Ziemia jest miejscem metaforycznych ogrodów. Jak każdy ziemianin tworzę swój niepowtarzalny ogród.
Jestem istotą duchową, która doświadcza ludzkiego losu na Ziemi, a następnie wraca do Świata Ducha. Tak więc wiem kim jestem i dokąd wracam. Tym czego doświadczam i co mogę zmodyfikować jest sama droga.
Moje myśli, słowa i czyny materializują się, a ja doświadczam jak smakuje mi własne dzieło. Przyznaję, że w przeszłości nie znając tej prawdy, w swoim ogrodzie życia umieściłam wiele brzydkich niejadalnych roślin. Mało tego pozwoliłam, by obce, zewnętrzne idee zaśmieciły mój ogród fortyfikacjami brzydoty. Wiedzę o tym, jak tworzę swój świat zdobywałam stopniowo. Wiele lat temu postanowiłam metodą prób i błędów doświadczyć tej wiedzy.
Początek był taki jak u każdego człowieka, trzeba było wyjść z dżungli świadomości zbiorowej i odważyć się wejść w nieznany las osobistych poszukiwań. Gdy już byłam na skraju tego intelektualnego, metaforycznego lasu... zobaczyłam, że dalej są też metaforyczne ogrody. Zobaczyłam mój ogród... zaniedbany i chaotyczny. Zabrałam się za uporządkowanie mojego ogrodu.
Po latach pracy jest w nim wiele pięknych kwiatów tolerancji, zrozumienia dla odmienności oraz wiele drzew miłości. Z każdym dniem mój ogród pięknieje, ubywa w nim chwastów i szpetoty. Mając taki ogród droga, którą przebywam przez Ziemię jest coraz piękniejszym wrażeniem. Porównując mój ogród z przeszłości i obecny jestem zadowolona ze zmian. Każdy człowiek może dokonywać dowolnych zmian w swoim ogrodzie, choć nie wszyscy wiedzą jak to działa.
Ogród
Ogród jest stanem przebudzenia. Jak wspomniałam trzeba opuścić dżunglę świadomości zbiorowej i wejść w las wiedzy o tym jak funkcjonuje natura w zgodzie z Wielkimi Prawami.
Pierwszy stan to spanie, drugi to śnienie, trzeci to przebudzenie. Teraz człowiek jest świadomy, uważny, dzień się rozpoczął. Dla mnie był to moment gdy znalazłam Mistrza. Moment gdy książki, przewodnicy i nauczyciele stali się nieistotni.
Pierwszy nigdy nie jest gotowy spotkać się z prawdą, drugi jest zbyt gotowy i nie wie dokąd iść - pogubił wszystkie kierunki. Pierwszy nie padnie do stóp kogokolwiek innego niż własny ksiądz. Drugiemu każdy zdaje się być tym księdzem.
Trzeciego nie interesują już nauczyciele, nie jest studentem. Interesuje go osobisty kontakt, Mistrz - on chce stać się uczniem. Nie zajmuje się tym co Mistrz mówi, raczej interesuje się aurą, którą Mistrz tworzy wokół siebie. Nie interesują go Jego doktryny, Jego filozofia - interesuje go Jego istnienie.
Gdy zaczynasz interesować się istnieniem i gdy patrzysz wprost do najgłębszego rdzenia człowieka, gdy zaczynasz odczuwać obecność - dopiero wtedy możesz stać się uczniem. Nie szukasz filozoficznych odpowiedzi , istotne stało się dla ciebie pytanie : Kim Jestem?.
Pierwszy nie chce się uczyć, nie jest gotów uczyć się. Drugi jest gotów uczyć się zbyt wielu rzeczy sprzecznych, głupich, dobrych, złych - i popada w zamęt. Trzeci jest gotów oduczyć się, nie szuka już wiedzy. Mówi : szukam kogoś, kto dotarł i chcę być w intymnej relacji.
Relacja między nauczycielem i studentem nie jest osobista. Relacja między Mistrzem i uczniem jest osobista - jak romans. Trzeba odczuwać przebywanie w obecności Mistrza i obserwować, nie trzeba wnosić swojego umysłu. Trzeba odsunąć umysł na bok i patrzeć wprost - i czuć.
Znalezienie Mistrza - to znalezienie punktu, z którego Bóg jest najbliższy. To znalezienie drzwi najbliższych, za którymi jest Bóg. Ktoś dotarł ... jak się przekonać o tym? Musisz to czuć - myślenie nie pomoże, zaprowadzi cię na manowce. Musisz czuć, być cierpliwy, być w Jego obecności. Smakować Jego obecność i być nią odurzony.
Stopniowo wszystko stanie się jasne. Gdy twój umysł wygaśnie - wszystko stanie się jasne. On jest Mistrzem albo nie - będzie objawione. Jeśli jest, możesz zanurzyć się całkowicie. Jeśli nie - musisz ruszyć w drogę. W obu przypadkach dojdziesz do końca pewnego etapu.
Czasem czujesz, że to jest Mistrz, ale nie dla ciebie. Wtedy też musisz ruszyć w drogę, bo Mistrz może pomóc tylko wtedy, gdy obaj pasujecie do siebie. Gdy waszym przeznaczeniem jest bycie razem i bycie dla siebie. Na trzecim etapie - ogrodu - otwiera się totalnie inna perspektywa. Ważne jest pytanie : Kim Jestem?. Ale nie domagasz się odpowiedzi. Nie jesteś gotów przyjąć żadnej odpowiedzi z zewnątrz.
Mistrz nie da ci żadnej odpowiedzi - zniszczy tylko wszystkie twoje odpowiedzi. To właśnie i ja robię w tych artykułach. Zabieram ci wszystkie twoje odpowiedzi byś pozostał sam ze swoim pytaniem - czysty i dziewiczy.
Gdy pytanie pozostaje, a nie ma odpowiedzi z zewnątrz, zaczynasz zapadać się do wewnątrz siebie. To pytanie jak strzała przenika do samego źródła twego istnienia. Tam jest odpowiedź i to nie jest werbalna odpowiedź. Nie jest to teoria ale urzeczywistnienie. Eksplodujesz i po prostu wiesz. Nie jest to wiedza. Jest to doznanie egzystencjalne.
Gdy opuściłam las i zobaczyłam moje zaniedbane ogrody - poświęciłam dużo uwagi i cierpliwości na odbudowanie moich rajskich ogrodów. Delektowałam się efektami swojej pracy i napisałam o nich artykuły na stronie. W głębi serca wiedziałam, przeczuwałam, że jest jeszcze jeden etap.
Ogrody emocjonalne
Nauczona oceniania emocji jako wady i zalety trafiłam na kursy terapii metodą prof. Bacha.
Tam po raz pierwszy usłyszałam, że tak jak wszyscy ludzie NIE MAM WAD.
To było dla mnie mocne. Nie będę pisała ile razy boleśnie dowiadywałam się od innych o swoich "wadach", bo prawie wszyscy mamy za sobą takie doświadczenia. Postanowiłam sprawdzić czy w moim przypadku te odkrywcze słowa mają zastosowanie.
Na szczęście miałam już świadomość, że terapie naturalne nie działają jak "pstryczek elektryczek", więc wspomagałam swą cierpliwość. Po długim czasie miałam już za sobą wypróbowane wszystkie ekstrakty roślin i niestety traciłam cierpliwość. Jednak w stosownym czasie doznałam radości zrozumienia.
Wszystkie emocje są dobre - jest to dar Boga dla człowieka jako "materiał budowlany ogrodów miłości”. To jak postrzegam emocje i czy zbyt ich nie nadużywam - to już inna sprawa, choć temat ten sam. Zrozumiałam, że druga osoba to tylko aktor, nie ma wpływu na moje emocje.
To ja sama decyduję czy coś jest "cacy" czy "be".
Jest jeszcze jedno doświadczenie: nawet w skrajnie upitym i brudnym pijaku można dostrzec jego prawdziwą, ukrytą i piękną naturę. To był przełom w moim życiu - przestałam (no prawie) oceniać innych.
Ogrody myśli
W jednej z książek zetknęłam się z pojęciem "myśli pod myślą".
Zaciekawiło mnie to i spróbowałam dociec, jaka myśl kryje się pod tym co jawi się w mojej świadomości. Trwało to trochę nim pierwszy raz dałam radę uchwycić tą myśl. Byłam ogromnie zdziwiona, bo moja "myśl pod myślą" była całkiem sprzeczna do świadomej myśli.
W ten sposób uczyłam się docierać do zakopanych w podświadomości idei kierujących moimi głębokimi myślami.
Wyglądało to tak, jakbym przez wiele dni nie myła się i nagle chcąc wyglądać pięknie i atrakcyjnie - zlewam się pachnidłami oraz nakładam wszelkie kosmetyki upiększające. Można sobie łatwo wyobrazić efekt. Podobnie jest ze światem osobistych idei tkwiących w zapomnieniu. Dotarcie do nich jest ciekawym doświadczeniem dającym możliwości nieograniczonych zmian tu i teraz.
Myśli Miłości tworzą ogrody miłości.
Ogrody medytacji
Już w szkole średniej rozpoczęłam poszukiwania czegoś, co odpowiadałoby na moje pytania egzystencjalne. To było tak dawno, w czasach gdy księgarnie sprzedawały tylko podręczniki szkolne, lektury oraz przemówienia polityków o wyższości ucisku nad wolnością. Dotarcie do informacji na tematy duchowe było wtedy na prawdę cudem.
Nie bacząc na trudy udało mi się dotrzeć do prawdy, że w modlitwie mówię ja, w medytacji słucham odpowiedzi Boga. Czym jest medytacja? Z odpowiedzią na to pytanie czekałam prawie "pół wieku".
Co przeczytałam to próbowałam - jeszcze teraz wywołują we mnie uśmiech te praktyki. Dziwne pozycje ciała, oddechy - i nic. Zniechęcenie, przerwa. Ponowne próby. Najwięcej napracowałam się, kiedy rynek zalała fala książek różnej jakości na tematy duchowe.
Dopiero, gdy weszłam na drogę Reiki Do, zaczęłam uczyć się odróżniania jakości przekazów. W międzyczasie udało mi się zaznajomić z przekazami różnych wielkich religii i kulturą tych nacji. To pomogło mi wiele zrozumieć, zatrzymać swoje eksperymenty. Powoli doszłam do prostej prawdy: MEDYTACJA TO STAN UMYSŁU, nie udziwnienia, jakie wcześniej robiłam. W codziennych zajęciach, np. myjąc naczynia widzę: ich formę; czuję wibrację i biegunowość; jestem świadoma kruchości formy; obserwuję, jak wchodzi ta forma w relacje z innymi formami, moich rąk, wody i temu podobne. W tym momencie nie jest to ani praca, ani odpoczynek, przedmioty nie są ani dobre ani złe. Jest to stan BYCIA.
Taki stan bycia uważnym w danym doświadczeniu, to właśnie kontakt z Obecnością Jam Jest, to medytacja. Serdecznie zachęcam każdą duszę do doświadczenia stanu medytacji.
Jestem świadoma, że artykuł tylko dotknął prawd o dochodzeniu do istotnych postaw życiowych - i jest to efekt zamierzony. Tym artykułem chcę Ciebie wędrowcze zachęcić do wyruszenia na własne poszukiwania, do odwagi bycia sobą i do odnalezienia swojego Mistrza (a nie mistrzunia).
W miłości mego serca do Twego
Hania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz