coś na wzór splątanej włoczki. Do nas należy nitka po nitce zwijać poplątane nici, a tu... niespodzianka, lenistwo duchowe. No i zaczyna się nieco zmieniona zabawa. Biegamy od guru do guru, od terapeuty do innego terapeuty i... nie ma zmian, bo sami nie chcemy wziąć się do pracy i wolimy trwać w lenistwie, niech za nas zrobi to ktoś inny... następne mylne przeświadczenie.
Obecnie można powiedzieć, że jesteśmy bombardowani różnorodnością Energii Kosmicznej ... od prawie trzech lat nasz układ planetarny nie ma już ochronnego płaszcza zwanego helisą. Proporcjonalnie do przesunięć Ziemi nasila się też promieniowanie ... nie mamy na to wpływu i jedyne co możemy zrobić, to dostosować się do zmienianych warunków poprzez podwyższanie własnych wibracji oraz pracę z samym sobą co podnosi nasze uświadomienie.

Dosłownie jak Kopciuszek mamy rozdzielać co należy do naszych ego zachcianek od tego co stanowi prawdziwego Człowieka. Na tym etapie mamy do czynienia jeszcze z energiami dualnymi. Co to oznacza? Właśnie to, że mamy na przykład energię Miłości. Oznacza, że możemy reagować z dwóch różnych biegunów. Albo Miłość albo Nienawiść. Należy przy tym pamiętać, że jesteśmy w 100 % wypełnieni energią, więc jak nam zabraknie Miłości, natychmiast jesteśmy dopełniani Nienawiścią ... i dzieje się też odwrotnie. Tak czy tak zawsze jesteśmy w 100 procentach wypełnieni energię. To dotyczy dosłownie wszystkich energii, jak: bogactwo - bieda, odwaga - tchórzostwo i każdej innej energii.
Tego rozeznania i stosownej pracy nikt za nikogo wykonać nie może.

Powoli planeta Ziemia dobija do swego nowego portu, gdzie będzie obowiązywać Prawo Kosmiczne, nazywamy to Złoty Wiek, nie dopuszczające destrukcji w której razem z własnym ego pławimy się obecnie. Do tego nowego portu nie będzie wpuszczony ego potwór, więc najwyższy czas obudzić się z tego hipnotycznego snu iluzji. Przetrzeć oczy i zrobić co trzeba.

Pamiętajcie, że zmianę zaczynamy zawsze od siebie. Nie zmieniamy innych, tylko widząc jak ta druga osoba źle robi, zmienić to zło w sobie samym, bez wymówek i wykrętów. Nie ma rady, trzeba stanąć w szczerości wobec siebie samego, połknąć żabę i z całych sił dokonywać zmian... tak zwykle krok, po kroku.

Ten artykuł nie stanowi jakiegoś magicznego poradnika, tylko ma zachęcić do samodzielnego działania i obserwacji. Nawet nie namawiam by wszyscy się obudzili bo... już nauczyłam się szanować Wolną Wolę i akceptuję nawet najtrudniejsze wybory moich braci i sióstr.
Właśnie hucznie obchodzimy 2010 urodziny Jezusa, człowieka, który w swym ciele i życiu pokazał jak powinien żyć prawdziwy człowiek... właśnie to jest sensem tych świąt.
Może zechcecie zobaczyć co każdy z was stosuje z tych wielkich nauk we własnym życiu, co omija i jakim jest człowiekiem w świetle tego ideału jaki prezentuje nam Jezus, nasz brat.

Nie bądźcie zbyt surowi dla siebie, ale bądźcie szczerzy i .... wszystkiego co dobre dla was kochani czytelnicy.

ESPAVO
Hania

czwartek, 23 grudnia 2010

Zniszczyć swoje Ego?


Seria: ciało, umysł, duch

Nareszcie przyszło do mnie zrozumienie co do dwoistości natury Ego.
Zacznę od tego, że formy ludzkie, z którymi mamy odczynienia w miejscu rzeczywistości wcale nie muszą być człowiekiem ( pisałam już o tym w "Ale miałam sen"). Dziwnie to brzmi więc zastanówmy się czym jest w istocie człowiek.
Otóż człowiek jest bardzo subtelną, świadomą istotą duchową... jest niematerialny. Jest to ta część wewnętrzna i skomplikowana będąca naszym wnętrzem nie widzialnym dla fizycznych oczu. By człowiek mógł doświadczać w tej bardzo gęstej rzeczywistości, został dla niego zaprogramowany niesamowity skafander (ciało biologiczne), który otrzymuje w wyniku miłości ziemskich rodziców połączonej z miłością Rodziców Kosmicznych. Wyposażony w taki skafander, człowiek może poruszać się po naszej Planecie.

Tak więc ciało biologiczne jest skomplikowanym mechanizmem, "pojazdem dla prawdziwego człowieka". Ten nasz biologiczny pojazd jest niesamowicie precyzyjnym mechanizmem wyposażonym w wiele systemów umożliwiających samo odnawianie oraz doświadczanie przez percepcję. Tych systemów jest wiele, są to systemy: trawienny, system oddechowy, nerwowy, .... i wiele więcej. Aby wszystkie te systemy mogły precyzyjnie współpracować mechanizm został wyposażony dodatkowo w programy działające podobnie do naszych komputerów. Jest to program, najogólniej mówiąc, spinający nasze myśli wraz z przekonaniami oraz emocje, co powoduje określone reakcje a zapis tych zdarzeń znajduje się w podświadomości pełniąc rolę twardego dysku.
Ten program synchronizujący funkcjonowanie wszystkich systemów całości mechanizmu został nazwany EGO. I tak super machina jest jak perpetuum mobile, samo zarządzająca wszystkimi funkcjami biologi i trzeba przyznać, że robi to doskonale.
I byłoby cudownie, gdyby człowiek właściwie korzystał z tego daru. Jednak człowiek korzystając z Wolnej Woli i zdobytej wiedzy z metaforycznego "drzewa dobra i zła" postanowił zwiększyć wydajność tego mechanizmu Ego. No i zrobił coś, co do dni dzisiejszych jest wielkim problemem zarówno pojedynczej jednostki, jak i całych społeczności Ziemi. Tym czymś było oddanie części własnej Mocy i Świadomości temu systemowi zwanemu EGO. To sprawiło, że człowiek opuścił Eden, wylądował na planecie Ziemia i zaczął hodować i do dziś tuczy POTWORA nadal zwanego Ego, który bezlitośnie niszczy swego właściciela.

Nazywam ten sztuczny twór potworem nie bez racji. Wyobraźmy sobie jakikolwiek mechanizm, przykładowo lodówkę. Została zrobiona by żywność zachowywała swą świeżość. Jednak po oddaniu tej lodówce swej Mocy i Świadomości sprawiliśmy, że człowiek po otwarciu lodówki sam został schwytany jako produkt i zamrożony. Cały mechanizm biologiczny został unieruchomiony i dla człowieka stał się bezużyteczny, więc Istota opuszcza ciało ... a lodówka pozostaje gotowa by przy kolejnym wcieleniu ponownie schwytać tego człowieka.
Właśnie tak działa to "ulepszone" Ego.

By wyrwać się z tego zaklętego koła trzeba koniecznie wycofać swą własną Moc i Świadomość i w ten sposób powrócić do stanu pierwotnego. Odebrana Moc i Świadomość zasila ponownie naszą prawą półkulę umożliwiając ponowne połączenie z całością stworzenia. To umożliwia uchylenie zasłon okalających Prawdę, i opuszczenie strefy lenistwa duchowego
.
Trzeba przebić się przez lęki i strachy jakimi potwór ego trzyma człowieka w destrukcji i działać w pełni świadomie. Nie jest to łatwy proces, bo znakomita większość społeczeństwa jest w swej zubożałej świadomości utożsamiona z tym sztucznym tworem. Zamieniono naturalny stan bycia "Jestem, który Jestem" człowieka na Ego gonitwę: szybciej, więcej, lepiej oraz na mieć nawet kosztem innych. Jest to działanie zgodnie z ego programami społecznymi.

Przyznam, że sama miałam duży problem z rozróżnieniem co jest z tym ego. Naturalne ego jako program synchronizujący całość biologi jest niezmiernie potrzebne bym mogła doświadczać życia ziemskiego. Jednak "ulepszone" Ego jest potworem, którego mamy pozbyć się jak najszybciej odbierając mu całość Mocy i Świadomości.
Jest wiele metod i technik pomagających przejść ten proces, jednak pierwszym i najważniejszym krokiem jest podjęcie DECYZJI.
I trzeba się liczyć z tym, że jako prawdziwy człowiek mamy wziąć odpowiedzialność za własne decyzje i własne życie. Pamiętajmy, że mamy żyć w pełni zdrowia, bogactwa i szczęśliwości ... potwór ego robi wszystko by nie dopuścić do takiej radosnej wolności,... bo czym będzie nas straszyć? Trzyma więc miliony ludzików w fałszywym stanie cierpienia, ubóstwa i braku szacunku do siebie i do innych ... w takich energiach potwór rośnie, a człowiek... przegrywa własne życie.

Musimy pamiętać, że decyzja oddania władzy dla potwora może i wręcz musi być zmieniona i to jest możliwe dla każdej żyjącej współcześnie istoty.

Zbliżają się święta Bożego Narodzenia więc staropolskim obyczajem życzę wszystkim czytającym wiele odwagi w starciu z własnym potworem i odzyskania swego naturalnego stanu bycia w nieograniczonej Miłości, Radości, Szczęściu oraz zrównoważonym Zdrowiu.

Espavo kochani.
Hania

czwartek, 25 listopada 2010

Kobieta, a może ośmiornica lub robot?


Z serii : Życie

Właśnie zbudziłam się z dziwnego snu, w którym miałam nakazane napisanie tego artykułu. Postanowiłam nie ignorować swojej podświadomości ... jednak od czego zacząć? Sama nie wiem.
Może zacznę od dzieciństwa, obserwowałam życie kobiety oczyma dziecka. Oj było to trudne życie pokolenia moich rodziców. Mało, że w pamięci jeszcze mieli strach wojenny, to i codzienność trudna. Mama urodziła troje dzieci i prowadziła dom... ale jak ??? Pranie odbywało się na takim urządzeniu co nazywało się tara, parkiety były ręcznie czyszczone czymś co nazywano wióry... w moim dzieciństwie postęp techniczny w gospodarstwie domowym dopiero się rodził. Pamiętam jakie szczęście było w oczach mamy, gdy w domu zawitała zwykła "Frania".
Kobieta miała mocno przechlapane. Obowiązki domowe w tamtych czasach, spoczywały tylko na kobiecie. Mężczyzna miał jedynie spłodzić dzieci i zarabiać na utrzymanie rodziny ... reszta należała do kobiety i to nazywało się jeszcze, że kobieta nic nie robi i tylko siedzi w domu. Pamiętam jaki to budziło mój bunt.
Mijały lata, do domu weszło dużo techniki ułatwiającej prace domowe, jednak zmiana nastawienia co do podziału na obowiązki męskie i żeńskie jakoś uparła się i nie chciała odejść. Opornie bardzo szło włączenie do prac domowych męskich partnerów. Dopiero w obecnym, trzecim już pokoleniu, obserwuję pozytywne zmiany. Nie zmienia to jednak faktu, że kobieta została uznana za człowieka przez szefa Watykanu dopiero gdy byłam w szkole średniej. Nie pamiętam dokładnie roku, ale był to koniec lat 1960, a jeszcze dziś są zatwardziałe męskie wątpliwości co do człowieczeństwa kobiet (na szczęście są to już nieliczne resztki).
Dlaczego o tym piszę? Ano pomysł jest stąd, że polityczne kobiety i feministki wrzeszczą o równouprawnieniu kobiet i jakiś parytetach, co na logikę zdaje się sprzeczne z tym pierwszym. Jak dotąd jakoś nie jest popularne poruszenie tematu, że kobieta z racji funkcji jakie pełni w społeczeństwie nie może być "równouprawniona", to jest biologicznie niemożliwe, jak dotąd żaden mężczyzna nie dał rady urodzić dziecka. Wynika z tego jasno, że populacja ludzka zależy jednak od woli kobiet i to powinno ją stawiać w pozycji uprzywilejowanej, jeśli chcemy by naród nie zaniknął. To nie jest truizm... to realne zagrożenie, a wszystkiemu winne jest to historyczne uwarunkowane myślenie.
Jeśli chcemy by rozwijało się społeczeństwo, to nie ma innego sposobu, tylko realnie uznać rolę kobiety i z szacunkiem traktować je... nie tylko kwiatek na "głupie święto kobiet"( to jest moje przekonanie) tylko wszelkie udogodnienia w życiu codziennym.
Przecież kobieta, która nosi w sobie nowe życie, to jest praca w bardzo trudnych warunkach... nie można nawet na minutę w ciągu doby odłożyć brzucha na bok by zdobyć mały oddech - tego się nie da. Do tego cały dziewięciomiesięczny proces kończy się porodem, gdzie wysiłek można porównać z pracą piętnastotonowego dźwigu. Czyli kobieta minimum rok takiego życia spędza w ekstremalnie trudnych warunkach, nieporównywalnych nawet z pracą górnika, który zjeżdża pod ziemię na sześć godzin.
W polskim prawie pracy tego nie bierze się pod uwagę, ten wysiłek kobiet jest traktowany jak nieistotny. Dalej, prowadzenie domu też jest realną i to finansową wartością. Nie wierzysz, to najmij kogoś do tego zadania a zobaczysz na ile ta praca będzie obciążać twój budżet. To też jest dla naszego prawa nieistniejące.
Owszem, wobec obecnego spadku populacji postarano się dać rodzinie (nie kobiecie) tak zwane becikowe nie wiem dokładnie ale chyba około 1000 zł... to ma być zachętą tylko nie wiem do czego, bo gdy kobieta padnie pod tymi ciężarami, to jej rodzina dostanie około 7000 zł tak zwanego pochówku.
Nie rozumiem tej naszej polityki praktykowanej wobec kobiet.
Mam kilka przyjaciółek w krajach starej Europy i ze zdumieniem dowiedziałam się, że to o czym piszę nie ma tam miejsca. Wystarczy, że kobieta utrzymuje dom i już jest traktowana jak pracownik i czas ten liczony jest nawet do jej emerytury. Nie mówię już o pomocy finansowej do utrzymania każdego urodzonego przez nią dziecka. Jak o tym rozmawiałyśmy, obie strony doznały kosmicznego zadziwienia... one, że w Polsce tak są traktowane kobiety - a ja, że one jeszcze narzekają.
Jak zwykle ruszyłam trudny temat i to jeszcze nie popularny, bo nawet kobiety nie mają odwagi głośno powiedzieć jak są głęboko wykorzystywane... a struktury polityczne tylko się cieszą oszczędzając finanse na rolowaniu kobiet.
Panuje coś na wzór totalnej amnezji społecznej co do ról społecznych poszczególnych płci. Kobiety mają z własnej woli rodzić dzieci, a opiekować się nimi mają mężczyźni. W naszym kraju doszło do absurdu, że nawet dziecko z gwałtu ma być urodzone, czyli totalny przymus dla kobiet i ... jakaś nieograniczona tolerancja dla braku właściwego wywiązywania się z obowiązku przez politykę krajową wobec uznania (finansowego, realnego) społecznej roli kobiet.
Zdumiewające dla mnie jest to, że również kobiety godzą się z takim stanem rzeczy i to bez względu na ich wykształcenie. Pociechą jest, że niektóre kobiety poszły po rozum do głowy i populacja polaków spada.... może jak już zabraknie polaków, wtedy też ta przewrotna polityka też zniknie. Tylko czy trzeba nam tak dziwacznych rozwiązań? Czy nie łatwiej jest przywrócić realną godność kobietom i uznać ich nieprzeceniony wkład w istnienie całej społeczności?
Ciągle jako naród miotamy się między skrajnymi poglądami co kobiecie wolno a co nie przy totalnym pominięciu faktu, że kobieta też jest człowiekiem, który najlepiej wie co jest jej potrzebne do spełnienia się zarówno w roli pracownika jak i matki.
W naszym społeczeństwie kobieta jest czymś na wzór ośmiornicy lub robota, i o losie jej decyduje męska część społeczeństwa ... nawet powołują jakiegoś rzecznika do spraw kobiet, tylko w realnych ustawach króluje cały czas jakiś dziwny i uparty sposób myślenia.
Miłe Panie, może miast zajmować się bzdurnymi parytetami, zażądajmy ustanowienia koszyka dóbr, na podstawie którego byłaby ustanawiana minimalna płaca ... obecnie ta niby podstawowa płaca minimalna ustalana jest "z sufitu biurokraty", nie wierzycie? No to jak obecnie ustalone stawki płacy minimalnej mają się choćby do koszów utrzymania mieszkania? Często ta przereklamowana wartość jest niższa od tych kosztów.
Wystarczy sięgnąć po wzorce, które działają skutecznie w krajach , tak bardziej w kierunku zachodu... nie wschodu. Nie trzeba tworzyć od nowa, wystarczy zastosować wzorce już funkcjonujące i miast pałaców zusowskich, niezliczonych pomników, czy emerytur mundurowych, zafundować polskim rodzinom godne, codzienne życie poprzez uznanie wkładu kobiet. Można wzorem zachodnich przyjaciół uznać pracę w domu, czas poświęcony na rodzenie nowego podatnika jako pracę w trudnych warunkach... może macie sami lepsze pomysły....
Poruszany w tym artykule problem istnieje już zbyt długo, by nadal zgadzać się z polityką wybranych przez nas przedstawicieli.
Te moje przemyślenia spisałam z myślą o przyszłych pokoleniach kobiet, by w naszym zamożnym kraju żyło się pojedynczym ludziom godnie i by młode pokolenia nie były ekonomicznie zmuszane do migracji.
W głębokim szacunku
Hania

czwartek, 11 listopada 2010

Czas na jakość


Seria : życie

Życie jest nieustannym tańcem zmian w ruchu wznoszącym i spiralnym. Jest to nieustanne stawanie się czymś więcej. To więcej jest wzrostem jakości, nie ilości i to obrazuje świat formy, w którym się poruszamy.
W świecie formy, jak potwierdza to Ziemska historia, nic nie może trwać wiecznie. Co się narodziło, to i umrzeć musi, bo są to dwa skrajne oblicza tego samego, czyli Życia. To dotyczy wszelkich form począwszy od pojedynczego człowieka po całe społeczeństwa i cywilizacje.
Zastanawia więc dlaczego obecna cywilizacja tak kurczowo chce za wszelką cenę trwać w tym samym kształcie przez całą wieczność i traktuje każdą zmianę jako zło i zagrożenie. Co jest powodem, że ludzie wciąż próbują wszystko ograniczyć, zatrzymać swobodny przepływ energii, wszystko obłożyć etykietą?
Wychodzi na to, że jest to przemożna i kompulsywna potrzeba kontrolowania wszystkiego i wszystkich.
Taka potrzeba wyrosła na ograniczeniu bądź zaniku wyobraźni, co zrodziło wiele lęków i strachów - kontrolowanie daje złudną iluzję panowania nad sobą i otoczeniem.
I tak to trwa z pokolenia na pokolenie.
Przez wieki tworzyły się różne instytucje o podłożu religijno moralnym i do dziś przekazują "wiedzę", w której utworzono wizerunek boga płci męskiej z ludzkimi emocjami, który mieszka gdzieś tam daleko... na chmurce i kontroluje lud boży przez jego stróży porządku - najrozmaitszej maści kapłanów. Jednych podobno karze a innych nagradza zgodnie z niedoskonałym rozstrzyganiem kapłanów danej monoteistycznej religii. Do tego ludzie są grzeszni i wybrakowani i muszą mieć nadzorców "bożych" by nie mogli sami o sobie stanowić.
Mogę się mylić, jednak właśnie tak widzę katechezę obecnych religii opartych na tradycji, które stworzyły boga na podobieństwo ludzi materialnych. Dzięki temu potrzebują oni, ci ludkowie, zewnętrznej pomocy ze strony zewnętrznej religii aby w ogóle wejść do zewnętrznego królestwa, co zostało określone jako ostateczny cel życia.
Doświadczyłam czegoś innego.
W mojej rzeczywistości istota boska jest niewyrażonym, bezkształtnym Twórcą, który jeszcze nie podzielił się na dwie przeciwności - Alfę i Omegę, Ojca i Matkę, Ducha i Materię. Po czym utworzył świta dualny i zamieszkał w sercu każdej stworzonej istoty.
Więc który aspekt naszej wewnętrznej istoty może poznać tego boga i jego królestwo?
Zapewniam, że nie intelekt, nie rozum, nie logika i zdecydowanie nie emocje. Jest to to część nas samych, którą zwykle nazywamy naszym Świadomym Ja. Rdzeń naszej istoty jest... jakby powiedzieć... rozszerzeniem Twórcy.
Świat materialny potrzebuje rozróżnień i skrajności aby umożliwić iluzję oddzielności form, ich niezależności.
Jednak ponad tym światem materii istnieje właśnie ten doskonały rdzeń, Świadome Ja, które wie, że zaprzeczenia pochodzą z tego samego źródła i w istocie wszystko jest jednym.
Umysł zewnętrzny ani żaden z jego aspektów nigdy nie pojmie tej jedności - ten instrument ma za zadanie właśnie dzielić, liczyć, mierzyć. Dlatego aby ogarnąć jedność, musimy indywidualnie dotrzeć do samego rdzenia naszej istoty i doświadczyć czystej świadomości.
W codzienności operujemy "ja" powstałym na bazie formy. Jest to logiczne dla naszego zewnętrznego umysłu, że musimy wyrazić siebie prze tożsamość opartą na określonym kształcie.
Więc mamy dla tej sztucznej tożsamości utworzone cztery niższe ciała :
fizyczne (biologia) - do poruszania się
emocjonalne - do przepływu energii z wyższej istoty ku ciału fizycznemu, co ożywia to ciało
mentalne - zaprojektowane by pomysły mogły przybierać formę emocji i być przełożone na działanie
eteryczne - może odczytywać znaki z duchowego królestwa i sprowadzać je do postaci myśli, mogących wyrazić się na Ziemi.
Ponad tymi niższymi ciałami jest jeszcze ciało przyczynowe.
Nasza tożsamość formy znajduje się w ciele eterycznym, ponieważ ona nie może już pójść wyżej, nie może dotrzeć do ciała przyczynowego.
Dlaczego tak jest? No właśnie dla tego, że jest to osobowość formy, nie prawdziwa, sztuczna i opiera się na złudnej iluzji - przekonaniu, że forma jest trwała. Do tego dochodzi przeświadczenie, że kształt ma władzę nad naszym duchem.
Tak więc w ciele przyczynowym znajduje się nasza prawdziwa duchowa (spirytualna) tożsamość - nie ma względu jaką jej nadasz nazwę.
Naszym jest powinność wobec siebie, by odnowić połączenie z tą prawdziwą tożsamością, Obecnością Jam Jest. Jest to bardzo osobiste i nie ma co liczyć, że jakiś kapłan czy guru przejdzie tą drogę za ciebie. Owszem możesz otrzymać wsparcie, wskazówki, miłość... jednak iść masz sam.
Wtedy dopiero gdy już dotrzemy tam, możemy realizować się jako współtwórcy i kontynuować manifestację eterycznych obrazów zwanych tulupami czy matrycami mentalnymi na Ziemi. Już nie uznając stałości aktualnych obrazów ani form oraz tego zgubnego przeświadczenia, że są one bardziej prawdziwe niż nasz duch.
Skupiając się na czterech niższych ciałach i na fałszywej tożsamości odcinamy się od potęgi naszego ducha. Z tego się bierze przekonanie, że jesteśmy tylko ludzką, słabą istotą, że mamy wiele ograniczeń i że nie możemy zmienić tego co już istnieje materialnie.
Jak możemy być współtwórcą, który sprowadza boskie królestwo na Ziemię i jednocześnie patrzyć na zastałe warunki, przyjmując je jako coś stałego, rzeczywistego i mającego nad nami władzę? To nie jest możliwe póki nie wzniesiemy naszej świadomości ponad fałszywą tożsamość.
Większość z nas stoi w rozkroku nad dualnością. Co zrobić : czy odpuścić materię na rzecz ducha ... czy może odrzucić ducha na rzecz zanurzenia się w materialnych rozkoszach ??? Taka postawa powoduje stan równoczesnego braku akceptacji i wycofania oraz usilnych starań by dostosować świat zewnętrzny do obrazów powstałych w materialnym umyśle, obrazów opartych na iluzji rozdzielenia, która nigdy nie da nam na prawdę władzy nad materią.
To co może być pomocne, to zrozumienie że nie jesteśmy zamknięci w formie a tylko w wyobrażeniu.
Gdy dzięki wolnej wyobraźni wyjdziemy poza nasze małe, fałszywe "ja" oparte na świecie materialnym - zaczniemy postrzegać siebie jako istotę o wzniesionej świadomość, zdolnej dokonywać świadomych wyborów, bo tak na prawdę wszystko jest duchem, a materia jest tylko bardziej zwarta bo ma niższe i wolniejsze częstotliwości drgań.
To można osiągnąć bez siłowych rozwiązań, tylko wolnością wyobraźni możemy płynąć wraz z nurtem Rzeki Życia i radować się zmiennością doświadczeń.
Jednak musimy być gotowi na przyjęcie tych doświadczeń bez strachu i przygotowani do przejścia samodzielnie tego co do nas przynosi życie. A życie konsekwentnie przynosi nam elementy nowego etapu ewolucyjnego. Jest to przejście człowieka do Autentycznego Człowieka lub boskiego człowieka... jest to ostatni etap ewolucji w materii.
Bez względu na to czy poszczególny ludzik wierzy w niematerialne życie, czy nie ... bez pomocy tych istot , sami z siebie, nie dalibyśmy rady dokonać tego wielkiego przejścia. To jest powód dla którego powinniśmy każdego dnia poświęcić trochę czasu na medytację, na przebywanie w ciszy bo tylko tak może nastąpić połączenie z naszym rdzeniem, Jam Jest, boskością czy jak chcesz nazwać tą autentyczną istotę wewnętrzną.
Nikt za ciebie tego nie zrobi... nie ma żadnych pośredników ... możesz uzyskać wiedzę od kogoś, kto jest już dalej w tym procesie, jednak to jedynie uspokaja zdezorientowanie ... drogę masz przejść samodzielnie krok po kroku.
Możesz też zaprzeć się i nie podjąć tego wysiłku, masz wolną wolę. Jednak nim podejmiesz decyzję warto pomyśleć czy jest sens narażać się na niewyobrażalną traumę wynikającą z prawa Przyczyny i Skutku, skoro to jest jedyny cel tych doświadczeń i tak, czy tak za miliony lat, po ponownym przejściu wszystkich etapów ponownie staniesz przed wyborem dokładnie takim jak dziś.

Życzę podjęcia właściwych decyzji i... ogromnego poczucia humoru na tej całkiem nieznanej i nowej drodze do siebie.

ESPAVO
Hania

czwartek, 4 listopada 2010

Symbole Mocy


z Serii: Era Wodnika



Moim problemem od bez mała 20 lat jest sprawa doprowadzenia do równowagi mojego utrzymania w tym ziemskim życiu. Nasiąknęłam wieloma społecznymi ideologiami dotyczącymi "zarabiania" pieniędzy. Najczęściej świat zewnętrzny wręcz wrzeszczy do mnie, że powinnam pomagać innym tylko "darmo", czyli ofiarowywać swoją wiedzę i czas na pomaganie innym i nie przyjmowania za to pieniędzy, bo ... no właśnie. Wszystkie argumenty są mgliste i często czuję się wykorzystywana przez tą pokrętną ideologię społeczną.
Jak zauważyliście, piszę, pomagam w rozmowach osobistych, i ... nikt jakoś nie kwapi się zasilić pieniędzmi moje potrzeby ziemskie... słowo dziękuję, bardzo mi to pomogło, jest bardzo miłe, jednak rachunku tym nie zapłacę. Często medytuję jak mam postąpić by nie popaść w marketing jak wielu dość przeciętnych i przereklamowanych ezoteryków czy wróżek i jednocześnie pozbyć się kłopotów z regulowaniem własnych rachunków.
To może się wydać dziwne, co teraz piszę... wielki mistrz, trener duchowy.... a ciągle bezradna w sprawach własnych finansów. Ano tak już jest, że każdy żyjący człowiek ma jakiś problem.
Niedawno czytałam jak to ludzkość ukształtowała swoje poglądy na temat większości symboli, w tym również pieniądza. Jest to niesamowicie czytelne i proste tłumaczenie członkini Rady Karmicznej i tekst przytaczam poniżej.
Daję specjalnie cały tekst, by każdy kto zdecyduje się przeczytać, zwrócił uwagę na to, czy aby na pewno jest to uczciwe nie doceniać energią pieniądza kogoś, kto uczestniczy aktywnie w jego procesie uzdrawiania czy to ciała fizycznego, mentalnego, czy emocjonalnego. Czy to nie jest przypadkiem zachowania własnego "majątku" kosztem zubożenia innego człowieka ... przecież idąc do lekarza płaci się za wizytę i nie ma jeszcze uzdrowienia, trzeba zapłacić jeszcze za receptę i... loteria, pomogą lub jak twierdzą znawcy tematu czasem zaszkodzą bardziej niż sama choroba (a jednak wszyscy bez zmrużenia oka płacą).
Nauczmy się doceniać czyjeś zaangażowanie w Najwyższe Dobro Wszystkich Istot i nie zmuszajmy tych, najczęściej bardzo wrażliwych osób, do czegoś czego robić nie potrafią czyli do walki o przetrwanie. Osoba, która jest zdecydowana poświęcać swój czas i umiejętności dla dobra wspólnego już wie, że kłopoty ziemskie mijają, a życie toczy się dalej... oni nie boją się śmierci. Stratę po odejściu takiej osoby odczuwają natomiast ci, którzy nie chcieli partycypować w zatrzymaniu takiej istoty wśród żywych, bo i niewiele jest wśród nas istot o takiej świadomości i zawsze odczuwamy brak kogoś, kto nam pomaga... najczęściej, przynajmniej w naszej kulturze gdy już jest zbyt późno... i do tego niczego nie uczymy się. W kulturze zachodu ludzie inaczej już na to patrzą i nie mają problemu z opłacaniem swoich potrzeb. W kulturze wschodu człowiek nie wyobraża sobie by korzystać z pomocy mistrza i nie zostawić mu w zamian cennego (według możliwości) prezentu.
Tylko u nas w Polsce mamy zwyczaj kierowania się cwaniactwem i jeszcze chwalenia się tym.
Wiem, że to o czym piszę jest przysłowiowym "kijem w mrowisko" ... jest to całkiem inne od codziennej praktyki. Napiszę więc coś jeszcze ... moi kochani, gdyby każdy czytający zapłacił tylko 10 groszy za przeczytanie któregoś tekstu, to na moim koncie miałabym według statystyk czytelności grubo ponad 10 000 złotych, jednak z tego tytułu na moim koncie jest piękne i dorodne "0" słownie zero.
Zostawiam wam to do rozważenia, bo wiem, że nie jest łatwo zetknąć się z taką "żabą", zobaczyć jak na bez mała groszach wchodzimy w energię wyzysku i całe dobrodziejstwo tej energii przyjdzie do nas osobiście i ... ech tak właśnie toczy się koło samsary. Wybaczcie, że taki temat zadałam wam w ten deszczowy dzień, jednak ktoś powinien to uświadomić innym, a ja trudnych tematów nie unikam.
Oto obiecany przekaz.

PONOWNE NARODZENIE NOWYCH SYMBOLI MOCY
Bogini Pallas Atena
Spisał Ramathis-Mam
Tłumaczyła Ania Burakowska

9 luty, 2004


Po raz pierwszy na tej stronie, z boskich planów ewolucji, mówi do was Pallas Atena. Jestem Boginią sprawiedliwości i prawdy, oraz jednym z członków Rady Karmy. Przybyłam, aby wejść z wami we wzajemne oddziaływanie w tej sekwencji Uniwersalnego Teraz.
Wasza ludzka, planetarna cywilizacja przeszła różne procesy ewolucyjne odkrywając symbole mocy, które mogłyby umożliwić wam podnoszenie świadomości i odkrywanie boskiej obecności. Na nieszczęście nie zawsze robiliście dobry użytek z tych symboli. Wraz z upływem czasu podlegały one mutacji nabierając nowych znaczeń, jednakże zawsze pozostawały związane z dostatkiem i ewolucją. Te symbole mocy były źródłem przywoływania jedynej syntezy mocy Wszechmogącego, Wszechobecnego, Wszechwiedzącego obrazu Boga.
We wszystkich kulturach, obraz boskiej mocy stał się środkiem do manipulowania i wyzysku innych ludzi oraz otoczenia. W najdawniejszych czasach symbole te nie były używane do pobudzania ekonomii, kultury i nauki cywilizacji, ale jako narzędzia połączenia z boskim planem doskonałości.
Najdawniejszym waszym przodkom, pomagały stworzyć atmosferę braterskiej współpracy wszystkich członków, wnoszących swój wkład do ducha społeczności. Osiągnęli oni stan świadomości, który przywoływał najwyższe energetyczne częstotliwości wszechświata. Wasi przodkowie nigdy nie wyzyskiwali, ani nie nadużywali tych kosmicznych sił tak, jak wy robiliście to w różnych okresach waszej cywilizacji. Obecnie osiągnęliście najwyższy poziom profanacji tych symboli mocy, a zwłaszcza Pieniądza.
Sprowadziliście znaczenie dostatku i postępu w waszej cywilizacji, jedynie do symboli handlowych, co stało się przyczyną całego chaosu, wyzysku i destrukcji na planecie. Wasza idea obfitości i postępu jest niczym więcej, jak projekcją sprofanowanych symboli mocy. Sposoby gromadzenia bogactwa przez niektóre kraje i osoby, kosztem zubożania innych, pokazują jak nadużywacie znaczenia twórczej mocy Boga. Ziemia ogranicza swoje zasoby i odkąd oddzieliliście się od właściwego rozumienia ewolucji i Pierwotnego Źródła Nieskończonej Mocy, stworzyliście prawdziwy chaos w strukturze społecznej.
Symbole mocy powinny być właściwie używane, w przeciwnym razie powodują reakcje w postaci harmonizującego skutku dla jednostki lub społeczności. Wasze chore ambicje i wielka głupota są powodem profanacji i nadużywania praw wszechświata, który rządzi życiem oraz ewolucją cywilizacji, planet i galaktyk. Ziemia jako gospodyni, opiekuje się wami tak, abyście mogli zrobić dobry użytek z jej zasobów i zakończyć wasze doświadczanie ewolucji. Jednakże wy jesteście tak nieczuli i nastawieni egoistycznie, że nadużywacie jej miłości i gościnności.
Wasza obecna cywilizacja jest repliką wielu innych, które istniały przed wami i stały się ofiarami własnej ignorancji. Doprowadziły one do samozniszczenia, ponieważ nie używały symboli we właściwy sposób. W jaki sposób chcecie uzyskać dostatek, harmonię i szczęście, jeśli nie przestrzegacie reguł gry. Myślicie, że jesteście szczerzy, przejawiając pełną ambicji i egoizmu postawę? Inwestujecie cały swój czas w eksploatowanie bogactw natury i tworzenie produktów, które pozwalają być wam szczęśliwymi kosztem zniszczenia systemu ekologicznego.
Doprowadziliście do powstania kapitalizmu z jego wielonarodowymi kompaniami, najeżdżającymi zubożałe obszary w celu ich całkowitej eksploatacji i powiększania waszego bogactwa oraz ekonomicznej mocy, która nie jest prawdziwa i rozczarowuje. Staliście się niewolnikami tych symboli, których największa moc polega na możliwości zniszczenia was tak, jak działo się to już nie raz w przeszłości. Nie możecie używać symboli mocy, w celu eksploatacji natury oraz zapominać o celu waszej egzystencji bez ponoszenia późniejszych tego konsekwencji.
Chociaż symbole mocy mogą przybrać różne formy i cele, w sumie nie są niczym więcej, jak tylko manifestacją jedynego symbolu jednoczącego, opiekującego się, ponownie stwarzającego i dezintegrującego wszystko, to znaczy Twórczej Mocy Miłości. Kiedy jednostka nie wibruje zgodnie z tą częstotliwością adoptuje różnorodne manifestacje w zależności od przyjętego celu. Kiedy nie jesteście świadomi właściwego używania symboli mocy powodujecie serię efektów, będących reakcją w niekończącej się sekwencji dualnych doświadczeń, które musicie harmonizować w każdej inkarnacji.
Era Wodnika jest specjalną erą. Daje wam sposobność, abyście przestali zachowywać się jak irracjonalne demony, spragnione hedonistycznych przyjemności i mocy, która je pożera. Ja jako bogini sprawiedliwości i prawdy oraz jako członek Rady Karmy, ostrzegam was i błagam, abyście o tym pomyśleli i zaprzestali zachowania, które prowadzi was wprost do bólu i zniszczenia. Wszyscy jesteście odpowiedzialni za obecne warunki społeczne i kondycje planety. Zachowujecie się tak, jak byście byli dyrektorami i właścicielami wszechświata, co niestety ukazuje tylko waszą ignorancję, powodującą zatracanie wewnętrznej wrażliwości i duchowego zdrowia.
Moc nie zależy od bogactwa, które jest produktem eksploatacji zasobów natury lub na kolekcjonowaniu posiadłości, które są materializacją twórczej energii Boga. Moc nie jest eksploatowaniem lub manipulowaniem tymi, którzy nie mają wystarczających środków, aby żyć godnie. Moc nie polega również na przechwalaniu się społecznym statusem lub kupioną mocą, wyciszającą wasze wewnętrzne poczucie pustki przez chwilowe zaspokajanie jej materialnymi przedmiotami, przemijającymi z czasem.
Prawdziwa moc w epoce Wodnika, to zrozumienie, że wszystko co istnieje na planecie i we wszechświecie jest własnością Nieskończonego Stwórcy, który użycza nam tego dla naszego rozwoju w ewolucji. Nowe symbole to te, które powodują solidarność i braterstwo między ludźmi oraz równą dystrybucję naturalnych zasobów dla duchowego rozwoju wszystkich. Różne symbole mocy, powinny zbiegać się w punkcie bezwarunkowej służby, której musicie wszyscy się nauczyć, a która doprowadzi was do porozumienia, zgody i współpracy.
Wszyscy poszukujecie symboli mocy, które mogą spowodować dostatek w życiu, jednakże nie wiecie co jest ukryte w najgłębszych obszarach waszego wewnętrznego ja. Obecne symbole, które was dotykają są niczym więcej jak tylko mechanizmem kontrolowania was przez waszych polityków. Jesteście ich niewolnikami i musicie się uwolnić, jeśli rzeczywiście poszukujecie wewnętrznego spokoju. Staliście się uzależnieni od ich symboli, a ich wpływ na was jest bardzo silny, ponieważ wasze cele są podobne do celów polityków. Jednakże my z Wyższych Sfer przynaglamy was do zrezygnowania z tych symboli, bo to właśnie one są przyczyną zniszczenia planety i ludzkości.
Era Wodnika jest erą ewolucji alternatywnej, w której nowe symbole mocy, pomogą stworzyć atmosferę równości, braterstwa i jedności, gdy przebudzicie kosmiczną, duchową świadomość ukrytą w was. Nigdy nie będziecie szczęśliwi z tym czego nie macie. Jest to jeden z symboli i strategii waszych liderów i systemu służącemu kontrolowaniu was. Nigdy nie odnajdziecie szczęścia w tym, co nie jest związane z waszym Wyższym Ja, czyli Boskością, ponieważ ona wibruje w wyższych częstotliwościach, w sposób bardziej harmonijny i braterski, którego wszyscy musicie doświadczyć w pewnym momencie. Jednakże nie osiągniecie tego tak długo, jak długo będziecie kontynuować swoje uzależnienie i przywiązanie do symboli mocy podżegających do separacji, w kosmicznym porządku, od swojego Ja i od Boga. Zapomnieliście o duchowej alchemii, gdzie wszystko osiąga boską barwę, gdy rezonuje w synergii i zgodności z twórczą mocą Boga, która przejawia się poprzez miłość.
Miłość jest najsilniejszym symbolem mocy, który istnieje, z którego możecie czerpać radość, mądrość, harmonię i piękno. Miłość wyraża zrozumienie, współczucie, hojność i równość wiedząc, że wszystko jest doskonałą i boską emanacją Stwórcy. Miłość nie zna granic, politycznych ani ekonomicznych struktur, rasowych, socjalnych, religijnych i kulturalnych różnic. Wszystkie te różnice są wyrazem symboli mocy, których dualność używa, aby utrzymać was przywiązanych do planu eksperymentowania w ewolucji gdzie koncepcje bezinteresownej służby, braterskiej współpracy, równego i sprawiedliwego rozprowadzania zasobów planetarnych zostały całkowicie zapomniane.
Prawo będzie utrzymane i Ja jako jego bogini będę strzec jego realizacji, ponieważ wszechświat wymaga porządku, harmonii i spójności jako ekspresji Wszechmocnej Absolutnej Świadomości Stwórcy. Prawda o miłości jest taka, że jest to jedyny mechanizm, utrzymujący kosmiczny porządek i nadający impuls ewolucji i Ja jako bogini prawdy i sprawiedliwości jestem odpowiedzialna za jej obecność.
Pomyślcie o tym, abyście nie musieli płynąć przez wzburzone wody karmiczno - ewolucyjnej rektyfikacji. Moją intencją nie jest straszenie was, ale ostrzeżenie przed skutkami waszego nieodpowiedzialnego i pełnego ignorancji zachowania. Jesteście dorośli i nadszedł czas, abyście zademonstrowali swoją duchową dojrzałość, o której zapomnieliście, w konsekwencji buntowniczej postawy. Kochamy was i jesteście dla nas ekspresją odbicia boskiego światła. Przynaglamy was do zmiany zachowania, abyście mogli odzyskać obfitość, harmonię i miłość wytwarzaną tylko przez wibrowanie zgodne z Bogiem.
Jednostka bezwarunkowej służby, która funkcjonuje jako kanał harmonizacji kosmicznego porządku żegna was.
Koniec przekazu...

ESPAVO kochani, czyli dziękuję wam, że przyjęliście swoją moc.
Hania

poniedziałek, 1 listopada 2010

Jak słuchamy i jak mówimy


Seria: w operze języka życia

Ponad 2000 lat temu zebrali się uczniowie wokół Jeszui, Mistrza Ery Ryb, i wypytywali Go co mają jeść by zachować czystość. Mistrz pochylił się nad tym zapytaniem i zostawił nam mądrą wskazówkę, piszę to z pamięci : nie jest ważne co wkładacie do swych ust, ważne jest co z nich wypływa.

Jak dla mnie jest to bardzo precyzyjna wskazówka. Współczesny człowiek praktykuje na sobie niezliczone diety i nie słucha swego ciała, a tylko jakieś autorytety dietetyczne. Niby stara się być czystym jak uczniowie Jeszui. Całkowicie zapomniał o wskazówce Mistrza i wyrzuca z siebie niezliczone słowa : radosne, smutne, pogardliwe, złośliwe, agresywne, ... można tak wymieniać.

Jak się przyjrzymy energii jaka stoi za tymi słowami, to w większości znajdziemy tam przekleństwa (nie koniecznie wulgaryzmy choć i tych jest wiele), obwinianie, agresję i całą gamę upadłych energii. To wygląda tak, jakbyśmy niczego się nie nauczyli i pozostali w stanie sprzed 2000 lat.

Źródłem wszystkiego co istnieje i przejawia się w nieskończoności form, myśli i uczuć, w celu dawania ekspresji światom ewolucji, jest kosmiczny boski dźwięk (słowo).

W naszym świecie, język jest narzędziem, poprzez które zachodzą wszelkie interakcje w strukturze społecznej. Powoduje on jednak skutki pełne dysharmonii oraz podziały pomiędzy ludźmi i narodami Ziemi
.
Wszystko wywodzi się z boskiego dźwięku, będącego ekspresją Wielkiego Boga Wszechświata (Źródła, Jedynej Istoty). Dźwięk ten będący wynikiem cichej, nieustannej miłości rozbrzmiewa we wnętrzu wszystkich stworzeń i elementów tworzących Wszechświat.
Z naukowego punktu widzenia, możemy zrozumieć w jaki sposób dźwięk powoduje różnego rodzaju skutki w odbiorcach, w zależności od intensywności i uczuć z nim związanych. Wszyscy wiemy, co oznacza wyrażanie czułości, współczucia i zrozumienia generujące fale harmonii, połączenia i miłości. Doświadczamy jednak również przeciwności, wówczas, gdy pozwolimy swemu mentalnemu ego projektować dźwięki, prowadzące do kłótni, dysharmonii, agresji i zniszczenia.
Jest to trudny temat, ale bardzo istotny.
Wszystkie ludzkie istoty powinny głęboko się nad nim zastanowić. Zasadniczo wszechświat jest dźwiękiem i dźwięk ten jest ekspresją twórczej mocy i boskiej substancji skondensowanej w sposobie kochania, generującego harmonię i postęp. W naszym świecie używamy tylko relatywnego i zdeformowanego aspektu boskiego dźwięku i jest to podstawową przyczyną wszelkiej destrukcji.

Język jest mechanizmem, danym nam przez Boskość w celu przejawiania twórczej, spójnej mocy w relacjach pomiędzy wszystkimi ludzkimi istotami i Boskością, a słowo wypowiedziane na głos zabarwiane jest naszą niepowtarzalna sygnaturą.
Język, którego teraz używamy, jest zniekształconym sposobem porozumiewania się i powodując dysharmonię jest niczym więcej jak wyrazem naszych raczej emocji niż uczuć oraz stanu wewnętrznej świadomości. W zasadzie poprzez nasz sposób mówienia i zwracania się do innych wyrażamy to, kim jesteśmy.
Mówiąc generujemy spiralę energii poszukującej odbiornika, do którego może się ona dostroić. Dlatego konieczne jest, byśmy przykładali większą wagę do tego ewolucyjnego narzędzia, będącego synonimem komunikacji z Najwyższą Świadomością, czyli Boskością, za którą tęskni nasze Ja.

Zazwyczaj kiedy mówimy nie jesteśmy świadomi energetycznego efektu, jaki nasze słowa powodują w otoczeniu, w którym się znajdujemy oraz na planie przyczynowym planety Ziemi.

Świadoma, refleksyjna cisza jest sposobem, który powinniśmy codziennie praktykować przynajmniej przez chwilę, w celu przeprogramowania naszej twórczej podświadomości i innych sfer, kształtujących ciało mentalne. Musimy zagłębić się w swoją Istotę i zbadać Boskie Sanktuarium naszego serca, gdzie odnajdziemy Boski Język Miłości, łączącej nas z naszym Wewnętrznym Mistrzem.
Jesteśmy wibrującą Boską Esencją, w której miłość jest duchową substancją; Esencją świadomą posiadanej mądrości i wiecznego połączenia jakie ma z Bogiem.
Musimy otworzyć sanktuarium z Boskimi Cnotami, strzeżone przez naszą Boską Obecność. Kluczem do tego sanktuarium jest miłość, pragnienie wibrowania w jedności z Bogiem i wszechświatem w uczuciach miłości i braterskiej współpracy.
Wszyscy pochodzimy z tego samego boskiego źródła. Powrót do tej jedności to wielka lekcja i wyzwanie jakie musimy podjąć w światach ewolucyjnego oczyszczania.






Jeśli zdecydujesz się przestać używać tyle miłości co w pięściach i złości, postaraj się zmienić swój sposób komunikowania się.

Oto znalazłam ciekawy sposób samodoskonalenia się przekazany przez
Nauczycieli Światła

"Oto wskazówki, które pomogą wam w uaktywnieniu działania opartego na boskim języku kosmicznej miłości.

1.Usiądźcie w spokojnym miejscu, w którym nikt nie będzie wam przeszkadzał, byście mogli usłyszeć ciszę swego umysłu i poczuć swoje serce.

2.Zacznijcie świadomie, głęboko i długo oddychać wizualizując na wielkim ekranie otoczenie, które lubicie najbardziej, na przykład dolinę otoczoną górami z płynącą przez nią rzeką, z drzewami, ptakami i innymi zwierzętami.

3.Teraz skoncentrujcie całą swoją uwagę i świadomość na miejscu, które zaprojektowaliście i rozpocznijcie komunikację z nim, wybierając swoim sercem, nie umysłem, takie słowa, które pozostaną z nim w synergii i harmonii.

4.Bądźcie świadomi, że w otoczeniu, które stworzyliście, cokolwiek powiecie, co nie będzie pochodziło z waszego świętego sanktuarium, spowoduje nieharmonijne skutki, takie jak zmianę kolorów, deformacje drzew, gór i wszystkich znajdujących się tam obiektów.

5.To ważne, byście pozostawali świadomi, kiedy takie zniekształcenie nastąpi, by móc je naprawić poprzez wasze uczucia, a nie mentalną ekspresję. Gdy podczas wizualizacji wyrazicie właściwe uczucia i wypowiecie odpowiednie słowa, spostrzeżecie, że deformacje znikną.

6.Musicie zrozumieć, że całe otoczenie, które stworzyliście, nie służy tylko zaspokojeniu waszych samolubnych potrzeb, powodujących w nim różnego rodzaju nieharmonijne przemiany. Przeciwnie jest tutaj tylko po to, by powiększać harmonię i piękno.

7.Idąc wolno przez dolinę, którą stworzyliście, wizualizujcie siebie nie w formie ludzkiej, w której teraz się znajdujecie, ale raczej jako kulę światła, która stopniowo będzie przybierać kształty przejrzystego anioła.

8.Teraz wizualizujcie innych ludzi, z którymi wchodzicie we wzajemne relacje. Pamiętajcie jednak, że podstawą tej komunikacji ma być tworzenie pełnej wsparcia, braterskiej atmosfery, w której wasze uczucia wyrażają się w słowach niosących zgodę, harmonię i miłość.

9.Zwróćcie uwagę na te osoby, które będą do was mówiły, ale nie słuchajcie ich używając filtru waszego umysłu w celu osądzania i wartościowania. Słuchajcie tak, jak słuchałaby istota światła, byście poczuli twórcze oddziaływanie, które Bóg wyraża poprzez tych, których słuchacie.

10.Poczujcie emocje żywej i głębokiej harmonii, w której wszystko co musicie czynić, to poczuć swą istotę i wieczne połączenie, które ma ona ze Stwórcą i innymi stworzeniami. Wszystkie wasze codzienne działania, również te służące przeżyciu, mają być doświadczane z taką postawą, ze świadomością, że wszystko pozostaje w pełnym miłości Boskim objęciu. Nie musicie być agresywni, nawet jeśli inni tacy są dla was, ponieważ z waszej kosmicznej perspektywy odbierzecie ich wiadomość poprzez miłość "

Kochani, wszechświat nie ocenia naszej ewolucji w egocentrycznych słowach, przeciwnie używa słów generujących spójność, dostatek, harmonię i miłość.

Zapraszam więc do nauki i stosowania nowego sposobu komunikacji.
Jedz co twemu ciału jest potrzebne, a mów to co sam chciałbyś doświadczyć.

Pozdrawiam w miłości mego serca.
Hania


piątek, 29 października 2010

Cywilizacja strachu


Seria: Życie

Jest to nasza przeszłość, w ostatnim pokoleniu doprowadzona do perfekcji. Jest to charakterystyczne dla epoki Kali Juga... jednak ta epoka już zakończyła swoje panowanie a w nas pozostały jeszcze nawyki. Czas najwyższy zatrzymać się i dokładnie ocenić z jakim jesteśmy bagażem w Teraz.
Aby trafnie ocenić świat zewnętrzny należy połączyć instrumenty naukowe (racjonalne) z instrumentami emocjonalnymi (irracjonalnymi). Tak zapewniamy sobie prawidłową ocenę zdarzeń.
W tej materii mamy jednak wiele sprzecznych przekonań, przykładowo weźmy rozwój duchowy. To nazwa (etykieta) określająca doświadczenie rzeczywistości na etapie materialnym, eksperymentowaniu ze zdarzeniami i wyciąganiu z nich wniosku. W tak pojętym rozwoju rzeczy jest miłości - nie jako cel sam w sobie, lecz jako instrument, którym się posługujemy. Podobnie jak złość czy rozgoryczenie. To swojego rodzaju papierek lakmusowy.
Istoty, które pozbyły się tych "narzędzi" wolniej się rozwijają, gdyż nie potrafią prawidłowo pojąć wszystkich informacji wypływających z doświadczenia.
Tak więc tylko łącząc instrumenty naukowe z emocjonalnymi możemy jako istota rozwijać się również "duchowo".
Należy przy tym pamiętać, ze Kreacja nie po to się rozszerzyła aby jak najszybciej ponownie się połączyć... lecz by doświadczyć wszystkiego co tylko możliwe na wszystkie możliwe sposoby. Tak, tak... to tylko my ludzie się spieszymy i dzielimy rzeczy i zjawiska na "dobre" oraz "złe".
Procesu poznawczego nie należy skracać czy sztucznie przyspieszać, bo wówczas nie poznamy pełnej gamy doświadczeń jaką możemy zdobyć.
Wszystkie emocje i te pozytywne, i te negatywne należy rozpoznać, i nauczyć się jak ich używać. Przecież nie kroimy chleba siekierą a nożem, tak więc nienawiści nie da się wykluczyć nienawiścią tylko miłością, a pokoju w środku nocy nie rozświetlimy ciemnością a jedynie światłem.
W moim rozumieniu w "rozwoju duchowym" wielką sztuką i można powiedzieć celem jest zdobycie umiejętności tak konstruktywnego kontrolowania emocji jak i destruktywnego ich kontrolowania. Tu nie chodzi o tłumienie "złych" emocji. Tu chodzi o umiejętność rozładowania negatywnych emocji i przekształcenia ich w coś pozytywnego.
Często niechęć do istot, których nie lubimy, mobilizuje nas do aktywności z tym samym co doświadczanie i rozwój.
Emocje należy trzymać na wodzy aby nas nie zniszczyły, a równocześnie nie należy się ich pozbywać, bo wówczas stalibyśmy się jak bezduszni zombi. Tak więc umiejętność właściwego obchodzenie się z emocjami na obecnym etapie rozwoju ludzi jest bodajże najważniejsza. Mamy żyć z nimi w zgodzie i umiejętnie używać!!! Nie oceniać samych emocji, a jedynie nasze ich używanie.
Dopiero na zakończenie cyklów życia w strefie materialnej i pół materialnej emocje odejdą od ludzkiej istoty i pamięć o tych emocjach oraz nauka z nich wypływająca pozwoli podejmować właściwe decyzje w życiu niematerialnym.
Okazywanie emocji jest bardzo ważne bo pozwala rozładować wewnętrzne napięcia a poza tym sam śmiech wzmacnia układ odpornościowy. Powagę należy zachować gdy wymaga tego sytuacja, ale na co dzień śmiech i radość są bardzo wartościowe.
Warto zaprzęgnąć emocje do wartościowych działań. Przykładowo agresję można wykorzystywać do sportu.
Jest to niewątpliwie piękna możliwość jednak tylko nieliczni używają tego i cieszą się sukcesem. Znakomita większość zamyka się w ocenie, chowa "pod dywan" to co uzna za be. Tak konserwują sami siebie i miast życia doświadczają własnego kwasu tworząc wszechobecną cywilizację strachu.

Z kalendarza Majów wynika, że nasz świat skończył się w 1987... a nowy zacznie się 21.12.2012... (?) jesteśmy więc w czasie pomiędzy światami jest to czas adaptacji(ale do czego (?)) zmiany które następują są jak reakcja łańcuchowa... czym bliżej końca tego okresu, tym więcej zauważamy zmian na ziemi....
Zobaczcie, że czas jest już odczuwalny szybciej niż w latach 80.
Podobno rezonans ziemi przez ostatnie dwadzieścia parę lat zmienił się z 7.83 Herca na 12 Hz w rezultacie nasze 24 godziny odczuwamy jak 16 godzin... ale z lat przed 1980 rokiem (!!!) tak wyliczyli nasi naukowcy.
Prawdopodobnie im bliżej tego 2012 roku, tym szybciej będziemy odczuwać upływ czasu i więcej będzie zmian wokół, w świecie zewnętrznym również. Sama to czuję jeśli o czas chodzi . Czas adaptacji ludzkości polega między innymi na selekcji ludzi dojrzałych duchowo. Dzieje się tak tylko po to aby mogli oni pasować do nowego świata. Pomocna, wręcz niezawodna w tym, będzie matka natura i wiadomo, że upadną religie, kłamstwa, manipulacje… tak samo będzie z władzą pieniądza... (...) i każdą inną władzą cywilizacji strachu, która tak niepodzielnie królowała przez wieki i pokolenia.
Odkryłam, że dominującym w tym nowym świecie będzie umiejętność współpracy i tworzenia jakości w oparciu o własną boskość, której atrybutami jest Piękno, Harmonia, Miłość i Synergia. gdzie wszystkie istoty będą sobie braćmi i siosrami.
Aby dotrzeć do tego nowego mamy wiele do zrobienia z sobą samym. Podstawą w tej pracy jest przyjęcie odpowiedzialności za własne życie, nauczenie się używać własnych emocji w imię wspólnego dobra oraz dzielne spojrzenie w oczy własnemu strachowi. Jeśli twierdzisz, że to jest niemożliwe i będziesz dalej upierał się przy swoich ego wymówkach, to stracisz tą szansę jaka stoi teraz przed każdym mieszkańcem Ziemi...i cała odpowiedzialność będzie twoja. Bo to tylko ty decydujesz czego doświadczasz w czasie danym ci do dyspozycji w tym życiu.
Wszyscy mamy do dyspozycji 24 ha na dobę i tylko od ciebie zależy co jest dla ciebie ważne i na co zużywasz ten czas ... możesz się z tym nie zgadzać, to twoje prawo. Jednak na końcu sam zobaczysz, że nie ma innych winnych poza tobą, za to, że nie dotarłeś do mety.
Zapraszam wszystkich chętnych, odważnych i zdeterminowanych do tej wspaniałej podróży w nowy Złoty Wiek, gdzie doświadczymy nowej Cywilizacji Miłości... i nie krzywcie się na słowo, bo mało kto wie jakie ona niesie w sobie wartości. A reszta... kiedyś, w przyszłości będzie miała swoją ponowną szansę.

W głębokim szacunku do Twojej Wewnętrznej Istoty.

Hania

wtorek, 26 października 2010

Skąd przyszliśmy? Co tutaj robimy?



Seria : Era Wodnika


Szukając odpowiedzi na to pytanie, trafiłam na Księgę Urantii. Tam wyczytałam jak to powstały różne światy i jak powstało życie na Ziemii. Wszystko toczyło się zgodnie z planem ewolucji do momentu buntu. Owoce tego buntu istnieją do dziś na naszej planecie. Nie będę opisywać całej tej historii, zainteresowanych odsyłam do tej pozycji zredagowanie i napisanej przez Melchizedeków.
W każdym razie Ziemia została ustanowiona coś na wzór resocjalizującej szkoły dla istot zbuntowanych, przesiąkniętych butą, ignorancją i rozdmuchaną dumą. To dotyczy każdego z nas ... nie ma lepszych ani gorszych i nie ma usprawiedliwienia okolicznościami.
Ziemia, pozostając wspaniałomyślną i niewzruszoną, stale udostępnia swoje lekcyjne klasy w celu podnoszenia wibracji jej uczniów. Niektórzy czerpią z tej nauki ogromne korzyści, inni ciągle pozostają przy swoim myśleniu, że cel pojawiania się na Ziemi jest zupełnie inny, i służy przede wszystkim zaspokajaniu własnych potrzeb.
Ziemia obserwując działania tych grup ludzi, którzy pragną mieć nad nią kontrolę, pozostaje niezależna. Jest ona strukturą będącą pod kontrolą kosmicznej ewolucji, a nie obiektem służącym eksploatacji i dominacji istot będących na etapie duchowego odkupienia siebie.
Było tak wiele istot, które przewinęły się przez lekcyjne klasy, uważając się za właścicieli, dyrektorów i gwiazdy kosmicznego ewolucyjnego dramatu. Cóż stało się z nimi i z ich cywilizacjami? Wszyscy przeminęli, a my jako cywilizacja teraz też stoimy przed wyborem jaką drogę obrać i w którym kierunku się zwrócić.
Nie przychodzimy na Ziemię, aby budować ogromne budowle i karmić nasze egoistyczne i destrukcyjne ambicje, ale aby współpracować z kosmicznym programem ewolucji. Naszym celem nie jest podporządkowywanie, manipulowanie i eksploatowanie innych królestw, stworzeń i ludzi, ale pokojowe współistnienie, życie w zgodzie i tworzenie coraz większej harmonii, miłości i doskonałości. Nie przybywamy tutaj, aby zaspokajać potrzeby naszego mentalnego ego, wzniecać wzajemne urazy, brak harmonii i wszelkie konflikty z współistniejącymi istotami, ale aby uczestniczyć w duchowym rozwoju ludzkości.
Powinniśmy, każdy z osobna i wszyscy razem, zrezygnować z zbycia istotami, które pragną zaspokoić wyłącznie własne potrzeby kosztem cierpienia innych.
Nasza wibracja powinna być tak wysoka, aby mogła zaćmić ego i abyśmy byli w stanie uaktywnić Istotę Światła wewnątrz was. Ona jest źródłem nieskończonej radości, wibruje w częstotliwości miłości i bezinteresownej służby.
Wszystko co wydarza się na Ziemi, jest wynikiem upadku tych, którzy zanurzeni w falach mentalnego ego chcą tylko dominować, manipulować i wyzyskiwać innych. Duchowa hojność jest nieodłącznym atrybutem naszej boskiej natury. Jednak kiedy zapominamy o swoim połączeniu ze Stwórcą, hojność ta przemienia się w egoizm.
Wewnętrzni bogowie (nasza osobista Iskra Świadomości Boga) powracają, kiedy przejawimy cechy hojności, uczciwości, szczerości, wspaniałomyślności, tolerancji, zrozumienia, współczucia, mądrości, pokory i bezinteresownej służby.
Wtedy właśnie uaktywniamy kosmiczną, duchową świadomość, która jest nieodłączną częścią wszystkich stworzeń podlegających ewolucji.
Przestańmy działać jak kierujące się tylko instynktem istoty i przyłączmy do siebie kosmiczne kody ewolucji, a zostaniemy obdarowani przynależnym nam szacunkiem i staniemy się tym czym w istocie jesteście: kosmicznymi bogami w boskiej służbie, którzy pokonali sferę ewolucyjnego eksperymentowania poprzez wzniesienie się do świetlistych i twórczych sfer miłości, tworząc wokół siebie światło, harmonię i zrozumienie. Tylko wtedy odkryjemy czystość naszego pochodzenia i zrozumiemy że Bóg i Wszechświat są esencją naszej Wewnętrznej Istoty.
Tak więc każdy z nas jest w tym życiu z własnego wyboru i ciągle ma potencjał objęcia swego dziedzictwa. Ten stan wyjściowy dla mojego ego był niestrawny i do dziś jeszcze egunio usiłuje mnie mamić. Na szczęście moja świadomość uległa rozszerzeniu i to jest chyba pierwszy krok. Teraz usiłuję być w służbie o czym świadczą te wszystkie artykuły, które jak drogowskazy daję innym w nadziei, że też odnajdą swoją prawdę, pokonają wątpiący umysł i wzniosą się ponad chore ego.
Kropla drąży skałę i może przynajmniej czytelnicy zrozumią, że nikt nie przeżyje za nich życia a odpowiedzialność za ich wybory spada na nich.

I tak o jest kochani.
Hania

piątek, 22 października 2010

Zaczynamy nową grę


Z serii: Era Wodnika


Era Wodnika– jedna z dwunastu epok astrologicznych. Jest to epoka poprzedzająca Erę Koziorożca i następująca po Erze Ryb. Według astrologów jest to obecna epoka lub następna, która nadejdzie. Ery mają związek z duchowym rozwojem ludzkości. Posiadają charakter cykliczny i powtarzają się mniej więcej co 2150 lat.
Tyle można wyczytać w Wikipedii.
Co właściwie to oznacza dla nas, współcześnie żyjących?
Może zacznę od najstarszych dziejów. Od zarania życia człowieka bardzo ważna była astronomia, w której poszczególne planety jak i cały Zodiak przypisane miał określone energie, którymi ludzie posługiwali się w swojej grze zwanej życie. Takim językiem przekazano nam najstarszą prawdę, jednak dopiero w obecnym czasie pojawili się naukowcy, którzy potrafili zrozumieć, w jakiejś części, ten język metafor.
Właśnie w astrologii zakończyliśmy swoją grę w Erze Ryb. Przypomnę czym ta epoka się charakteryzowała.

Pora dnia odpowiadająca Rybom to przedświt, czyli szarówka nad ranem; jest to czas, kiedy stare się skończyło, a nowe jeszcze nie zaczęło, czas pośredni, kiedy rzeczy tracą swoje kontury, jedne giną, znikają, inne ledwo powstają.
Miejsca w terenie odpowiadające znakowi Ryb to takie, gdzie żywioły mieszają się, gdzie łatwo jest się zagubić, gdzie rzeczy tracą swoją formę i barwę, czyli przede wszystkim bagna. Dalej : pasy ziemi nad morzem zalewane przez przypływ, ujścia rzek, podmokłe, mało dostępne doliny; miejsca mgliste, zasnute chmurami; wilgotne lasy o gąbczastym poszyciu.
W świecie ludzi głównymi rybimi cnotami są zdolność do poświęceń, do ofiarowania siebie drugiemu człowiekowi (lub na rzecz idei); współczucie.
Jako ludzkość doświadczyliśmy pod koniec tej ery również zagubienia, życia dogmatami i skrajnych egotycznych postaw wobec siebie nawzajem jak i wobec naszej planety.

Teraz nastąpiły zmiany energetyczne na Ziemi, w naszym układzie planetarnym oraz galaktycznym. Te zmiany wymuszają na człowieku konieczność dostosowania się czyli inaczej mówiąc zrezygnowania ze starych idei i paradygmatów, którymi kierowaliśmy się przez wiele pokoleń. Trzeba przyznać, że jest to dość bolesny proces dla rozpasanego ludzkiego ego. Zobaczmy jakimi cechami ma się charakteryzować nowa era wodnika.

W zodiaku Wodnik należy do żywiołu Powietrza, co oznacza, że w astrologicznych interpretacjach należy ten symbol kojarzyć z intelektem, wiedzą i rozumem. Wodnik oznacza bowiem rozum wyzwolony, czyli nie skrępowany względem na tradycje, obyczaj i użyteczność.
Wodniki jako obywatele żywiołu Powietrza są bystre, rozgarnięte, czujne - czyli po prostu inteligentne. Jest to inteligencja szczególna. Kiedy na coś patrzą i badają od razu dostrzegają coś, czego inni nie zauważyli, inaczej mówiąc mają dar oryginalnego widzenia. Przypominają tym trochę Panny, które widzą od razu wszystkie błędy oraz Skorpiony, które niezawodnie dostrzegają to, co ktoś inny chciał ukryć. Dlatego Panny nadają się na kontrolerów, Skorpiony na detektywów a Wodniki na odkrywców.
Wodniki potrafią też skupić się i logicznie myśleć tam, gdzie inni głupieją : z powodu hałasu, burzy, pośpiechu, tłoku, czyjegoś gadania - na takie przeszkody Wodniki ze wszystkich znaków są najbardziej odporne i dzięki temu często robią kariery. Wodniki wreszcie pociąga wszystko to, co nowe, nie odkryte, dalekie, egzotyczne, wyjątkowe, dostępne nielicznym.

Jak wynika z tej charakterystyki, chcąc dostosować się do obecnych uwarunkowań energetycznych naszej planety i kosmosu, mamy wyswobodzić się z lęku i strachu, zrezygnować z utajniania prawdy i odstąpić od ocen. Do tego pilnym zadaniem staje się połączenie serca z rozumem tak, by uzyskać dostęp do własnej intuicji cechującej się wyższą inteligencją.
W ten nowy czas wchodzimy wszyscy, kolektywnie i dopiero poznajemy tą nową grę. Jasno z tego wynika, że nikt nie wie nic lepiej i nie ma jedynej prawdy, guru czy autorytetu. Co więc nam pozostaje?
Ano dzielenie się własnymi odkryciami, które napływają do nas dzięki osobistym doświadczeniom.
Ten artykuł jest pierwszym z serii: Era Wodnika. W tej serii chcę z Państwem podzielić się moimi doświadczeniami nowej gry w życie. Chcę też prosić czytelników, by w komentarzach dzielili się swoim doświadczeniem. W ten sposób mamy szansę stać się ludźmi ery wodnika i wspólnie poznawać te całkiem nowe możliwości, jakie są nam oferowane przez Istotę Najwyższą, wspierane przez całe hierarchie Istot Światła zawsze gotowe służyć nam pomocą.

Życzę nam wszystkim wiele radości z odkrywania nowych możliwości.

Z mojego serca do twego
Hania

poniedziałek, 18 października 2010

Espavo


Seria : życie

Obecnie cała Ziemia i dosłownie wszystko jest poddane ewolucji. Jako ludzie też przechodzimy wiele procesów energetycznych dostosowujących nas do możliwości przebywania na tej pięknej błękitnej planecie.
Wszystkie moje artykuły mają za zadanie co nieco przybliżyć to, co można uzyskać dzięki właściwym wyborom. Jednak jestem winna uczciwość czytelnikom i poinformować o pewnych odczuciach, które są przejściowe i mogą stanowić pewien dyskomfort. Jak zwykle nie wszyscy muszą czuć się tak samo i i to samo. Niżej spisałam symptomy przebudzenia do życia w duchu ... ja doświadczałam właśnie takich i jednocześnie mam nadzieję, że ci co idą po mnie, będą mieli łatwiej wytrwać w tych koniecznych zmianach.


Symptomy przebudzenia duchowego. Jest ich dwanaście.


1.Bóle ciała, głównie karku, ramion i pleców. Rezultat zmian w DNA. Przechodzenie na wyższy poziom świadomości. Musimy to przejść.
2.Uczucie wielkiego smutku bez powodu, podobne do uczucia, które zawsze towarzyszy człowiekowi przy przeprowadzce ze starego do nowego domu. Żal opuszczać stare miejsce nawet kiedy wiemy, że nowe jest piękniejsze.
3. Płacz bez powodu. Stare energie opuszczają ciało.
4.Nagle zmieniamy pracę, swoją osobistą karierę. Przeskakujemy, szukamy różnych zajęć bez zadowolenia.
5.Często zrywamy związki rodzinne. Chcemy uwolnić się od ziemskiej karmy.
Szukamy nowych przyjaciół, nowych związków.
6.Problemy ze spaniem. Nocne przebudzenia między 2-gą a 4-tą rano.
Nocne horrory, uczucie strachu.
7.Bardzo intensywne sny. Uwalnia się energia z wielu poprzednich żyć. Musimy to przejść, Oczyścić.
8.Fizyczna dezorientacja. Uczucie oderwania od ziemi. Poczucie spaceru pomiędzy dwoma światami. Jest to rezultat przebywania z dwoma energiami, starą i już napływającą nową. Musisz spędzać więcej czasu na świeżym powietrzu.
9.Mówisz sam do siebie. Prowadzisz długie rozmowy sam ze sobą. Twoje zdrowie psychiczne jest w porządku. Normalny proces pozbywania się nadmiernych emocji. Fala nowej energii wstępuje w ciało.
10.Poczucie samotności, nawet w towarzystwie. Uczucie oderwania od innych ludzi. Chęć ucieczki od dużych grup i tłumów. Wybieranie samotnych ścieżek. Jednak samotność wywołuje uczucie niepokoju. To uczucie jest również spowodowane tym, że twój opiekun duchowy opuszcza cię. Dla niego jest to już pora powrotu do Źródła Boskości. W twoje ciało zaczyna przenikać energia Chrystusa.
11.Utrata zainteresowań. Wszystko przynosi rozczarowanie. Masz ochotę robić wszystko i nic. To część tego procesu. Poświęć więcej czasu „ nic nie robiąc”.Nie walcz z sobą. Twoje ciało potrzebuje czasu. To tak jak przeprogramowanie komputera. Po odnowie zaistnieje w tobie nowa energia.
12.Głębokie uczucie powrotu do Domu. To uczucie jest najbardziej ciężkim doświadczeniem ze wszystkich pozostałych. Często towarzyszy chęć do samobójstw, złość i frustracja. Twoje stare życie dobiega do końca. Twój kontrakt z Ziemią wygasa. Kończysz swój cykl. Twoje energie się zmieniają. Dostajesz wezwanie do pracy z nowymi energiami.

W tym momencie potrzebny ci jest twój ziemski przewodnik, który pomoże przejść przez te 12 progów w twojej nowej świadomości. Kiedy zakończysz owocnie ten proces, ty również poprowadzisz innych, którzy ten proces dopiero rozpoczynają. Twój czarny okres i twoja podróż dobiega końca. Pamiętaj nigdy nie jesteś sam (sama). Jesteś już na wyższym stopniu własnej świadomości. Stałeś się galaktycznym bytem, wypełniony energią Chrystusa.

Jestem gotowa pomagać tym, którzy o to poproszą, a Ty ?

Z mego serca do Twego
Hania


środa, 13 października 2010

Continuum życia


Z serii: życie

Zadajemy sobie często pytania jak to jest z tym życiem. Czy żyjemy tylko teraz ... w tym wcieleniu? No a co jest dalej? Czy istnieje takie coś? Pytania się mnożą, a z odpowiedziami jakoś krucho.
Swoje zrozumienie rozpoczęłam od zapoznania się z reinkarnacją, prawdę starożytną usuniętą, w miarę wzrastania w siłę kościoła, z naszej zachodniej kultury.

Załóżmy, że jestem wielbicielką teatru i często chodzę na spektakle. Jest ogromna ilość napisanych sztuk teatralnych i jeszcze więcej scenariuszy a do tego wiele teatrów i jeszcze więcej aktorów. Mając takie spektrum wyboru byłoby dziwnym, gdybym uczęszczała tylko do jednego teatru na tą samą sztukę, przy tym samym składzie aktorów. Można i tak wybrać, jednak po jakimś czasie okaże się to nudne i niewiele wnoszące do mego życia.

Ten przykład mocno przybliża to, co chcę przekazać w tym artykule.
Obecne wcielenie można przyrównać do określonego teatru, wystawiającego określoną sztukę i są również alternatywne wersje tej sztuki, jakby powiedzieć, odgrywane w innych teatrach lub w światach równoległych.
My możemy doświadczać tylko jednej wersji, nie możemy podglądać jak to przebiega w innych wersjach. Istnieje jednak taka możliwość, że dokonamy nowego wyboru i przeniesiemy się do tej innej wersji. To jest taka gra, jakby przeskakiwanie z jednej linii życia na inną.

No i rodzi się kolejne pytanie? Kto to wszystko organizuje?
Wszyscy słyszeliśmy o tym, że dusza jest nieśmiertelna. Pochodzi z wyższych częstotliwości światła, gdzie Wszystko istnieje natychmiast w wiecznym Tu i Teraz. W tym świecie wszystko jest możliwe w jednym mgnieniu oka, jednak nie ma zmysłów percepcji więc wszystko jest jakby teoretyczne. Bez własnego doświadczenia jak to jest czuć te subtelne energie, dusza czuje pewien niedosyt.
Doświadczyć energii zmysłami można tylko w świecie materii i każda dusza dąży do wcielenia.
Wszystko rozpoczyna od stworzenia scenariusza sztuki życia jakiego chce dusza doświadczyć.
Gdy po wielu i licznych konsultacjach scenariusz jest uzgodniony i zatwierdzony, dusza przystępuje do szczegółów. Zawiera święte kontrakty z innymi siłami (archetypy) i innymi duszami. Więc ustala: kto będzie rodzicami, kto rodzeństwem, koleżeństwem, współmałżonkiem, dziećmi jakie przyjmie itd ... dosłownie wszystkie role obsadza uwzględniając kto będzie pomagał a kto przeszkadzał. Są więc już uwzględnione wszystkie okoliczności przyszłego życia.
Dusza, która chce przyjąć kolejne wcielenie dodatkowo uwzględnia doświadczenie z poprzedniego wcielenia tak, by zrównoważyć zaburzone wcześniej energie.
W świetlistych alikwotach nie ma ocen.
Tam jest model ideału energetycznej równowagi, do którego skłaniają się wszystkie energie. To przekracza nasze ludzkie rozumienie. My, w materii, jesteśmy przesiąknięci oceną. Najczęściej etykietą "złe" oceniamy to czego się boimy bądź doświadczamy bólu. Jest to bardzo subiektywne i dość dalekie od prawdy.
Tu na Ziemi toczymy Grę w Życie, której celem jest wprowadzenie równowagi w energiach jakich doświadczamy.
Jednak zapomnieliśmy o tym co to za gra i dlaczego w nią gramy.
Jest to w pewnym sensie efektem zamierzonym. Bowiem w momencie gdy już mamy cały projekt naszego przyszłego życia na Ziemi, godzimy się na "zawiązanie oczu" jak w ciuciubabce. Pamięć całości jest jedynie w podświadomości a tam boimy się zaglądać.
Obleczeni płaszczem zapomnienia przyjmujemy ciało z wybranych rodziców. Następnie w procesie wychowawczym przyjmujemy pakiet schematów i przekonań zgodnie z naszym planem ... to jest nasze przeznaczenie, w którym zmian jeszcze nie możemy wprowadzić. To jest baza naszej gry.
W miarę jak rośniemy i doroślejemy, a więc stajemy się bardziej samodzielni, do gry zostaje wprowadzony los, na który już mamy wpływ. Zgodnie z wolną wolą reagujemy na okoliczności, które cyklicznie do nas wracają.
Do około 20 - 30 roku życia uczymy się jak kierować swoim losem. Te lata ziemskie, które wymieniłam, są jakby punktem zwrotnym. Mniej więcej w tym wieku człowiekowi wszechświat przecina energetyczną pępowinę z rodziną i od tej pory to my sami decydujemy czy budujemy własne życie, czy też jak marionetka wykonujemy oczekiwania rodziny.

Wiedzieli o tym dobrze starożytni uczeni i tego nauczali ludzi w języku swych czasów. Jednak wiedza ta powoli zanikała a w jej miejsce co raz bardziej modna stawała się gonitwa za żądzami materialnymi ... i tak trwa do dziś.
Przez setki pokoleń wiedza o archetypach i języku metaforycznym została prawie zagubiona. W miejsce tamtej wiedzy powstała z jednej strony religia z dogmatami, a z drugiej tzw. nauka z nowymi paradygmatami, co jakiś czas zmienianymi bądź odrzucanymi.
Nie pomogło w zrozumieniu swego położenia życie między sztywnymi doktrynami kościołów a ciągle zmieniającymi się paradygmatami nauki. Zagubieni ludzie motali się w niewiedzy :
skąd przyszli? co tutaj robią? dokąd zmierzają?
Ludzie przeszłych wieków przeszli wielki ból i zdeterminowani masowo zaczęli poszukiwać innej drogi wyjścia do życia w radości.
Znaleźli się pierwsi odważni, którzy sięgnęli do starożytnej wiedzy, dołączyli swoje obecne doświadczenie i... tak wytyczyli drogę nauki przyszłości. Mniej więcej od 30 lat ten proces zawrotnie się rozszerza, a ci którzy poszukują zaczynają masowo przekraczać barierę ignorancji zarówno religijnej jak i naukowej.
Mam nadzieję, że kolejne przyszłe pokolenia będą żyć co raz bliżej naturalnych prawd, co niewątpliwie podniesie jakość i komfort ich życia.

W tym artykule zawarłam zaledwie zarys tego, co sama pojęłam z moich studiów nad życiem. Zdaję sobie z tego sprawę, że jest to niewystarczające.
Jednak bardzo proszę byś potraktował te wskazówki jako swoistą mapę. Jeśli zechcesz udać się we własna podróż, taka mapa może być pomocna.
Jednak kiedy podróżować nie chcesz, to i żadna mapa nie pomoże ci poznać tych obszarów, które obserwujesz na mapie.
Życzę ci radosnej i bezpiecznej podróży do poznania nowej równowagi.

W miłości mego serca do Twego.
Hania

poniedziałek, 11 października 2010

Język wszechświata, czyli czucie


W serii: w operze języka życia

Porozmawiajmy dziś o rodzaju komunikacji, która jest zrozumiała dla wszystkich bez względu na to jakim się posługuje językiem czy dialektem. Jest w nas takie coś co umożliwia nam zrozumieć inną istotę poprzez czucie energii.
Każdy z nas miał takie doświadczenie, że bez słów wiedział, iż dana osoba jest w smutku, złości, radości... I właśnie ten język okazuje się niezmiernie ważny.
Cały wszechświat reaguje i odpowiada właśnie na ten język ... na czucie człowieka.
Zawsze otrzymujemy to, co odzwierciedla nasze uczucia, nie myśli czy słowa bo one mają tylko wywołać pożądane uczucia. Chodzi o to, co w tej chwili czujemy, czyli jaką niosą te uczucia informację energetyczną ... nie intelektualną jak sądzi wielu z nas. Przykładowo jak jestem w smutku, to mogę prosić i błagać o nieograniczoną radość, a tak czy tak otrzymam okoliczności smutku, bo właśnie to wysyłam w świat.
Ta wiedza jest niezmiernie prosta, a jednak ludziom trudno ją zastosować. Co jest tego powodem? Ano powód jest równie prosty. Zostaliśmy oduczenia czucia ... tak, tak w dobrej wierze społeczeństwo zawsze raniło i karało tego, kto odważył się czuć. Ta wadliwa edukacja trwa już tak długo... od wielu pokoleń ... w końcu zapomnieliśmy.
Zapomnieliśmy jak czuć radość, błogość, szczęście, bogactwo. Natomiast jesteśmy zainfekowani lękiem, strachem, obawą czy wszechobecną oceną.
Jak młody człowiek poznaje pierwsze powiewy czystej miłości, to natychmiast znajdują się "przyjaciele", którzy to uczucie wynaturzą oceną, obawą lub wręcz wyśmianiem, a są nawet tacy co przekonają, że prawdziwa miłość musi być doprawiona zazdrością. I tak czyste uczucie zostaje skażone upadłą energią a ten młody człowiek zostaje uczuciowo okaleczony. Niesie tak nagromadzone urazy przez życie i z czasem całkiem traci to uczucie czystości.
Tak samo dzieje się z bogactwem. Zauważmy jak otoczenie człowieka bogatego niby w przyjaźni reaguje. Atakuje go ocenami, żądaniami, oczekiwaniami ... i tak odziera tego człowieka z czystego uczucia, narzucając mu jak ma rządzić swoim majątkiem. Wielu tego po prostu nie wytrzymuje.
Przykłady można mnożyć, lecz nie to jest celem tego artykułu.
Jesteśmy w miejscu, z którego większość z nas chce się wydostać i ma problem, bo wciąż otrzymuje te same okoliczności w których żyje. Jak to może być?
Odpowiedzią jest odczuwanie, czyste czucie, najczęściej powiązane z naszymi przekonaniami i nawykami. Jeśli chcę być bogata, to nie ma znaczenia cena produktu, jednak... patrząc na wystawione produkty oceniam, że są drogie czy coś podobnego. Wynika jasno z tego, że jestem jeszcze w stanie biedy, braku... czyli czymś przeciwnym niż sobie życzę. Jest to niemały kłopot, bo właśnie tego odczuwania zostaliśmy oduczeni. Nawet jak na moment pojawia się to czyste uczucie, zobaczmy co się dzieje dalej... Zaraz za tym idzie wiele innych, np. jak o można być okradzionym, czasem nawet zabitym. Jak to potraci się "przyjaciół", którzy chcą to bogactwo odebrać i tak dalej, i dalej w przeciwnym kierunku.
Z tymi lękliwymi myślami uczucie przestaje być czyste, a z czasem ten lęk całkowicie zakrywa czystość uczucia. Jak myślicie, jakie uczucia w takim stanie wysyłamy do wszechświata?
Wszechświat, bóg, matryca, źródło czy cokolwiek powiesz o TYM, kocha nas bezwarunkowo. Działa jak Dżin z bajki o Aladynie i mówi nam w języku czucia " twoje życzenie jest dala mnie rozkazem". Więc odbierając nasz lęk dochodzi do wniosku, że dziecko chce się bać i dziecko to dostaje. Jak dziecko chce dostać coś innego, to powinno w świecie uczuć zmienić swoje życzenie.
Nawet co niektórzy z nas dokonują tego ... jednak jest ich mało i nie są w stanie dotrzeć do tych innych z wiedzą jak tego dokonali. Tak silną zaporę stanowią przekonania.
Trzeba zrozumieć, że nie da się rozmawiać z obcokrajowcem bez tłumacza jeśli nie znasz tego języka. Zostaje więc nauczyć się tego nowego - starego języka, języka czucia. Zabieramy się do nauki a tu nowy kłopot ... te energie są tak potężne, że nim je poczujemy, już jesteśmy w strachu. Istna ciuciubabka.
Przyznam się, że wiele lat też kręciłam się w tej karuzeli. Musiałam dojść do takiej determinacji, że ostatecznie zdecydowałam się całą sobą na zmianę mojego świata myśli, czuć, słów i w ogóle wszystkiego. To był dopiero pierwszy krok, a jak ego cierpiało ... nawet nie chce mi się opisywać tych barw.
Początkowo poszukiwałam po omacku, wszystko czego nowego się dowiedziałam od razu sprawdzałam doświadczalnie. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że była to istna jazda po bandzie i to bez trzymanki. Niejednokrotnie zastanawiałam się czy aby byłam poczytalna wybierając sobie takie życie.
Jednak brnęłam dalej i ... wszystko powoli zaczęło się układać.
Zaczęłam opisywać te perły mojej mądrości, a teraz przekazuję je innym by jak zechcą mogli wykorzystać moje doświadczenie i już mniej dramatycznie znaleźć swoją drogę powrotną do czucia.
Wszystkie moje artykuły traktują właśnie o tym jak szukałam i odnalazłam drogę życia w zgodzie z naturą.
Dziś już nie mam problemu z zobaczeniem we własnym wnętrzu czegoś, co mi się nie podoba... po prostu bez oceny i w szacunku do siebie integruję te wypaczone energie i oczyszczam, transformuję.
Nie skupiam się już na ocenie, analizie czy innym traceniu swojej cennej energii życiowej. Natomiast skupiam się na tym czego na prawdę chcę na wszystkich poziomach człowieczeństwa. Owszem zdarza się czasem zwykła zachcianka czy żądza, jednak jest to prawie natychmiast rozpoznawane i mam przy tym niezłą zabawę.
Chcę również i Ciebie zachęcić do przypomnienia sobie tego pierwotnego języka uczuć, jedynego znanego w akcie stwórczym. Chcę zachęcić ciebie do sprawdzenia czy to co myślisz o danym uczuciu zgadza się z prawdą o jego energii.
Należy zauważyć, że ocena "dobre - złe" jest tylko ludzka i służy do pobudzenia całego spektrum energii lękowych.
Pamiętaj o tym, że masz wolną wolę i wybór należy tylko i wyłącznie do ciebie.

Pozdrawiam w radości
Hania