czwartek, 25 listopada 2010

Kobieta, a może ośmiornica lub robot?


Z serii : Życie

Właśnie zbudziłam się z dziwnego snu, w którym miałam nakazane napisanie tego artykułu. Postanowiłam nie ignorować swojej podświadomości ... jednak od czego zacząć? Sama nie wiem.
Może zacznę od dzieciństwa, obserwowałam życie kobiety oczyma dziecka. Oj było to trudne życie pokolenia moich rodziców. Mało, że w pamięci jeszcze mieli strach wojenny, to i codzienność trudna. Mama urodziła troje dzieci i prowadziła dom... ale jak ??? Pranie odbywało się na takim urządzeniu co nazywało się tara, parkiety były ręcznie czyszczone czymś co nazywano wióry... w moim dzieciństwie postęp techniczny w gospodarstwie domowym dopiero się rodził. Pamiętam jakie szczęście było w oczach mamy, gdy w domu zawitała zwykła "Frania".
Kobieta miała mocno przechlapane. Obowiązki domowe w tamtych czasach, spoczywały tylko na kobiecie. Mężczyzna miał jedynie spłodzić dzieci i zarabiać na utrzymanie rodziny ... reszta należała do kobiety i to nazywało się jeszcze, że kobieta nic nie robi i tylko siedzi w domu. Pamiętam jaki to budziło mój bunt.
Mijały lata, do domu weszło dużo techniki ułatwiającej prace domowe, jednak zmiana nastawienia co do podziału na obowiązki męskie i żeńskie jakoś uparła się i nie chciała odejść. Opornie bardzo szło włączenie do prac domowych męskich partnerów. Dopiero w obecnym, trzecim już pokoleniu, obserwuję pozytywne zmiany. Nie zmienia to jednak faktu, że kobieta została uznana za człowieka przez szefa Watykanu dopiero gdy byłam w szkole średniej. Nie pamiętam dokładnie roku, ale był to koniec lat 1960, a jeszcze dziś są zatwardziałe męskie wątpliwości co do człowieczeństwa kobiet (na szczęście są to już nieliczne resztki).
Dlaczego o tym piszę? Ano pomysł jest stąd, że polityczne kobiety i feministki wrzeszczą o równouprawnieniu kobiet i jakiś parytetach, co na logikę zdaje się sprzeczne z tym pierwszym. Jak dotąd jakoś nie jest popularne poruszenie tematu, że kobieta z racji funkcji jakie pełni w społeczeństwie nie może być "równouprawniona", to jest biologicznie niemożliwe, jak dotąd żaden mężczyzna nie dał rady urodzić dziecka. Wynika z tego jasno, że populacja ludzka zależy jednak od woli kobiet i to powinno ją stawiać w pozycji uprzywilejowanej, jeśli chcemy by naród nie zaniknął. To nie jest truizm... to realne zagrożenie, a wszystkiemu winne jest to historyczne uwarunkowane myślenie.
Jeśli chcemy by rozwijało się społeczeństwo, to nie ma innego sposobu, tylko realnie uznać rolę kobiety i z szacunkiem traktować je... nie tylko kwiatek na "głupie święto kobiet"( to jest moje przekonanie) tylko wszelkie udogodnienia w życiu codziennym.
Przecież kobieta, która nosi w sobie nowe życie, to jest praca w bardzo trudnych warunkach... nie można nawet na minutę w ciągu doby odłożyć brzucha na bok by zdobyć mały oddech - tego się nie da. Do tego cały dziewięciomiesięczny proces kończy się porodem, gdzie wysiłek można porównać z pracą piętnastotonowego dźwigu. Czyli kobieta minimum rok takiego życia spędza w ekstremalnie trudnych warunkach, nieporównywalnych nawet z pracą górnika, który zjeżdża pod ziemię na sześć godzin.
W polskim prawie pracy tego nie bierze się pod uwagę, ten wysiłek kobiet jest traktowany jak nieistotny. Dalej, prowadzenie domu też jest realną i to finansową wartością. Nie wierzysz, to najmij kogoś do tego zadania a zobaczysz na ile ta praca będzie obciążać twój budżet. To też jest dla naszego prawa nieistniejące.
Owszem, wobec obecnego spadku populacji postarano się dać rodzinie (nie kobiecie) tak zwane becikowe nie wiem dokładnie ale chyba około 1000 zł... to ma być zachętą tylko nie wiem do czego, bo gdy kobieta padnie pod tymi ciężarami, to jej rodzina dostanie około 7000 zł tak zwanego pochówku.
Nie rozumiem tej naszej polityki praktykowanej wobec kobiet.
Mam kilka przyjaciółek w krajach starej Europy i ze zdumieniem dowiedziałam się, że to o czym piszę nie ma tam miejsca. Wystarczy, że kobieta utrzymuje dom i już jest traktowana jak pracownik i czas ten liczony jest nawet do jej emerytury. Nie mówię już o pomocy finansowej do utrzymania każdego urodzonego przez nią dziecka. Jak o tym rozmawiałyśmy, obie strony doznały kosmicznego zadziwienia... one, że w Polsce tak są traktowane kobiety - a ja, że one jeszcze narzekają.
Jak zwykle ruszyłam trudny temat i to jeszcze nie popularny, bo nawet kobiety nie mają odwagi głośno powiedzieć jak są głęboko wykorzystywane... a struktury polityczne tylko się cieszą oszczędzając finanse na rolowaniu kobiet.
Panuje coś na wzór totalnej amnezji społecznej co do ról społecznych poszczególnych płci. Kobiety mają z własnej woli rodzić dzieci, a opiekować się nimi mają mężczyźni. W naszym kraju doszło do absurdu, że nawet dziecko z gwałtu ma być urodzone, czyli totalny przymus dla kobiet i ... jakaś nieograniczona tolerancja dla braku właściwego wywiązywania się z obowiązku przez politykę krajową wobec uznania (finansowego, realnego) społecznej roli kobiet.
Zdumiewające dla mnie jest to, że również kobiety godzą się z takim stanem rzeczy i to bez względu na ich wykształcenie. Pociechą jest, że niektóre kobiety poszły po rozum do głowy i populacja polaków spada.... może jak już zabraknie polaków, wtedy też ta przewrotna polityka też zniknie. Tylko czy trzeba nam tak dziwacznych rozwiązań? Czy nie łatwiej jest przywrócić realną godność kobietom i uznać ich nieprzeceniony wkład w istnienie całej społeczności?
Ciągle jako naród miotamy się między skrajnymi poglądami co kobiecie wolno a co nie przy totalnym pominięciu faktu, że kobieta też jest człowiekiem, który najlepiej wie co jest jej potrzebne do spełnienia się zarówno w roli pracownika jak i matki.
W naszym społeczeństwie kobieta jest czymś na wzór ośmiornicy lub robota, i o losie jej decyduje męska część społeczeństwa ... nawet powołują jakiegoś rzecznika do spraw kobiet, tylko w realnych ustawach króluje cały czas jakiś dziwny i uparty sposób myślenia.
Miłe Panie, może miast zajmować się bzdurnymi parytetami, zażądajmy ustanowienia koszyka dóbr, na podstawie którego byłaby ustanawiana minimalna płaca ... obecnie ta niby podstawowa płaca minimalna ustalana jest "z sufitu biurokraty", nie wierzycie? No to jak obecnie ustalone stawki płacy minimalnej mają się choćby do koszów utrzymania mieszkania? Często ta przereklamowana wartość jest niższa od tych kosztów.
Wystarczy sięgnąć po wzorce, które działają skutecznie w krajach , tak bardziej w kierunku zachodu... nie wschodu. Nie trzeba tworzyć od nowa, wystarczy zastosować wzorce już funkcjonujące i miast pałaców zusowskich, niezliczonych pomników, czy emerytur mundurowych, zafundować polskim rodzinom godne, codzienne życie poprzez uznanie wkładu kobiet. Można wzorem zachodnich przyjaciół uznać pracę w domu, czas poświęcony na rodzenie nowego podatnika jako pracę w trudnych warunkach... może macie sami lepsze pomysły....
Poruszany w tym artykule problem istnieje już zbyt długo, by nadal zgadzać się z polityką wybranych przez nas przedstawicieli.
Te moje przemyślenia spisałam z myślą o przyszłych pokoleniach kobiet, by w naszym zamożnym kraju żyło się pojedynczym ludziom godnie i by młode pokolenia nie były ekonomicznie zmuszane do migracji.
W głębokim szacunku
Hania

1 komentarz:

  1. Haneczko wspaniały artykuł! Przestaje narzekać hehehe :) Nie, nie jest fajnie kiedy inni próbują nam wciskać, ze wiedza lepiej co nam potrzebne do życia a co nie...co nam wolno myśleć i robić, a co nie... "Kobieto, puchu marny" - nigdy nie lubialam tego zdania i nie polubię... Pozdrawiam cie bardzo serdecznie z Berlinowa - Hanuta

    OdpowiedzUsuń