Tak wielu ludzi na świecie zmaga się z najróżniejszymi "problemami".
Z jednej strony technologia rozwija się niesamowicie szybko, w tempie wykraczającym poza wszystkie możliwości pomiaru. To bardzo ułatwia codzienną egzystencję i oszczędza czas jaki nasi przodkowie musieli poświęcać choćby na zdobycie pożywienia czy sprzątanie.
Teoretycznie powinniśmy mieć więcej czasu dla siebie ... jednak jest całkiem odwrotnie. Co jest tego powodem? Ano właśnie GRA.
Wprowadziliśmy do życia grę tam, gdzie nie jest już potrzebna. Zauważmy, że kiedy wszystkie dramaty życia uspokajają się i możemy poczuć radość życia, która właśnie zaczyna napływać .... wtedy .... wkracza coś z ciemnej strony życia aby to przerwać, pojawia się emocjonalna zawierucha, problemy ... jest to GRA.
Przejawia się przez związki, poprzez finanse, przez środowisko. Jest odgrywana przez nasze ciało.
Tak, gra zostaje wyrażona przez nasze ciało, ponieważ jest bardzo, bardzo starym schematem przekazywanym w rodach przez pokolenia - a my właśnie w tym tkwimy. Tak więc sami ściągamy ją do swego życia i jest ona namiętnie odgrywana przez całą plejadę różnych rzeczy i ludzi. Tak więc wpadamy wciąż w tą samą koleinę i w takim momencie nie jesteśmy w stanie tego dostrzec. Te schematy gry zostały w nas zaprogramowane, zostały wdrożone dlatego ciągle sprowadzamy je do swego życia. A gdy gra już jest w toku, ze zdziwieniem szukamy wymówek dla własnej decyzji co jest tego powodem. A to, to że jesteśmy tacy podatni i bezradni. Tłumaczymy, że to świat jest tak trudnym miejscem do życia. A może przypadkiem wszyscy wokoło chcą nas wykorzystać. Może to inni ludzie są przepełnieni swoimi potrzebami i zachciankami i wchodzą nam w paradę choćby się waliło i paliło. NIE, nic z tego. To my sami powodujemy powstawanie gry.
Przyciągamy do siebie grę, kiedy jesteśmy przygnębieni, kiedy doświadczamy braku równowagi - ludzie chętnie taki stan nazywają depresją.
Na bardzo głębokim, często nieuświadomionym poziomie, czujemy że to ten czas kiedy ma nastąpić integracja, tak zwane połączenie z wyższym Ja, boskością, Duchem czy jak tam chcesz to nazwać. Robi się nam smutno, że czas dokonać a może nawet porzucić stare warunki, do których przywykliśmy ... boimy się nudy. Więc co robimy? Tworzymy GRĘ - ludzką grę - konflikty z innymi ludźmi, problemy materialne, a także duchowe. To bardzo interesujące - gramy też w cudowną grę związaną z duchowością i z tym czy jesteśmy jej warci.
Ten artykuł powstał właśnie po uświadomieniu sobie mojej własnej głupoty - ech jest tak okazała, że jeszcze na nią wszechświata nie zrobili ... hahaha. Miałam wątpliwą przyjemność przekonać się jak bardzo jeszcze jestem przesiąknięta zakręconymi pojęciami co jest godne a co nie godne. Na co zasługuję a na co nie. Ech sama sobie stawiam poprzeczki .... palę, piję, jestem gruba lub chuda, ...., szkoda wymieniać, wszyscy możemy tą listę uzupełniać bez końca. To siedzi bardzo głęboko, aż na duchowych poziomach i steruje, nakręca by oceniać na co mogę we własnych oczach zasługiwać. No i by mieć rację nakręcam różne rodzaje GRY.
Tak, tak kochani, nikt ani nic nie jest w stanie zmusić mnie do gry poza samą sobą - prawda dość niewygodna. Zobaczmy najprostszy z przykładów. Idę ulicą i prosi mnie ktoś o pieniądze. Są dwie możliwości. Dam jałmużnę i zaczynam wewnętrzny dialog jak to wymuszają na mnie pieniądze, które są mi potrzebne. Inna reakcja, to mówię "nie mam pieniędzy". Mało kto jest zdolny dać taką jałmużnę bez zauważenia komu, co i w jakim celu daje. No właśnie. Ilekroć mówię "nie mam pieniędzy" przyciągam do siebie stan braku - na nic zdadzą się wszystkie afirmacje typu "żyję w bogactwie", będę doświadczać stanu biedy, braku i walczyć o przetrwanie. Jak z tego jasno wynika, ta gra robi tylko mnie szkodę, a jednak gram w nią z uporem maniaka.
Dochodzi do tego, że w grę wciągamy nasze fizyczne ciało poprzez chorobę, ból lub zranienia, co na swój sposób przypomina nam, że jeszcze żyjemy, jesteśmy żywi.
Gra, to po prostu energia.
Gra jest dla naszych ludzkich warunków jak cukier dla naszego ciała. Gra jest dla naszej psychiki tym, czym cukier dla biologii. Jest kopniakiem, jest odurzeniem, rozkojarzeniem, a do tego ogólnie rzecz biorąc jest fałszywa. Generalnie jest fałszywa.
Poprzez podjęcie świadomej i stanowczej decyzji możemy żyć zupełnie bez gry.
Powiecie : "Tak, ale ci wszyscy ludzie wokół mnie, moje dzieci, mój partner lub partnerka, osoby z którymi pracuję, gra którą pokazuje telewizja - jak mogę tego uniknąć?".
Wystarczy podjąć decyzję.
Możesz drogi czytelniku myśleć co zechcesz, jednak gdy dotrzesz do esencji tego po co grasz, okaże się, że tak sobie przypominasz, że wciąż jesteś żywy, tak bronisz się przed nudą i boisz się zaprzestać gry bo boisz się popaść w pewien rodzaj nudy.
Gra zastępuje nam prawdziwą PASJĘ.
Gdy zdecydujemy się na odpuszczenie gry ... pojmiemy pełnię, którą jesteśmy i którą zawsze byliśmy ... będziemy się z tego śmiać, może uronimy kilka łez. Zobaczymy jak sztuczną, marną i wypaczoną rzeczą była ta nasza gra. Zacznie nam się jawić jako niedoskonały sposób dokarmiania siebie, będzie się jawić jak krzywa rzeczywistość.
Nagle dostrzeżemy w sobie zasadę JAM JEST, to że już nie musimy pobierać energii z zewnątrz ponieważ wszystko już jest w nas. Życie tak naprawdę jest radością - nigdy nie miało być walką i nigdy nią nie było.
Tak więc, kiedy odpuszczamy GRĘ, przez pewien krótki czas - okres jeszcze wciąż pełen wpływów tych gier - odczujemy, że życie jest bardzo nudne.
Kiedy odłączymy się od emocjonalnego, gwałtownego sposobu wchodzenia w interakcje z innymi ludźmi, którzy nieustannie dają nam okazję do odgrywania ról, poczujemy się bardzo znudzeni. Pojawi się pociąg i tendencje do powrotu do gier ponieważ jest to swego rodzaju zabawą - do pewnego momentu.
Jeśli wytrwamy, bardzo szybko zaczniemy wykraczać poza, zaczniemy rozwijać się do poziomu prawdziwego Siebie. Zrozumiemy czym jest piękno współistnienia ze sobą samym.
To nie jakaś filozoficzna prawda. Nie musimy studiować mistyki z guru. Nie musimy przechodzić przez całe lata medytacji i podobnych praktyk. Nie musimy, chyba że tak wybierzemy.
Jedyne co musimy zrobić, to dokonać wyboru świadomego, zdecydowanego, konkretnego wyboru o zakończeniu gier, po czym wycofać się, ponieważ każda część nas samych słyszy jak mówimy : "Skończyłam z grą. Chcę żyć. Chcę doświadczać. Chcę tworzyć. Nie potrzebuję już GRY." Wiadomość ta dotrze nawet do naszej duszy i niezmiernie ją ucieszy. Wtedy trzeba się wycofać ponieważ w nas, w naszym duchu, zaczną zachodzić zmiany i różne naturalne procesy.
Tak, przejdziemy przez pewien okres zmian w naszym życiu. Może to oznaczać przekształcenie naszego otoczenia lub uwolnić ludzi, którzy byli uczestnikami gry w naszym życiu. Oznacza to, że będziemy mieli inną relację z sobą samym - relację w której już nie będziemy ofiarą.
Trzeba wyjść z umysłu. Przestać się zamartwiać, zastanawiać jak teraz manipulować lub kierować wszystkim w życiu. Trzeba pozwolić by życie biegło swoim torem.
To jest bardzo proste i kiedy wrócimy w życiu do prostoty, zrozumiemy czym jest prawdziwa głębia.
Zrozumy, że paplanina umysłu o tym, że prostota oznacza coś łatwiejszego jest tylko paplaniem papugi. Zrozumcie, że ludzki umysł, emocje i nasze aspekty, to wszystko kocha złożoność, ponieważ dzięki niej tworzy się gry. Prostota nie jest skomplikowana, za to jest piękna. Jest to głębia zawierająca w sobie łatwość, prawdziwe znaczenie, prawdziwą miłość.
Dotychczas przejawialiśmy tendencje do ściągania sztormu, kiedy tylko na powierzchni naszej świadomości pojawiał się spokój. Teraz nadszedł czas aby wziąć głęboki oddech i wyjść poza gry, zająć się prawdziwą pracą, w sprawie której tu jesteśmy.
Kochani, bądźcie świadomi tego jak gra działa w waszym życiu i uprzytomnijcie sobie, że wy też w nią gracie. I jeszcze jedno, nich was nie przeraża ogrom odkrywanych gier i różnych innych spraw. Wiedzcie, że elementem gry jest "opór" więc jak będziecie się przeciwstawiać, opierać, to stworzy on tylko więcej gry.
Tak więc dzielę się z Wami, z wielkim zaszczytem i prawdziwą przyjemnością tym, czego sama doświadczyłam.
Wszystko w całym stworzeniu jest na swoim miejscu i dlatego ja jestem i wy jesteście.
I tak to jest.
w miłości mego serca do Twego
Hania
Tak,masz racje.za mało mamy czasu dla siebie.Trwonimy go dla innych na toczne ble ble,a on ucieka jak ziarnka maku z dziurawego worka.
OdpowiedzUsuńNazwałabym to tak : wszyscy mamy 24 godziny na dobę... problem leży w tym na co ten czas poświęcamy. Wiedząc o tym warto zastanowić się jaką mam radość z tego co robię i czy warto nadal w to inwestować swój czas.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam w miłości mego serca
Hania