środa, 13 października 2010

Continuum życia


Z serii: życie

Zadajemy sobie często pytania jak to jest z tym życiem. Czy żyjemy tylko teraz ... w tym wcieleniu? No a co jest dalej? Czy istnieje takie coś? Pytania się mnożą, a z odpowiedziami jakoś krucho.
Swoje zrozumienie rozpoczęłam od zapoznania się z reinkarnacją, prawdę starożytną usuniętą, w miarę wzrastania w siłę kościoła, z naszej zachodniej kultury.

Załóżmy, że jestem wielbicielką teatru i często chodzę na spektakle. Jest ogromna ilość napisanych sztuk teatralnych i jeszcze więcej scenariuszy a do tego wiele teatrów i jeszcze więcej aktorów. Mając takie spektrum wyboru byłoby dziwnym, gdybym uczęszczała tylko do jednego teatru na tą samą sztukę, przy tym samym składzie aktorów. Można i tak wybrać, jednak po jakimś czasie okaże się to nudne i niewiele wnoszące do mego życia.

Ten przykład mocno przybliża to, co chcę przekazać w tym artykule.
Obecne wcielenie można przyrównać do określonego teatru, wystawiającego określoną sztukę i są również alternatywne wersje tej sztuki, jakby powiedzieć, odgrywane w innych teatrach lub w światach równoległych.
My możemy doświadczać tylko jednej wersji, nie możemy podglądać jak to przebiega w innych wersjach. Istnieje jednak taka możliwość, że dokonamy nowego wyboru i przeniesiemy się do tej innej wersji. To jest taka gra, jakby przeskakiwanie z jednej linii życia na inną.

No i rodzi się kolejne pytanie? Kto to wszystko organizuje?
Wszyscy słyszeliśmy o tym, że dusza jest nieśmiertelna. Pochodzi z wyższych częstotliwości światła, gdzie Wszystko istnieje natychmiast w wiecznym Tu i Teraz. W tym świecie wszystko jest możliwe w jednym mgnieniu oka, jednak nie ma zmysłów percepcji więc wszystko jest jakby teoretyczne. Bez własnego doświadczenia jak to jest czuć te subtelne energie, dusza czuje pewien niedosyt.
Doświadczyć energii zmysłami można tylko w świecie materii i każda dusza dąży do wcielenia.
Wszystko rozpoczyna od stworzenia scenariusza sztuki życia jakiego chce dusza doświadczyć.
Gdy po wielu i licznych konsultacjach scenariusz jest uzgodniony i zatwierdzony, dusza przystępuje do szczegółów. Zawiera święte kontrakty z innymi siłami (archetypy) i innymi duszami. Więc ustala: kto będzie rodzicami, kto rodzeństwem, koleżeństwem, współmałżonkiem, dziećmi jakie przyjmie itd ... dosłownie wszystkie role obsadza uwzględniając kto będzie pomagał a kto przeszkadzał. Są więc już uwzględnione wszystkie okoliczności przyszłego życia.
Dusza, która chce przyjąć kolejne wcielenie dodatkowo uwzględnia doświadczenie z poprzedniego wcielenia tak, by zrównoważyć zaburzone wcześniej energie.
W świetlistych alikwotach nie ma ocen.
Tam jest model ideału energetycznej równowagi, do którego skłaniają się wszystkie energie. To przekracza nasze ludzkie rozumienie. My, w materii, jesteśmy przesiąknięci oceną. Najczęściej etykietą "złe" oceniamy to czego się boimy bądź doświadczamy bólu. Jest to bardzo subiektywne i dość dalekie od prawdy.
Tu na Ziemi toczymy Grę w Życie, której celem jest wprowadzenie równowagi w energiach jakich doświadczamy.
Jednak zapomnieliśmy o tym co to za gra i dlaczego w nią gramy.
Jest to w pewnym sensie efektem zamierzonym. Bowiem w momencie gdy już mamy cały projekt naszego przyszłego życia na Ziemi, godzimy się na "zawiązanie oczu" jak w ciuciubabce. Pamięć całości jest jedynie w podświadomości a tam boimy się zaglądać.
Obleczeni płaszczem zapomnienia przyjmujemy ciało z wybranych rodziców. Następnie w procesie wychowawczym przyjmujemy pakiet schematów i przekonań zgodnie z naszym planem ... to jest nasze przeznaczenie, w którym zmian jeszcze nie możemy wprowadzić. To jest baza naszej gry.
W miarę jak rośniemy i doroślejemy, a więc stajemy się bardziej samodzielni, do gry zostaje wprowadzony los, na który już mamy wpływ. Zgodnie z wolną wolą reagujemy na okoliczności, które cyklicznie do nas wracają.
Do około 20 - 30 roku życia uczymy się jak kierować swoim losem. Te lata ziemskie, które wymieniłam, są jakby punktem zwrotnym. Mniej więcej w tym wieku człowiekowi wszechświat przecina energetyczną pępowinę z rodziną i od tej pory to my sami decydujemy czy budujemy własne życie, czy też jak marionetka wykonujemy oczekiwania rodziny.

Wiedzieli o tym dobrze starożytni uczeni i tego nauczali ludzi w języku swych czasów. Jednak wiedza ta powoli zanikała a w jej miejsce co raz bardziej modna stawała się gonitwa za żądzami materialnymi ... i tak trwa do dziś.
Przez setki pokoleń wiedza o archetypach i języku metaforycznym została prawie zagubiona. W miejsce tamtej wiedzy powstała z jednej strony religia z dogmatami, a z drugiej tzw. nauka z nowymi paradygmatami, co jakiś czas zmienianymi bądź odrzucanymi.
Nie pomogło w zrozumieniu swego położenia życie między sztywnymi doktrynami kościołów a ciągle zmieniającymi się paradygmatami nauki. Zagubieni ludzie motali się w niewiedzy :
skąd przyszli? co tutaj robią? dokąd zmierzają?
Ludzie przeszłych wieków przeszli wielki ból i zdeterminowani masowo zaczęli poszukiwać innej drogi wyjścia do życia w radości.
Znaleźli się pierwsi odważni, którzy sięgnęli do starożytnej wiedzy, dołączyli swoje obecne doświadczenie i... tak wytyczyli drogę nauki przyszłości. Mniej więcej od 30 lat ten proces zawrotnie się rozszerza, a ci którzy poszukują zaczynają masowo przekraczać barierę ignorancji zarówno religijnej jak i naukowej.
Mam nadzieję, że kolejne przyszłe pokolenia będą żyć co raz bliżej naturalnych prawd, co niewątpliwie podniesie jakość i komfort ich życia.

W tym artykule zawarłam zaledwie zarys tego, co sama pojęłam z moich studiów nad życiem. Zdaję sobie z tego sprawę, że jest to niewystarczające.
Jednak bardzo proszę byś potraktował te wskazówki jako swoistą mapę. Jeśli zechcesz udać się we własna podróż, taka mapa może być pomocna.
Jednak kiedy podróżować nie chcesz, to i żadna mapa nie pomoże ci poznać tych obszarów, które obserwujesz na mapie.
Życzę ci radosnej i bezpiecznej podróży do poznania nowej równowagi.

W miłości mego serca do Twego.
Hania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz