poniedziałek, 30 listopada 2009

Życie jest teatrem



W tym tytule tkwi ukryta prawda, jednak jej głębsze zrozumienie zajęło wiele lat mojego życia oraz wymagało przestawienia moich przekonań o sto osiemdziesiąt stopni.

Jak wszyscy ludzie od urodzenia przeszłam tresurę rodzinną, edukacyjną, społeczną. Nie bez buntu a jednak pogodziłam się, że takie jest życie i szłam przez nie jak koń w kieracie.

Ponieważ zostałam wytresowana do bycia logosem więc utożsamiałam się z maksymą "myślę więc jestem".
Takie utożsamianie się z umysłem owocuje dość niebezpiecznym i niepoczytalnym życiem - moje akurat takie było.
W mojej głowie nieustannie toczył się dialog. Miałam do czynienia z "radiem w głowie" i nie potrafiłam ani zmienić stacji nadawczej ani wyłączyć. Pamiętam jak bardzo przeszkadzało mi to w podejmowaniu przytomnych decyzji, na każde tak lub nie pojawiało się miliony wątpliwości aż ostatecznie decyzja zapadała "na chybił, trafił".
Owszem do bleblania i prowadzenia akademickich dyskusji na temat "czyja głupota wyżej pofrunie" taki stan bardzo sprzyjał, łatwo przychodziło obalanie innego zdania... jednak co to wnosiło do mego życia? dobrze by było gdyby nic. Nie ułatwiało mi to życia a wręcz odwrotnie.

Doszło do takiego na piętrzenia zdarzeń, że postanowiłam coś zrobić, poznać wiedzę o mechanizmach działania umysłu i empirycznie doświadczyć.

Plan o tyle szczytny, co i naiwny.
Pochłonęłam bardzo dużo wiedzy, przeszłam tą wiedzę doświadczalnie i obecnie jestem świadoma, że jest to jedynie mała kropla w tyglu wiedzy, a każdy dzień przynosi nowe odkrycia.

W trakcie nauki zapoznawałam się z terapiami dynamicznymi i tam usłyszałam, że życie jest teatrem.

Bardzo mnie to zaintrygowało i nie do końca mogłam się zgodzić z tak prostą, wręcz trywialną formułą.
Zaczęłam jak zwykle od siebie i wchodząc w głąb tej wiedzy ze zdumieniem zauważyłam, że moje dotychczasowe życie jest misternie utkanymi dramatami ze mną w roli głównej, a wszystkie one są niedokończone, żyją własnym życiem, wręcz coś na mnie wymuszają.
Czułam się złapana w nieprzerwaną pętlę powtórek. I co ja mogę z tym zrobić ?

Kombinowałam by oddać to jakimś siłom wyższym... bogu ... aniołom i ... czekałam na cud.

Nie zadziałało, bo cudem ludzie zazwyczaj nazywają to, co się dzieje i nie mają wiedzy co to jest (ignorancja).
Szukałam dalej, aż dotarłam do miejsca gdzie dowiedziałam się, że ludzki mózg jest instrumentem. Zaciekawiona weszłam w to zagadnienie. Porównałam swój mózg do komputera i ..... eureka, to tak działa. Teraz zaczęło się wszystko upraszczać. Zrozumiałam i odczułam całą fraktalność, holograficzność i strunowość pól energetycznych, które tworzą najróżniejsze zdarzenia w odpowiedzi na generowane przeze mnie przekonania, formowane właśnie w myślach.

To było mocne - nikt nigdy nie nasyłał na mnie czegoś czego nie chcę - to ja sama dokonywałam właśnie takich wyborów, że to ja jestem autorem tych dramatów, dyrektorem teatru, reżyserem i aktorską gwiazdą ... tej sztuki zwanej życiem. 

Z jednej strony ucieszyłam się, a z drugiej brakowało mi wiedzy i odwagi jak dokonać zmian by w końcu cieszyć się życiem, by doświadczać życia miast być przez życie doświadczanym.

Ostatecznie przyszło do mnie zrozumienie, że żyję tylko w chwili TERAZ i TU, w tym doświadczeniu i mogę dokonywać wyborów nieuwarunkowanych.

Teraz miałam kolejną malinę podłożoną przez moje myślenie. Czym zajmuje się mój umysł??? Zajmuje się wyłącznie czasem przeszłym, tym co minęło oraz czasem przyszłym, który dopiero ma nadejść. Co on robi z chwilą teraz? Po prostu zaciemnia i zaśmieca, wręcz pomija tą chwilę teraz, absolutnie jej nie rozumie, wręcz boi się jej.
To okazało się sednem problemu, bo tylko żyjąc całkowicie w chwili teraz, żyję tak na prawdę i mam możliwość dokonania zmian.

Od dawna praktykuję obecność chwili teraz. pierwszym sukcesem było uciszenie "radia w głowie". Zakończyłam też stare dramaty i odzyskałam przestrzeń emocjonalną. I tak większość starych problemów zniknęła z mojego życia.

Patrzę na moją długą i krętą drogę i ... uśmiecham się. Warto było.

Pozdrawiam w Miłości

Hania sensei


piątek, 27 listopada 2009

Ego - co to za byt ?


Ego jest jednym z naszych aspektów, którym jest sztuczna tożsamość
Sztuczna tożsamość - czyli ego – może zaistnieć tylko w jednym miejscu ewolucji; kiedy umysł jest rozwinięty na tyle, że może tworzyć iluzję – rozumieć rzeczy i nadawać im znaczenie – i niedostatecznie rozwinięty by widzieć jedność całego procesu istnienia.
To właśnie w tym miejscu jest obecnie człowiek.
Istota ludzka jest na tym etapie ewolucji, gdzie dostrzega swoje oddzielenie fizyczne, jednak nie widzi jeszcze jedności całego procesu. Następnym krokiem ewolucji świadomości będzie właśnie wejście w jedność.
Ego można w przybliżeniu określić jako świadomość formy. Stąd jego przekonanie o śmierci, bo tylko forma ulega rozpadowi. Ego nie jest w stanie zrozumieć Ducha.
Ego jest więc systemem wyobrażeń, myśli o sobie i świecie stworzonych na podstawie ocen i określeń umysłu.
Ten system wyobrażeń ukształtowany jest we wczesnym dzieciństwie przez rodzinę i otoczenie.
Jest przyjmowany a priori, bez prób doświadczenia jego sensowności i dodatkowo wzmacniany przez resztę życia przez własny umysł. Umysł z kolei jak gdyby zamyka świadomość, która ogranicza się i utożsamia z jego wyobrażeniami. Tak rośnie w siłę „ Ja „ i utożsamia się z tym, co „ moje „.Tak umysł przywiązuje się całkowicie do swoich wyobrażeń i traktuje je jako prawdę i rzeczywistość ostateczną.
Ego ciągle tworzy światy iluzji oddzielenia, a człowiek wodzony przez nie za nos, gubi się we własnych wyobrażeniach rzeczywistości. Nie wiedząc kim tak na prawdę jest, opiera się na wyobrażeniach narzuconych przez innych. To prowadzi do pomieszania i człowiek taki nie może się odnaleźć. Rzeczywistość nie jest taka jak opisują ją inni i nie jest też taka, jak myśli o niej umysł. O tym warto pamiętać.
Cała natura jest jednym organizmem przejawiającym się na różne sposoby. W naturze wszystko jest niczyje, po prostu jest i trwa w naturalny sposób.
Tak więc wydzielenie z natury kawałka „ja” i nazwanie je „moje” jest nienaturalne i nierzeczywiste.
Domeną ego jest pole mentalne (niższe), gdzie wytworzyło kompleksowy system myśli i wyobrażeń o oddzieleniu i podziale. Jest nierzeczywiste, jest iluzją, którą człowiek cały czas podtrzymuje w swym umyśle. Opiera się tylko na przeszłości, tylko ją zna i projektuje na przyszłe doświadczenie. Jest to widoczne dla każdego, że większość sytuacji powtarza się schematycznie. Teraźniejszość jest całkowicie zapchana myślami o przeszłości i spekulacjach na przyszłość. W taki sposób tracimy możliwość doświadczania świętej chwili teraz, takiej jaka jest. Ego nie chce zginąć dlatego też utrzymuje nieustanny potok myśli, wyobrażeń i ocen. Ciągle tworzy problemy i ciągle próbuje je rozwiązać, tworząc w głowie tak zwane radio.
Podczas poznawania własnej sztucznej tożsamości można dojść do wniosku, że ego to nasz wróg i należy z nim walczyć. Nic bardziej mylnego. Nie trzeba walczyć z ego, to byłaby totalna porażka. Walka z ego, to walka z samym sobą prowadząca do wewnętrznych konfliktów.
To co należy i warto zrobić, to uświadomić sobie jaki mam system wyobrażeń o aktualnym pojęciu „ja”. Kiedy świadomość zaczyna postrzegać myśli umysłu, przestaje się w nich zamykać i traktować jako ostateczną rzeczywistość. Jest to uzdrawianie świadomości i droga do wyjścia z więzienia egotycznego umysłu. Świadomość przestaje utożsamiać się z umysłem i myślami, wychodzi na wolność a myśli przestają przesłaniać życie.
Kiedy świadomość wyjdzie poza ograniczenia umysłu – życie dopiero się zacznie. Naturalne życie iluminuje nieskończoną Miłością i Szczęśliwością. Świadomość budzi się ze snu, który tworzył umysł. Przebudzenie sprawia, że wszystko jest niby takie same i jednak całkiem odmienne, wolne od cierpienia. Przestajemy utożsamiać się z sytuacją życiową i zamykać w wyobrażeniach na jej temat. Zaczynamy widzieć rzeczy jakimi na prawdę są.
Proponuję sprawdzić w swoim życiu prawdziwość tego o czym piszę. Jest takie banalnie proste ćwiczenie : w myślach wydaj polecenie, że jesteś w stanie obserwatora, następnie bez oceny obserwuj myśli jakie płyną przez twoją głowę - tylko pamiętaj nie zajmuj się tymi myślami, nie wchodź w nie - obserwuj też jak różne energie w twoim ciele się poruszają i bądź tylko obserwatorem.
To proste ćwiczenie pomaga wejść w chwilę TERAZ, a w tej chwili tak na prawdę żyjesz. Zobacz, cała przeszłość jest chwilą teraz, która minęła, już jej nie ma, a cała przyszłość jest chwilą teraz, która dopiero nadejdzie, jeszcze jej nie ma. Jak widzisz życia doświadczasz teraz i od jakości tej chwili zależy jakie nastąpią przyszłe doświadczenia.
Hania

środa, 18 listopada 2009

Jak dwie bajki przestawiły moje życie


Przyszłam na świat jako „brzydkie kaczątko„ w mojej rodzinie. Poznawałam tą bajkę we własnym doświadczeniu. Łatwo nie było ale w końcu rodzinie i otoczeniu udało się wbić do mojej głowy własne programy tej gry zwanej życiem. Z czasem nauczyłam się jak przetrwać w tym polu bitewnym. Trwało to wiele lat i żyłam tymi zasadami nawet gdy byłam już dorosłą, samodzielną osobą.
Jednak życie jest ciągłą zmianą i ma zwyczaj nas zaskakiwać.
Nim zauważyłam, że mam dokonać zmian w moim życiu i bawiłam się w testowanie swojej wierności wobec wypaczonych rodzinnych schematów. ... Nie powiem w zaparciu żyłam kolejne piętnaście lat. Tak sobie „dołożyłam”, aż pewnego dnia usłyszałam od szanowanego prze zemnie lekarza : „..... na operację jest już za późno, przed panią są trzy miesiące, do pół roku życia”. To był mocny prysznic – dzieci jeszcze nie samodzielne, wiek młody, a i ja jeszcze nie gotowa. Na prawdę nie wiedziałam co mogę zrobić z tym okruchem życia jaki mi pozostał. Bez mała „po omacku” podjęłam pierwszy raz decyzję, w której centrum stałam ja sama.
Start był chaosem do kwadratu. Byłam dosłownie utopiona w iluzji z ruchomym dnem i jeszcze do tego lawina przekonań, które były dla mnie szkodliwe – to były dogmaty innych ludzi, które przyjęłam za własne. Tak zabita mentalnie nie potrafiłam określić czego tak na prawdę chcę i potrzebuję i bałam się nawet pomyśleć co jest dobrem dla mnie.
Skrajna i totalna destrukcja trwała wiele miesięcy kiedy to po kolei traciłam pieniądze, rodzinę dach nad głową i szacunek do siebie i .... dalej nie wiedziałam jak to mogę ogarnąć. Szukałam konsekwentnie i rozpaczliwie i ... nic.
W takim stanie podjęłam kolejną decyzję, tym razem postawiłam świadomie na siebie i jakimś cudem zaczęłam zdobywać całkiem dla mnie nową wiedzę z zakresu pracy z energiami i z psychologii.
Rzuciłam się na te nowe dziedziny z niezwykłą determinacją. No cóż miałam „wyrok” najdłużej pół roku życia, a ja po odstawieniu lekarstw aptecznych i w poszukiwaniu sensu życia trwałam nadal i nawet fizyczne dolegliwości mijały. Tak upływały kolejne miesiące.
Pewnego dnia spotkałam znajomą, która przypadkowo jest psychologiem. Od słowa do słowa opowiedziałam jej moją wersję brzydkiego kaczątka. Słuchała mnie uważnie kiedy narzekałam na moje otoczenie odrzucające mnie, analogicznie do bajki. Po chwili namysłu opowiedziała mi inną bajkę – nie pamiętam kto jest jej autorem- pamiętam natomiast doskonale co w tej bajce poruszyło mnie do głębi.
Na pewnym podwórku – zaczęła – żyła kochająca się i poczciwa rodzina kur. Kury znalazły jajko orła i postanowiły je wysiedzieć i wychować pisklę jak swoje. Kochali to swoje odmienne dziecko, bardzo o nie dbali i przekazywali całą kurzą wiedzę. Pewnego dnia dorosły synek patrząc w niebo zachwycił się pięknym, latającym z gracją ptakiem. Jego serce poruszyła tęsknota, tak bardzo pragną szybować jak ten ptak. Zapytał swego mądrego i kochanego ojca : co to za ptak szybuje? Ojciec z całą miłością westchnął i powiedział : widzisz synu, to jest orzeł, jego przeznaczeniem jest szybować w królewskim locie pod niebem. Nasz, kurzy, los jest inny, naszym przeznaczeniem jest grzebać w ziemi. Syn tylko smutno westchnął i za radą kochającego ojca nadal, do końca swoich dni grzebał ziemię. Nigdy nie spróbował poznać kim jest – i nie dowiedział się, że jest orłem.
Zestawienie mojego brzydkiego kaczątka i poznanego orła było porażające.
Nagle zrozumiałam, że w moim życiu cały czas z uporem domagam się akceptacji i usiłując zasłużyć na miłość w rodzinie, czego ta ostatnia akurat dla mnie nie miała. Owszem chętnie wykorzystywano moje różne talenty i umiejętności. Jednak sympatia, miłość czy zwykłe dziękuję, tego jakoś nie doświadczyłam i żyłam w rozżaleniu. I w tym momencie olśniło mnie, że oni wszyscy kierowali mnie na moje prawdziwe przeznaczenie. Zrozumiałam też, że moje poczucie krzywdy i inne dyrdymały to nic innego jak skostniały opór przed zmianą.
Uczciwie mówiąc przeraziła mnie wizja, że mogę skończyć jak orzeł z bajki i poczułam ogromną wdzięczność do dotychczasowych „katów” mówiąc bajkowo.
Wzięłam się za bary z dotychczasowym życiem, z moimi lękami i zdobyłam się na wypróbowanie nowych doświadczeń, na początku razem ze strachem na karku. Szłam dalej ... .Zestawienie obu bajek zadziałało jak najprawdziwsza czarodziejska różdżka. Od wielu lat doświadczam życia w nowy sposób. Nauczyłam się widzieć rzeczy jakimi są a jak mam z tym kłopot, to proszę o pomoc przyjaciół.
Okazało się, że jestem człowiekiem szczęśliwym, bogatym w liczne i cenne przyjaźnie. Mimo, że rodziny prawie nie mam czuję się osobą spełnioną i aktywną społecznie. Przestał mi przeszkadzać brak własnego klanu krwi.
No i jak wybrałam ŻYCIE, to trwam do dziś .... minęło wiele, wiele lat, a ja mam doskonałą kondycję , nauczyłam się i nadal uczę żyć. Wiedzą zdobytą i doświadczoną jako mądrość dzielę się z tymi, którzy tak jak ja niegdyś szukają własnej drogi do swej tożsamości, swego wnętrza.
Pozdrawiam z Miłością.
Hania

czwartek, 12 listopada 2009

Anioły i Demony a Aspektologia


Wiele mówi się i pisze w obecnych czasach o aniołach i demonach. Co jednak wiemy o istocie tych symboli? Ilu ludzi tyle odpowiedzi. W tym artykule przedstawię jak ja poznałam te cudowne energie.

Zarówno Anioły jak i Demony są nasze, stoją do naszej dyspozycji jako aspekty istoty ludzkiej utworzone z tej samej energii.

O ile do Aniołów chętnie się przyznajemy, o tyle odcinamy się od Demonów a wszystko to na skutek ocen. To prowadzi do pomieszanej zabawy „w chowanego”.

Życie jest nieśmiertelne, nieskończone i tylko zmienia formy, przejawia się w przemijających formach.

Często zapominamy o tym i utożsamiamy się z formą i zachowujemy się jak człowiek przedstawiający się marką swego samochodu.
Jako Istota wielka i nieskończona przebywam w obecnej biologii w pewnym momencie czasu i przestrzeni i tworzę oraz odtwarzam określone doświadczenia.
Taka świadomość dla jednych może być „dołująca” a dla innych radosna choć większość ludzi tej świadomości jeszcze nie uzyskało.
Właśnie ta ostatnia grupa poświęca wiele uwagi utrzymaniu starych wzorców tematu aniołów i demonów. Jest to sposób projektowania na zewnątrz własnej oceny „dobre lub złe”. Kiedy mam dobre doświadczenia, np. uniknęłam wypadku lub choroby, to projektuję to na zewnątrz i mówię, że pomógł mi Anioł. W sytuacji gdy rozwścieczona krzywdzę innych tłumaczę, że opętał mnie demon.
Na tym etapie jest to ok , to pomaga żyć dalej by dojść do nowego postrzegania świata zjawisk.

W miarę budzenia świadomości przychodzi zrozumienie, że zarówno Anioły jak i Demony są stworzone z tej samej, neutralnej i czystej energii, ze Światła o wyższej lub niższej wibracji.

Wszystkie energie stają do naszej dyspozycji, by nam służyć zgodnie z własną właściwością.

W naszym życiu do upieczenia ciasta używamy przecież mąki a nie zaprawy murarskiej - i tak jest z energiami.
Rodzi się pytanie: czym tak naprawdę jest ów Anioł lub Demon?

Powoli przychodzi zrozumienie, że są to aspekty naszej Osobowości, Istoty, Jaźni …, jakkolwiek to nazwiesz, które utworzyliśmy dla własnych celów, by nam służyły i ….. w obecnej formie nie pamiętamy tego. Ten etap budzenia jest mało przyjemny.

Do dziś pamiętam jak w moim umyśle pojawił się obraz przerażającego maszkarona i mój dialog z nim. Wystraszona i to bardzo, kazałam mu odejść. Usłyszałam pytanie: „ Gdzie mam pójść skoro należę do ciebie, jestem twój?” To było mocne i całkiem bezradna zapytałam czy nie mógłby przynajmniej być mniej potworny. W odpowiedzi usłyszałam, że w czasie gdy go tworzyłam właśnie taki był kanon piękna, taka moda, a on był najpiękniejszy.

To mną całkiem wstrząsnęło bo dowiedziałam się, że przez wszystkie doświadczenia kolejnych moich wcieleń on jest ze mną by służyć tym, do czego go powołałam, … i jest zmęczony tą służbą i … brakiem mego zrozumienia, czystej niewdzięczności.
To był prawdziwy kamień milowy w mym budzeniu się.

Każda energia we Wszechświecie ma za zadanie służyć człowiekowi jako istocie twórczej.

Istota ludzka jest kreatorem, twórcą, który nieustannie tworzy bez względu na to czy jest tego świadom … czy nie.

Całe tworzenie przebiega mentalnie, w umyśle. Dosłownie wszystko w pierwszej kolejności przebiega w umyśle i czy to będzie budowa domu, czy też jego burzenie, czy będzie to malowanie obrazu, czy ścian pokoju, …. , czy cokolwiek z tego co wytwarzamy w swym życiu. Wszystko najpierw powstaje w umyśle. Następnie przez słowo precyzujemy co teraz zrobimy i na końcu materializujemy ten akt stwórczy. Taka jest niezmienna kolej twórczości.

Już w fazie mentalnej przez wyobrażenie łączymy określone energie do realizacji tego zamiaru. Tak tworzymy aspekt siebie samego, który ma nam służyć.

Dodaj napis
Co dalej dzieje się z tym aspektem?
A no właśnie, raz powołany trwa przy nas tak długo, aż zrozumiemy, że należy przywrócić mu neutralność i czystość energii, ich płynność by taki aspekt przestał istnieć i wpływać na aktualne doświadczenia.
To jest uzdrawianie samych siebie. Aspekt przynależy do nas jako Istot duchowych i nie umiera razem z biologią w której zakończyliśmy nasze doświadczenie. On jest przechowywany w ciałach subtelnych i energii Ziemi. Jest nasz i przy ponownym przyjęciu biologii aktywnie nam służy wg nadanego przez nas wzorca.

To stwarza wiele niezrozumiałych sytuacji, bo zmienił się nasz sposób odbierania świata formy … a aspekt jak zdarta płyta ciągle gra tą samą melodię. Nie raz każdy z nas przekonał się, że sytuacja wymyka się nam z rąk i dzieją się sprawy jakby poza naszą świadomością, jakby ktoś inny podejmował za nas działania.
Sytuacja mało komfortowa i wyjściem z niej jest jasna decyzja o rezygnacji z jego służby i z wykorzystywania zawartych w nim energii. Warto podziękować takiemu aspektowi za lojalną i wierną służbę a następnie pozwolić mu opuścić mu moje wszystkie ciała i Ziemię oraz powrócić do stanu neutralnego i czystego potencjału.

Tak tworzymy sobie przestrzeń dla nowych doświadczeń.

Nauczona doświadczeniem staram się na bieżąco pamiętać aby użyty aspekt po zakończeniu doświadczenia przywrócić do neutralnej postaci. Tak buduję przyjazną, własną przyszłość i mogę być pewna, że przestaną mi wyskakiwać niezrozumiałe "króliki z kapelusza” kiedyś w przyszłości lub innym życiu.

Co dało mi to zrozumienie?
Otóż po uwolnieniu legionów aspektów dziś, w tej chwili, stałam się lżejsza dosłownie i w przenośni. Pojawiające się aspekty witam jak starych przyjaciół i...  bez oceny ... bez zbędnych rytuałów  pozwalam im powrócić do neutralnych potencjałów, jeśli nie chcę by działały w moim życiu. Jest to tak proste, że aż trudno uwierzyć.

Dopiero własne doświadczenie potwierdza, że to działa i codzienność z dnia na dzień staje się bardziej miła, radosna i bezpieczna... wystaczy tylko wieczorem domknąć mininy dzień, domknąć wszystkie figury jaki w nim potworzyłam i... następny dzień rozpocząć z czystą kartą. Tylko tyle i aż tyle.

Pozdrawiam z Miłością i życzę wielkiego zadowolenia z Życia.

Hania sensai






czwartek, 5 listopada 2009

Ciało, co o nim wiemy?



Wszyscy jesteśmy w ciele, posiadamy je całą dobę na jawie i we śnie. Teoretycznie widzimy je fizycznymi oczyma, odczuwamy, mamy bliski kontakt – tak myślimy. Ale czy to jest prawdą?
Co wiemy i rozumiemy o naszych ciałach? Zgoła nic.

Człowiek jest dynamicznym połączeniem : ciało – umysł – duch i ma do dyspozycji wolną wolę.

Tak więc człowiek nie jest tylko swoim ciałem jak myśli większość; nie jest też własnym umysłem i myślą jak myśli wielu z pośród nas; i nie jest jedynie swoim Duchem, jak twierdzi wielu „uduchowionych”.

Twoje ciało zawiera w sobie wszystko, co istnieje. Ma w sobie wodę wszystkich oceanów, ma w sobie ogień wszystkich gwiazd i słońc, ma w sobie powietrze, a zrodzone jest z ziemi.




Świat potrzebuje nowej wiedzy. Potrzebna jest wiedza, która pomogłaby nam lepiej poczuć i zrozumieć swoje ciało.
Ciało jest żywym organizmem, który nigdy cię nie skrzywdził. Uczyni wszystko, co mu każesz i zawsze jest ci posłuszne. Jest najwspanialszą tajemnicą całego istnienia. Pragnie być przez ciebie uszanowane, budzić twoje życzliwe zainteresowanie.
Jest ono żywym organizmem i uczyni wszystko co mu karzesz, nawet rzeczy niemożliwe... wspomnę tu choćby o chorobie czy jakimkolwiek braku, w Uniwersum jest to niemożliwe Jednak ciało zawsze jest ci posłuszne.
Ciało jest jak próg, jak drzwi wejściowe do twego wnętrza. Nauka, która uczy jak kochać swoje ciało, jak je szanować i poznawać jego tajemnice, doprowadzi cię do świadomości.
Ciało jest najwspanialszą tajemnicą całego istnienia – proch stał się boski.

Człowiek potrzebuje lepszego, zdrowszego ciała. Potrzebuje również istnieć w sposób bardziej czujny i świadomy, potrzebuje też wszelkich wygód i luksusów, których Źródło może dostarczyć. To wszystko jest możliwe, jeśli zdecydujesz się kochać swoje ciało.

Nauka jak kochać swoje ciało, jak je szanować, jak poznać jego prawdziwe potrzeby i jego tajemnice stanowi podstawę do rozwoju świadomości.

Trzeba żyć teraz, tutaj - swój raj tworzyć na Ziemi, nie odkładać na później lub na lepszą sposobność. Każda chwila jest właściwa aby poczuć się szczęśliwym i nie wymaga żadnych specjalnych przygotowań. Aby móc kochać, nie trzeba narzucać żadnej dyscypliny. Potrzebna jest odrobina uwagi, odrobina czujności i odrobina zrozumienia.

Marzysz o miłości i bliskości drugiego człowieka. Zastanów się jak chcesz kochać i być kochanym, kiedy nie potrafisz kochać własnego ciała takim, jakie jest? Jak chcesz zrozumieć i szanować drugą osobę, kiedy nie rozumiesz i nie szanujesz samego siebie? Spróbuj zaakceptować swoje ciało. Pokochaj swoje ciało, szanuj je i bądź mu wdzięcznym. 

Postaraj się zrozumieć mowę swojego ciała i współpracuj z nim w zaspokajaniu prawdziwych potrzeb. Zauważ, kiedy masz mu dostarczyć jedzenia czy energii, kiedy ruchu, a kiedy odpoczynku.

Każdy człowiek jest zindywidualizowaną istotą, nie ma dwóch takich samych ludzi. Ludzie różnią się i jeden człowiek potrzebuje dwóch godzin snu, inny ośmiu, a jeszcze inny dwunastu. Nie ma tu szczegółowych wytycznych - co służy dobrze jednemu, w skrajnym przypadku jest wręcz szkodliwe dla innego. Stąd potrzeba odczuwania swego ciała od wewnątrz.

Najważniejsze jest to, by zrozumieć, że ciało jest zawsze gotowe cię wysłuchać. Spróbuj z nim porozmawiać, nawiązać kontakt. Przecież jesteś w nim i używasz go.

Kiedy już zaczniesz komunikować się ze swoim ciałem, wszystko stanie się bardziej proste.
Ciała do niczego nie zmuszaj, możesz je przekonywać, ale nie walcz. Niech zasadą będzie odczuwanie przyjemności.

Ciało jest pięknym i doskonałym prezentem od Boga, jest świątynią, w której mieszkamy. Żyjemy w nim i naszym obowiązkiem jest o nie zadbać .Ciało jest twoim fundamentem. Kiedy zaczniesz je rozumieć, prawie wszystkie niedomagania znikną, a ty nauczysz czuć się dobrze we własnym ciele.

Tajemnica życia i funkcjonowania twego ciała, to korzenie. Zakorzeniony jesteś w swoim ciele, a ono wspiera ciebie i wszystko co robisz. We współczuciu, w gniewie, w miłości, w nienawiści - zawsze cię wspiera. Kiedy zaczniesz rozumieć kim jesteś - ciało także cię wesprze.

Istnienie może dać ci Raj na Ziemi, lecz ty ciągle chcesz go opóźnić tak, by nastąpił dopiero po śmierci. Nie trzeba być nędzarzem i ofiarą, aż do dnia kiedy śmierć ulży twojej nędzy. Swój raj mamy tworzyć na ziemi. Nie potrzeba innych specjalnych przygotowań aby poczuć się szczęśliwym. Trzeba żyć teraz , tutaj.

Krok po kroku zagłębiaj się w księgę swojego ciała a poznasz całą tajemnicę życia. W twoim ciele zawiera się ona w formie skondensowanej. Gdy powiększysz ją miliony razy okaże się, że jesteś światem, który cię otacza. Tak jak pojedynczy atom zawiera w sobie tajemnicę materii, tak ciało zawiera tajemnicę wszechświata.

Trzeba mądrze troszczyć się o swoje ciało. Nie wolno występować przeciwko niemu, przeklinać go.

Bóg wybrał dom twojego ciała by w nim zamieszkać. Przecież jesteś świątynią boga.

Ciało jest twoim pojazdem, pięknym mechanizmem i może zabrać cię zarówno do nieba, jak i do piekła. Wybór należy tylko do ciebie

Zapamiętaj, że ciało jest twoim przyjacielem, nie przeciwnikiem.

Życzę udanego i owocnego dialogu ze swoim ciałem i serdecznie pozdrawiam.

Hania sensai