sobota, 27 lutego 2010

Gry - ulubiona zabawa ludzkości


Tak wielu ludzi na świecie zmaga się z najróżniejszymi "problemami".
Z jednej strony technologia rozwija się niesamowicie szybko, w tempie wykraczającym poza wszystkie możliwości pomiaru. To bardzo ułatwia codzienną egzystencję i oszczędza czas jaki nasi przodkowie musieli poświęcać choćby na zdobycie pożywienia czy sprzątanie.
Teoretycznie powinniśmy mieć więcej czasu dla siebie ... jednak jest całkiem odwrotnie. Co jest tego powodem? Ano właśnie GRA.
Wprowadziliśmy do życia grę tam, gdzie nie jest już potrzebna. Zauważmy, że kiedy wszystkie dramaty życia uspokajają się i możemy poczuć radość życia, która właśnie zaczyna napływać .... wtedy .... wkracza coś z ciemnej strony życia aby to przerwać, pojawia się emocjonalna zawierucha, problemy ... jest to GRA.
Przejawia się przez związki, poprzez finanse, przez środowisko. Jest odgrywana przez nasze ciało.
Tak, gra zostaje wyrażona przez nasze ciało, ponieważ jest bardzo, bardzo starym schematem przekazywanym w rodach przez pokolenia - a my właśnie w tym tkwimy. Tak więc sami ściągamy ją do swego życia i jest ona namiętnie odgrywana przez całą plejadę różnych rzeczy i ludzi. Tak więc wpadamy wciąż w tą samą koleinę i w takim momencie nie jesteśmy w stanie tego dostrzec. Te schematy gry zostały w nas zaprogramowane, zostały wdrożone dlatego ciągle sprowadzamy je do swego życia. A gdy gra już jest w toku, ze zdziwieniem szukamy wymówek dla własnej decyzji co jest tego powodem. A to, to że jesteśmy tacy podatni i bezradni. Tłumaczymy, że to świat jest tak trudnym miejscem do życia. A może przypadkiem wszyscy wokoło chcą nas wykorzystać. Może to inni ludzie są przepełnieni swoimi potrzebami i zachciankami i wchodzą nam w paradę choćby się waliło i paliło. NIE, nic z tego. To my sami powodujemy powstawanie gry.

Przyciągamy do siebie grę, kiedy jesteśmy przygnębieni, kiedy doświadczamy braku równowagi - ludzie chętnie taki stan nazywają depresją.
Na bardzo głębokim, często nieuświadomionym poziomie, czujemy że to ten czas kiedy ma nastąpić integracja, tak zwane połączenie z wyższym Ja, boskością, Duchem czy jak tam chcesz to nazwać. Robi się nam smutno, że czas dokonać a może nawet porzucić stare warunki, do których przywykliśmy ... boimy się nudy. Więc co robimy? Tworzymy GRĘ - ludzką grę - konflikty z innymi ludźmi, problemy materialne, a także duchowe. To bardzo interesujące - gramy też w cudowną grę związaną z duchowością i z tym czy jesteśmy jej warci.
Ten artykuł powstał właśnie po uświadomieniu sobie mojej własnej głupoty - ech jest tak okazała, że jeszcze na nią wszechświata nie zrobili ... hahaha. Miałam wątpliwą przyjemność przekonać się jak bardzo jeszcze jestem przesiąknięta zakręconymi pojęciami co jest godne a co nie godne. Na co zasługuję a na co nie. Ech sama sobie stawiam poprzeczki .... palę, piję, jestem gruba lub chuda, ...., szkoda wymieniać, wszyscy możemy tą listę uzupełniać bez końca. To siedzi bardzo głęboko, aż na duchowych poziomach i steruje, nakręca by oceniać na co mogę we własnych oczach zasługiwać. No i by mieć rację nakręcam różne rodzaje GRY.
Tak, tak kochani, nikt ani nic nie jest w stanie zmusić mnie do gry poza samą sobą - prawda dość niewygodna. Zobaczmy najprostszy z przykładów. Idę ulicą i prosi mnie ktoś o pieniądze. Są dwie możliwości. Dam jałmużnę i zaczynam wewnętrzny dialog jak to wymuszają na mnie pieniądze, które są mi potrzebne. Inna reakcja, to mówię "nie mam pieniędzy". Mało kto jest zdolny dać taką jałmużnę bez zauważenia komu, co i w jakim celu daje. No właśnie. Ilekroć mówię "nie mam pieniędzy" przyciągam do siebie stan braku - na nic zdadzą się wszystkie afirmacje typu "żyję w bogactwie", będę doświadczać stanu biedy, braku i walczyć o przetrwanie. Jak z tego jasno wynika, ta gra robi tylko mnie szkodę, a jednak gram w nią z uporem maniaka.
Dochodzi do tego, że w grę wciągamy nasze fizyczne ciało poprzez chorobę, ból lub zranienia, co na swój sposób przypomina nam, że jeszcze żyjemy, jesteśmy żywi.

Gra, to po prostu energia.
Gra jest dla naszych ludzkich warunków jak cukier dla naszego ciała. Gra jest dla naszej psychiki tym, czym cukier dla biologii. Jest kopniakiem, jest odurzeniem, rozkojarzeniem, a do tego ogólnie rzecz biorąc jest fałszywa. Generalnie jest fałszywa.
Poprzez podjęcie świadomej i stanowczej decyzji możemy żyć zupełnie bez gry.
Powiecie : "Tak, ale ci wszyscy ludzie wokół mnie, moje dzieci, mój partner lub partnerka, osoby z którymi pracuję, gra którą pokazuje telewizja - jak mogę tego uniknąć?".
Wystarczy podjąć decyzję.
Możesz drogi czytelniku myśleć co zechcesz, jednak gdy dotrzesz do esencji tego po co grasz, okaże się, że tak sobie przypominasz, że wciąż jesteś żywy, tak bronisz się przed nudą i boisz się zaprzestać gry bo boisz się popaść w pewien rodzaj nudy.
Gra zastępuje nam prawdziwą PASJĘ.
Gdy zdecydujemy się na odpuszczenie gry ... pojmiemy pełnię, którą jesteśmy i którą zawsze byliśmy ... będziemy się z tego śmiać, może uronimy kilka łez. Zobaczymy jak sztuczną, marną i wypaczoną rzeczą była ta nasza gra. Zacznie nam się jawić jako niedoskonały sposób dokarmiania siebie, będzie się jawić jak krzywa rzeczywistość.
Nagle dostrzeżemy w sobie zasadę JAM JEST, to że już nie musimy pobierać energii z zewnątrz ponieważ wszystko już jest w nas. Życie tak naprawdę jest radością - nigdy nie miało być walką i nigdy nią nie było.

Tak więc, kiedy odpuszczamy GRĘ, przez pewien krótki czas - okres jeszcze wciąż pełen wpływów tych gier - odczujemy, że życie jest bardzo nudne.
Kiedy odłączymy się od emocjonalnego, gwałtownego sposobu wchodzenia w interakcje z innymi ludźmi, którzy nieustannie dają nam okazję do odgrywania ról, poczujemy się bardzo znudzeni. Pojawi się pociąg i tendencje do powrotu do gier ponieważ jest to swego rodzaju zabawą - do pewnego momentu.
Jeśli wytrwamy, bardzo szybko zaczniemy wykraczać poza, zaczniemy rozwijać się do poziomu prawdziwego Siebie. Zrozumiemy czym jest piękno współistnienia ze sobą samym.
To nie jakaś filozoficzna prawda. Nie musimy studiować mistyki z guru. Nie musimy przechodzić przez całe lata medytacji i podobnych praktyk. Nie musimy, chyba że tak wybierzemy.
Jedyne co musimy zrobić, to dokonać wyboru świadomego, zdecydowanego, konkretnego wyboru o zakończeniu gier, po czym wycofać się, ponieważ każda część nas samych słyszy jak mówimy : "Skończyłam z grą. Chcę żyć. Chcę doświadczać. Chcę tworzyć. Nie potrzebuję już GRY." Wiadomość ta dotrze nawet do naszej duszy i niezmiernie ją ucieszy. Wtedy trzeba się wycofać ponieważ w nas, w naszym duchu, zaczną zachodzić zmiany i różne naturalne procesy.
Tak, przejdziemy przez pewien okres zmian w naszym życiu. Może to oznaczać przekształcenie naszego otoczenia lub uwolnić ludzi, którzy byli uczestnikami gry w naszym życiu. Oznacza to, że będziemy mieli inną relację z sobą samym - relację w której już nie będziemy ofiarą.
Trzeba wyjść z umysłu. Przestać się zamartwiać, zastanawiać jak teraz manipulować lub kierować wszystkim w życiu. Trzeba pozwolić by życie biegło swoim torem.
To jest bardzo proste i kiedy wrócimy w życiu do prostoty, zrozumiemy czym jest prawdziwa głębia.
Zrozumy, że paplanina umysłu o tym, że prostota oznacza coś łatwiejszego jest tylko paplaniem papugi. Zrozumcie, że ludzki umysł, emocje i nasze aspekty, to wszystko kocha złożoność, ponieważ dzięki niej tworzy się gry. Prostota nie jest skomplikowana, za to jest piękna. Jest to głębia zawierająca w sobie łatwość, prawdziwe znaczenie, prawdziwą miłość.
Dotychczas przejawialiśmy tendencje do ściągania sztormu, kiedy tylko na powierzchni naszej świadomości pojawiał się spokój. Teraz nadszedł czas aby wziąć głęboki oddech i wyjść poza gry, zająć się prawdziwą pracą, w sprawie której tu jesteśmy.
Kochani, bądźcie świadomi tego jak gra działa w waszym życiu i uprzytomnijcie sobie, że wy też w nią gracie. I jeszcze jedno, nich was nie przeraża ogrom odkrywanych gier i różnych innych spraw. Wiedzcie, że elementem gry jest "opór" więc jak będziecie się przeciwstawiać, opierać, to stworzy on tylko więcej gry.

Tak więc dzielę się z Wami, z wielkim zaszczytem i prawdziwą przyjemnością tym, czego sama doświadczyłam.
Wszystko w całym stworzeniu jest na swoim miejscu i dlatego ja jestem i wy jesteście.

I tak to jest.
w miłości mego serca do Twego
Hania

czwartek, 25 lutego 2010

Twórczość poprzez żywioły


Rola żywiołów w twórczości i tworzeniu świata przedstawiona jest tu w pojęciu bardzo starożytnym. Elementarna wiedza o cechach i właściwościach poszczególnych żywiołów jest niezbędna do zrozumienia tego jak powstaje materia w rozumieniu naszych przodków.

Nadmienię tylko, że obecnie nauka większość tych zjawiska potwierdza jednocześnie używając terminologii innej i mniej zrozumiałej dla przeciętnego człowieka. W swoich artykułach posługuję się językiem metafor takim, jak sama poznawałam. Do tego nie mam ambicji naukowca, więc nie przeprowadzam porównań między współczesną nauką a tą przekazaną przez starożytnych w języku własnej epoki pozostawiając czytelnikowi ewentualne poszukiwania i porównania.

Cała materia, do najmniejszego drobiazgu, zbudowana jest z elementów żywiołu ognia i wody, przy czym żywioł powietrza mediuje proporcje i jakość tych dwóch podstawowych żywiołów. Żywioł ziemi stanowi fizyczną manifestację powołanej formy.

Zastanówmy się jak ten twórczy proces przebiega w codziennym życiu.
  • Przy narodzeniu otrzymaliśmy pole wszystkich możliwości zakodowane w podświadomości jako emocje. Jest to element żywiołu wody.
  • Otrzymaliśmy też rozum, dwie półkule, połączony z polem mentalnym całości stworzenia. Przez nasz mózg nieustannie przepływają wszystkie możliwe myśli ogólnego pola mentalnego. Jest to element żywiołu ognia .
  • Do tego, jako ludzie otrzymaliśmy wolną wolę, czyli możliwość wybierania idei i moralności w swoim życiu. Jest to element żywiołu powietrza.

Teraz zauważmy jak przebiega proces twórczy, przy czym nie jest istotne czy jesteśmy świadomi tego procesu, czy też nie.

W procesie wychowawczym przyjęliśmy od rodziny i otoczenia pakiet na temat: kim jestem, co tu robię i jakie mam obowiązki, czasem jakie przywileje. Tymi schematami posługujemy się prawie jak automaty.
Najczęściej nie zdajemy sobie sprawy, że idee te nie są moje tylko innej osoby.
To z kolei sprawia, że tworzymy swój świat według obcych przekonań. żyjąc schematycznie rezygnujemy z własnej wolnej woli wyboru i dziwimy się, że jest nam źle i niewygodnie.
Po prostu nie zdajemy sobie sprawy, że nieświadomie tworzymy materialne formy jakie nas otaczają choć najczęściej zgodnie z wzorem przejętym od innych osób.
Proces tworzenia przebiega nieustannie.
Idee i schematy jakie w nas zapadły tworzą magnesy przyciągające myśli zgodne z nimi. Zatrzymujemy naszą uwagę na takiej myśli, ona zakorzenia się w podświadomości i podlana emocjami scala się w formę.

Czy nam się to podoba, czy też nie samodzielnie tworzymy nasze doświadczenia. Tak więc warto poświęcić czas i energię na zgłębienie tematu żywiołów.

Warto też sprawdzić świat idei jakimi się posługujemy i dokonać korekt zgodnych z naszymi potrzebami. Każdy z nas chce doświadczyć szczęścia i spełnienia, jednak czym innym będzie szczęście dla przodków naszego rodu a czym innym osobiste, nasze. Tak więc działając nawykowo tworzymy szczęście tylko nie zawsze zgodne z naszą potrzebą - i to można zmienić uzyskując poczucie spełnienia w swoim życiu.

Tak więc bądź szczęśliwy, spełniony drogi czytelniku czego życzę Ci z całego serca.

Pozdrawiam w Miłości.
Hania

sobota, 20 lutego 2010

Człowiek jako firma "ŻYCIE"


Jesteśmy istotami wielowymiarowymi, ta prawda jest na ogół znana. Jak to się przejawia?

Najbardziej widoczne jest ciało fizyczne, ono wraz z ego i niższymi ciałami stanowi osobowość czyli inaczej mówiąc wehikuł nośny dla duszy i Ducha.

To do czego większość z nas jest tak bardzo przywiązana, to nic innego jak nasza osobowość. Jest to najbardziej przemijająca część naszej Istoty. Jak wiadomo, ciało się zużywa i powraca do świata pierwiastków, emocje i idee przetrwają nasze ciało fizyczne.

Dzieje się tak, ponieważ dusza, poprzez kreowanie najróżniejszych doświadczeń, uczy się poprzez instrument fizyczny czym jest Doskonałość czyli równowaga, pełna i zupełna harmonia we wszystkich okolicznościach. Wszelki namiar jest zaburzeniem harmonii, więc kiedy przyjęte idee powodują jakieś nieharmonijne emocje, dusza ponownie wciela się i ponownie poprzez kreację doświadczeń uczy się. Tak trwa nieraz wiele, wiele wcieleń. Nazywamy to prawem karmy lub Przyczyny i skutku.

Duch – jest najbardziej wzniosły ze wszystkich składowych istoty. Jest też największy. Jest , iskrą Bożą, jest zindywidualizowaną cząstką Boskiej świadomości zanurzającą się w doświadczenia.
Dla ducha najważniejsze jest przejawianie się, wyrażenie siebie samego.
Robi to z pomocą duszy i osobowości (ciała). Ale trzeba przyznać, że aż tak bardzo się nie przejmuje nimi. Samo wyrażenie się ducha jest dla niego często ważniejsze od np. kondycji ciała fizycznego.
Aby móc wyrazić się w materii Duch przyobleka się w Duszę i Osobowość (w tym i ciało). W taki, dość złożony sposób przejawia się w danej inkarnacji. W taki sposób pojawia się człowiek – z rodziców poczyna się ciało fizyczne, a w nie wchodzi dusza.

Naszym zadaniem jest dać Osobowości rozwój, dać Duszy doświadczanie, a Duchowi dać się wyrażać.

W ten sposób możemy nawiązać harmonijną współpracę ze swoimi aspektami. Warto jest pozwolić Duchowi się wyrażać, choć nikt tego nas nie uczył. Możemy spojrzeć na siebie, zobaczyć, czy może jesteśmy w jakimś zakresie ograniczeni? Możemy spróbować się odblokować w tym obszarze. Zacząć siebie wyrażać, manifestować się z wnętrza, jeśli sposób, jaki wybraliśmy, nie szkodzi komuś. Odkrywamy, kim jesteśmy tak sami z siebie i pozwalamy takimi sobie być.
Czasami kosztuje to pracę, ponieważ możemy być zablokowani, przyzwyczajeni do schematów, zakodowani, uwarunkowani środowiskiem lub możemy posiadać inne obciążenia nie pozwalające się wyrażać duchowi.
Duch jest bardzo wysoką istotą, i rzadko która społeczność czy rzadko którzy rodzice dziecka dają się duchowi wyrażać. Trzeba więc samemu sobie rozwiązać węzły i znaleźć sposoby manifestacji.

Jeśli ktoś działa na pozycji osobowości, jeśli spostrzega siebie i innych z pozycji osobowości, to śmierć jest dla niego wielką tragedią. Trudno się dziwić. Wygląda to na unicestwienie danej osoby. Jest to istotnie kataklizm osobisty. Stąd tyle pytań o sens istnienia.

Dla duszy śmierć nie jest aż taka tragiczna, jak dla osobowości. Dusza traktuje osobowość i ciało fizyczne jako pojazd. Stąd jeśli pojazd nie może już dalej działać, to pozostawia go, odpoczywa, regeneruje się i zaraz potem szuka kolejnego pojazdu na kolejne wcielenie. Dusza wtedy pojawia się kolejny raz na Ziemi jako dziecko. Dusze ludzkie już nie raz się wcielały i nie widzą w tym mechanizmie inkarnacji nic aż tak bardzo tragicznego, jest to po prostu większa niedogodność na ścieżce. Trzeba się kolejny raz wcielić i przyoblec ciało, uczyć się wielu spraw na nowo, zadzierzgać nowe relacje rodzinne, na nowo chodzić do szkoły, socjalizować się. Nie jest to tragiczne, nawet może być to odświeżające doświadczenie.
Warto dać duszy przeżywać i oswobadzać się z tłumienia emocji i uczuć (- nie raniąc, nie dotykając boleśnie przy tym innych).
Przeżywanie zwykle jest tłumione przez społeczeństwo, ponieważ jest potencjalnie niebezpieczne dla więzi kulturowych. Jeśli podlegamy kulturze, jeśli zachowujemy się zgodnie z oczekiwaniami społecznymi, to zwykle nie jesteśmy świadomi swoich uczuć, emocji, przeżyć. Zwykle też je możemy tłumić. Mówią nam, co należy robić, jak mamy myśleć, jak się zachowywać. A dusza w tym więdnie.
Jeśli zadbamy, aby cząstki naszej istoty dostały to, na czym im zależy, to otrzymamy dużo w zamian.
Wypełnimy życie radosnymi przeżyciami, i to takimi, które nam odpowiadają. Odnajdziemy w sobie źródło żywotności, które zasilać będzie nasze działania i nie będziemy musieli żyć tak ponuro, jak być może dotychczas. Dając swobodę umysłowi, nauczymy się jeszcze niejednej nowej rzeczy. A gdy się postaramy, to możemy zapomnieć o lęku przed granicą tego życia, ponieważ wspomnimy te doświadczenia, które wskazują, że dusza i nasza istota są nieśmiertelne. Mówiąc, że coś przemija, dodamy, że coś wspaniałego także nadchodzi.
Tak więc zwróćmy uwagę w naszym życiu na te trzy podstawowe składowe : Duch, dusza, osobowość (ciało).

Wyobraź sobie, że całość ciebie i doświadczeń życiowych przedstawia „Firmę Życie”. Szefem tej firmy jest Duch, który wyraża swoją doskonałość we wszystkich kreacjach jakie tworzy dusza i realizuje je przy pomocy osobowości, czyli ciała fizycznego jako maszyny i pracowników jako emocji, przekonań i ideałów.

W przypadku harmonijnej współpracy dusza tworzy (jest to jej istotą) doskonałe doświadczenia wykorzystując mądrze instrument ciała przy pomocy przekonań i idei poruszających emocje. Wszystko toczy się naturalnym rytmem aż instrument, maszyna czyli ciało zużyje się po wielu latach. Wówczas Szef zapewnia nowy park maszynowy i „Firma Życie” funkcjonuje dalej bez zarzutu. Szef takiej firmy wyraża swą doskonałość i wszyscy są zadowoleni.

Są jednak inne i to nadmiernie liczne przypadki braku takiej harmonijnej współpracy. Zdarza się, że Dusza jako nieustanny kreator tworzy zwykłe buble (np. spodnie z jedną nogawką czy stan braku). Taki projekt przynosi straty firmie, budzi frustrację pracowników często uszkadza maszynę no i szef jest niezadowolony. Następuje próba uzdrowienia firmy, a jeśli to nie pomoże jej likwidacja.

Innym częstym przypadkiem jest niekompetencja pracowników. Mimo doskonałego projektu, w wykonaniu emocje i przekonania jako pracownicy psują cały projekt a instrument (ciało) uszkadzają, co nazywamy chorobą. I w tym przypadku należy uzdrowić taką firmę lub wymienić jej załogę oraz park maszynowy.

Rozważałam długo te przykłady i zauważyłam, że na jakość mego życia ma nieprzeceniony wpływ jakość mojej duszy, która ma prawo być kapryśna i niekonsekwentna.
Zaskoczyło mnie, że nie wystarczy pracować z emocjami i przekonaniami – te mogą być już najwyższej jakości, a i tak kreowane doświadczenia będą wadliwe jeśli dusza uparcie tak właśnie je tworzy.
Wynika z tego jasno i niezbicie, że połączenie z Duchem, jako Szefem naszej Firmy Życie, jest niezbędne by prosić o objęcie swym procesem edukacyjnym wszystkie elementy firmy.

Moje zrozumienie wprowadziłam w czyn i często proszę Ducha o to, by była harmonijna współpraca wszystkich części mnie samej. To działa !
Od tej pory doświadczenia życiowe przebiegają o wiele łagodniej a ja pośród nich co raz częściej odczuwam pokój i harmonię.

Pozdrawiam w Miłości.
Hania

piątek, 12 lutego 2010

Energia słów, których używamy w każdej chwili


Słowa .... słowa ... słowa ... wszyscy ich używamy. Pytanie, co o nich wiemy?

Każda myśl, wyobrażenie wzmocnione i wyemitowane poprzez oddech i dźwięk jest realnym, fizycznym czynnikiem, który w postaci wibracji już zaistniał w twojej rzeczywistości i poruszył symbol ukryty za słowem.
Z całą pewnościąPogrubienie wywrze swój skutek w stosownym czasie.
Tak się składa, że nasze słowa stanowią połączenie czterech fundamentalnych dla rozwoju człowieka energii. Są to :

  • energia oddechu – słowa wypowiadamy na wydechu, przy wydychaniu powietrza;
  • energia dźwięku – słowa by zaistnieć poruszają struny głosowe, które wydają dźwięk;
  • energia myśli – myśl zawsze poprzedza wypowiadanie słowa;
  • energia emocji – bardzo dynamiczna moc pobudzona i poruszona polem myśli.

Każda z tych energii sama w sobie ma ogromną moc stwórczą, a połączenie tych mocy w słowie jeszcze tą moc potęguje.

„ Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało. W Nim było życie, a życie było światłością ludzi,a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. ...”
(Ewangelia św. Jana 1:1 – 12, BT)

Tak wyniesiona wartość słowa nie wymaga komentarza. By słowo niosło z sobą Najwyższą Jakość, składające się na nie elementy też muszą być najwyższej jakości.

Dbaj o czystość i spokój oddechu. Jest wiele sposobów pomagających powrócić do naturalnego oddechu życia.
Dołóż starań by tembr twojego głosu był miły, łagodny i przyjazny.
Myśl o rzeczach pięknych i konstruktywnych płynących z wewnętrznej przestrzeni twego serca, promieniujących Miłością i Radością.
Za tymi myślami podążą uczucia i emocje płynące wprost ze sfery Ducha.

Używając tak słów, zgodnie z tym, co w tobie najlepsze – tworzysz świat z tego, co płynie z obszarów Doskonałego Piękna, Miłości, Radości, Spokoju i Inspiracji Światła. To są cechy boskie, właściwe prawdziwej naturze każdego z nas.

Jest to potencjał a jak z niego korzystamy? Na to pytanie musisz odpowiedzieć sobie sam. Świadome słowo to wspaniałe i potężne narzędzie. Możesz nim zarówno uzdrawiać, jak i uśmiercać – ty wybierasz.

Słowo jest cudownym eliksirem tworzącym, poprzez swoją symbolikę, rzeczywistość wokół ciebie.
Bądź świadom, że słowo jest wyrazicielem i nośnikiem twojej woli.

Na koniec zachęta do małej refleksji. Jakich używasz słów ... tak nawykowo, na co dzień? Jakich słów używasz w pracy... na spotkaniach towarzyskich ... w rozmowach z własną rodziną ...? Pamiętaj, że nie ma znaczenia czy wierzysz temu co napisałam, czy też nie.

Ja już doświadczyłam, że nieustannie działa zasada : myślisz - mówisz - masz.

Ty i tylko Ty masz wpływ na własne słowa i nieważne, czy mówisz do dużego audytorium, czy do siebie pod nosem.
Wniosek jest jasny, świat odpowiada na twoje słowa. Ty jesteś twórcą tego co cię otacza. Zarówno zdarzenia, które uważasz za szczęśliwe, jak i przeciwne – sam zapraszasz słowami do swego życia. Pech, przypadek czy „oni” to tylko instytucja kozła ofiarnego, nic więcej.
Z całego serca życzę wszystkim radości z tworzenia słowami swej rzeczywistości.

Pozdrawiam w Miłości.
Hania

środa, 3 lutego 2010

Ale sen


Miałam sen. Z tych co są jak pełnometrażowy film w kolorze.

Jestem w miejscu w bardzo pięknym, w naturalnym otoczeniu. Wśród roślin są rozstawione stoły i siedzę przy jednym z nich pośród ludzi. To spotkanie wygląda jak uczta, wszyscy są radośni. Jednocześnie z pełną pasją coś opracowują... jakby jakieś naukowe zadania. Jestem zdziwiona i tłumaczą mi, że oni tak pracują.

W pewnym momencie widzę jak dwóch barczystych i silnych mężczyzn z nagimi torsami przynosi nawleczonych przez splecione ręce na drągu.... ludzi, chyba sześciu na jednym drągu.
Osłupiałam ... po mojej głowie toczą się najróżniejsze myśli .... jak można tak traktować człowieka???
Zdziwieni ludzie z mego otoczenia tłumaczą, że to są niewolnicy i będą sprzątać.... we mnie dalej się kotłuje na takie nieludzkie traktowanie tych niewolników...
Raptem słyszę śmiech i słyszę tłumaczenie, że ci niewolnicy nie są ludźmi ... oni są jakby odkurzacz czy inne urządzenie, nie mają duszy urządzenia mechaniczne, nie mają duszy a mają odpowiedni program (pranie, sprzątanie ... i inne).
To są maszyny w ludzkiej formie.
Patrzę na to swoją świadomością i nie wiem jak można odróżnić ludzką formę z programem od Człowieka.
Wyjaśniono mi, że od tego zdarzenia, w którym biorę udział miało miejsce wiele eksperymentów i wiele z nich niezbyt chlubnych. Najwięcej zamieszania i kłopotliwych skutków odczuwanych do mojej współczesności zrobiło rozmnażanie robotów przez dodanie ludzkiego nasienia. Sprawiło to, że powstały hybrydy, połączenie człowieka z maszyną i .... rasa ludzka została skundlona ... w formie ludzkiej jest część człowieka i część maszyny. Do tego zatraciliśmy zdolność rozróżniania co w nas samych jest programem maszyny a co człowiekiem.
Przykładowo maszyna zaprogramowana na sprzątanie ma też ludzkie cechy, jednak ego (program) takiego "człowieka" zrobi wszystko aby większość życia latać ze szmatą w ręku i sprzątać, sprzątać, sprzątać. Nie daje sobie takie indywiduum czasu na życie w pięknie i harmonii bo ciągle musi coś robić, być tym zajęte. Inaczej urządzenie jest zbędne.
To jest ta część maszyny w nas i kiedy to sobie uświadomimy ... to nadszedł odpowiedni czas aby zrobić recykling maszyny .... wtedy cały wszechświat nam pomaga w tym powrocie do prawdziwego człowieczeństwa .... uff jest nadzieja, pomyślałam, a wykład trwał nadal.
Postawa więcej robić, więcej mieć i gromadzić, to jest element maszyny w człowieku.
Istotą człowieczeństwa jest : BYĆ - CZYNIĆ - MIEĆ. Jest to świadoma gra a nie udawanie.
Czynić - oznacza zarządzać zasobami, które są (wykonywane przez roboty) a nie robić ... działać ... robić.
Tak pojęte człowieczeństwo oznacza : używać tego co prawdziwie chcę, cieszyć się doświadczeniem i puścić wolno ... nie zatrzymywać dla siebie i nie kisić w sobie jak ogórki.

Niewolnik z kolei to robot, program - robić, zbierać, gromadzić, robić, tylko wtedy maszyna ma sens istnienia. Zasobami, które wytwarza robot zarządza człowiek.

Tu dostałam kilka przykładów.
W naszych czasach wiele dyskutuje się o równouprawnieniu kobiet - wśród ludzi takie dyskusje są zbędne, bo obie płcie są sobie naturalnie równe. Więc dyskusja tyczy tylko części maszyny w człowieku.
Inny element niewolniczy to kodeks pracy. Gdy szef firmy jest niewolnikiem i pracownik to niewolnik ... to żeby się nawzajem nie pożarli potrzebny jest sztuczny akt prawny jako proteza. A gdyby porzucić program robota i po prostu zarządzać sercem, kodeks staje się niepotrzebny. Ludzie nie potrzebują kodeksu.

Nie wystarczy mieć formę człowieka aby Człowiekiem być.

Kiedyś nie było wątpliwości, choć roboty miały formę ludzką, że to niewolnik a to człowiek.
Dziś po tym wymieszaniu, nie wiemy a nawet boimy się zauważyć, że w czyjejś formie jest więcej czy mniej maszyny niż człowieka.

Forma to nie jest czysta świadomość.

Jestem człowiekiem (tak mawiamy) jak to dumnie brzmi ! A tak naprawdę rządzi takim człowiekiem niewolnik czyli program ego! Dlatego jesteśmy ciągle zajęci ... a większość z nas nawet nie umie odpoczywać.

Tylko ludzka świadomość jest gotowa do ewolucji. Mamy formę biologii zwierzęcej ale świadomość człowieka.
Sama forma ciała ludzkiego nie zrobi z nikogo człowieka. Sama biologiczna forma ulega rozsypaniu i wędruje na złomowisko form, cmentarz, z którego ego robot zrobiło kult cmentarny nie bacząc na naukę Jezusa "umarłych zostawcie umarłym, życie jest dla żywych".
Niewolnicy mają taką samą formę tylko zamiast świadomości mają program.

Kim Jestem? Ile jest we mnie człowieka a ile robota?
Czy ja już jestem Człowiekiem ... czy mam już tą ,świadomość?

Cała ta wiedza (?) tak mną zakręciła, że zbudziłam się zadając pytania.
Uff dobrze, że to tylko sen. Choć z drugiej strony tyle jest mechanicznych nawyków w życiu ... i to sprawia, że sama nie doszłam do ładu ze sobą ile w tym śnie było prawdy o mnie samej.

Hania