poniedziałek, 21 czerwca 2010

Mówić, nie mówić - oto jest pytanie.


Niedawno opublikowałam artykuły o stwórczej mocy umysłu. W tym artykule chcę przekazać kilka słów o wiedzy na temat energii słów.
We współczesnym świecie ciągle potykamy się o własne dzieła zbudowane ze zniekształconego pojmowania słów.
Jak i dla czego tak się dzieje?
Wynika to chyba ze zniekształconego przekonania, że wypowiadane słowa nie mają głębszego znaczenia. Właśnie to fałszywe przekonanie robi nam najwięcej życiowych przykrości.
Może zacznę od tego czym energetycznie są słowa.
Słowo składa się z symboli określonych liter, które jako symbol wyrażają określone energie oraz ich częstotliwość. Każda litera w alfabecie, to nic innego jak stojąca za tym symbolem ściśle określona energia i łącząc poszczególne litery w słowa, a także w zdania, tworzy coś na wzór projektu. Jeszcze tego projektu nie widać na planie fizycznym, jednak jest już działającym i przygotowującym nam doświadczenie zgodne z zawartymi w słowach energiami.

Każde nasze słowo posiada pewną wibrację i każde słowo jest zabarwione przez nasz stan świadomości.

Weźmy na przykład słowo : dziękuje. W zależności od mego wewnętrznego stanu może oznaczać radość i wdzięczność, jednak przeciwny biegun tej energii to negacja pełna złośliwości. I tak jest z każdym wypowiadanym słowem.
Wystarczy obserwować by zauważyć te różnice ... tylko ilu ludzi zwraca na to uwagę??? Ilu z pośród nas słucha co mówią inni i co sami wypowiadają??? Niewielu, choć wszyscy są do tego zdatni i mają własne doświadczenia kiedy to jakieś słowa raniły gorzej niż broń.
Jak zaczniemy obserwować słowa ... to możemy zobaczyć poprzez te słowa, które wymawiamy, naszą wewnętrzną istotę.
Na podstawie tego co mówimy i jak to mówimy możemy dowiedzieć się o sobie i innych praktycznie wszystkiego. Wibracje naszego głosu całkowicie oddają poziom rozwoju naszej świadomości. Nasze słowa natomiast posłusznie odzwierciedlają stan naszych czterech niższych ciał.
Jak myślisz: truizm czy prawda? Hmmm otóż nie wystarczy tego rozważyć w umyśle, tu trzeba tego doświadczyć.
Czy się z tym zgadzasz, czy też nie - zmiany w znanym nam kosmosie następują lawinowo, co każdy własnymi oczyma obserwuje również tu, na Ziemi. Jest oczywistym, że widzieć to jedno - a rozumnie pojąć i wyciągnąć wnioski, to drugie. O tym nie będę się rozpisywać, natomiast zachęcam do obejrzenia świetnego wykładu Melchizedeka . On to zadanie wykonał na praktycznie przyswajalnym poziomie.
Oto link do rekomendowanego wykładu : The Maya Of Eternal Time - 2012 and beyond (z polskimi napisami)
Tak więc kochani nie ma innej rady, żeby wznieść się na następny poziom świadomości bez wysiłku własnej duszy. Jeśli tego nie dokonamy, to będziemy skazani na błądzenie po iluzji (wybierzemy los Syzyfa). Tylko nasza wewnęrzna harmonia z własnym boskim rdzeniem może nas wyprowadzić z ewolucyjnego impasu. Żadne zewnętrzne sposoby (przykładowo ani nauka, ani religia, ani guru...) nie są nam w stanie pomóc. Droga serca jedynie jest skuteczna.
Wyjście na inny poziom rozumienia sytuacji jaka zasiniała do około nas - oznacza dojść do uświadomienia sobie, że tę sytuację stworzyliśmy sobie sami, nikt inny. Przecież cała nasza twórczość przebiegała i nadal przebiega właśnie poprzez wypowiadane słowa, które nas zachłysnęły i przez których działanie stale popełniamy jeden nieprzemyślany czyn po drugim... ciągle kręcimy się w kole samsary.
Trzeba sobie uświadomić, że iluzja powraca do nas tą samą stroną, która współbrzmi z naszymi przeszłymi czynami, wyborami i z obecną świadomą decyzją.
" Co zasiejesz, to i zbierzesz "
I tak to jest kochani... chcesz jeść czereśnie ze swego sadu, to posadź drzewo czereśni a nie jabłoni czy gruszy.

W miłości mego serca do Twego.
Hania

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz