Z serii : życie
Bądź swoim własnym guru, swoim własnym nauczycielem. Masz w sobie światło ... rozpal je i idź na przód lekko i bez strachu.
" Krocz lekko przez dni, które masz przed sobą, nie zostawiającżadnej skazy na swym ego.
Niech światło twego wnętrza zamknie każdy dzień
A gdy ten się skończy, usuń go ze swej pamięci jak bańkę mydlaną, która szybko pryska.
Idź na przód w przyszłość.
Nieskrępowany wspomnieniami: błędów, porażek i sukcesów.
Oto droga wiodąca do osiągnięcia spokoju."
Nie pamiętam już kto jest autorem tych słów ... jednak żyją one w mym wnętrzu od tylu lat, że zrosły się z moim doświadczeniem życia.
Wszystko w twoim życiu .... jest związane z tobą. Więc wszystko zależy od ciebie... w jakiś sposób. Zauważ to i posprzątaj swoje wnętrze. Jak pozwolisz wypłukać wewnętrzny hałas ... stopniowo wymywać przeszłość oraz spekulacje na przyszłość ... wtedy zostaje ta przestrzeń, przestrzeń istnienia tu i teraz. Masz tę Moc !
Wszyscy jesteśmy zanurzeni w świecie iluzji. Doskonale udaje ta atrapa naszą rzeczywistość zwaną Matrix.
Trudno się więc dziwić, że taka przeogromna ilość ludzi w niej utknęła. W tym stanie wygląda to tak, jakby pszczoła szukając nektaru usiadła na pięknej róży, róży dorodnej a jednak sztucznej, w nadziei na spicie nektaru. Pszczoła ma szczęście ... w odróżnieniu od ludzi, nie ma umysłu zewnętrznego, więc natychmiast leci dalej w poszukiwaniu innego, żywego kwiatu.
Człowiek robi dokładnie odwrotnie, w czym pomaga mu dzielnie umysł zewnętrzny.
Ten niesforny instrument ciągle nadaje: energia to bzdura ... udowodnij mi to ... wszyscy tak robią(?)... i takie tam bzdety odciągające od doświadczenia.
Gdy uda nam się przekroczyć ten horyzont zdarzeń zewnętrznego umysłu, tą nieustanną paplaninę, wtedy w naturalny sposób zaczynamy rozróżniać co z tego jest zwykłym śmieciem jak sztuczna róża, a co jest wartością nam służącą jak naturalny i żywy kwiat.
Kiedy przekroczymy horyzont zwykłego umysłu zewnętrznego, który został stworzony między innymi do budowania świata iluzji ... wtedy stajemy w obecności prawdy serca, wyższego intelektu.
Serce to dostęp do prawdziwego rozumu... tak, tak ... wiele lat temu, gdy sama byłam w wątpliwościach, trafiłam na artykuły różnych kardiochirurgów, którzy odkryli, że w naszym fizycznym sercu znajdują się też szare komórki mózgowe, choć jest ich znacznie mniej niż w głowie.
Jako dociekliwa osóbka zaczęłam drążyć temat... zapytałam nawet kardiologów, u których byłam pacjentką, i ... potwierdzili, wprawdzie mocno marginalizowali temat, jednak przyznali, że coś takiego jest.
Zdopingowało mnie to do dalszych poszukiwań.
Oczywiście byłam zainteresowana tym, co to oznacza dla mnie i jak mogę z tego korzystać w moim doświadczeniu. Nie jestem zainteresowana naukowym podejściem, choć choć bardzo je cenię, bo wyniki prac badawczych są niezmiernie pomocne w zrozumieniu siebie.
Jestem zainteresowana praktycznym zastosowaniem wiedzy. Tych, którzy są bardzo zainteresowani tymi badaniami, odsyłam do własnych poszukiwań.
Artykuł jest o tym co ta wiedza zrobiła dla mnie ... bo oczywiście moje myślenie poszło w kierunku jak praktycznie mogę tą wiedzę stosować w codzienności.
Aspektów moralnych i filozoficznych tego odkrycia nie znalazłam we współczesnej nauce (to było kilka lat wcześniej, więc nie wiem jak jest dziś). Było tylko co nie co jak to działa na naszą psyche.
Sięgnęłam więc do mądrości pozostawionych przez nauki starożytne. Okazało się, że przekazy tych wielowiekowych cywilizacji dobrze o tym wiedziały i rozumiały ... powoli i ja zaczęłam to rozumieć.
Można powiedzieć, że mamy więcej ośrodków mózgowych niż tylko w głowie. Okazuje się, że w głowie jest ośrodek mózgowy, którego zadaniem jest rozróżnianie, formowanie słów określających odczucia i zamykanie doświadczeń w czymś, co ma tendencje cyklicznego powtarzania się.
Innym ośrodkiem jest serce. Ono też odbiera nasze doświadczenie, jednak działa poprzez czucie, bez słów i w teraz. Daje takie dziwne przeświadczenie, a właściwie to pewność, że coś właśnie takie jest ... nie bawi się w słowa czy dowody.
Okazuje się, że połączenie i współpraca między głową i sercem jest tym, co decyduje o jakości naszych codziennych doświadczeń życia.
To prowadzi do jeszcze innego wniosku.
Można powiedzieć, że przyszłość jest zmienioną przez doświadczenie - przeszłością. Tak, tu też kłania się skala Fibonacciego.
W praktyce wygląda to tak, że w chwili teraz jesteśmy w jakimś doświadczeniu, gdzie okoliczności są takie jak w innym momencie naszej przeszłości.
Jeśli to zrozumiemy i miast miotać się emocjonalnie ... uzdrowimy naszą przeszłość ... to okoliczności, z którymi zetkniemy się w przyszłości zostaną już zmienione.
To działa nieustannie i niezmiennie przez wszystkie pokolenia, choć mało kto jest tego świadom. Działanie tego widać tylko wtedy, gdy jestem całkowicie w chwili teraz.
Życzę wiele radości z nowego doświadczenia i odkrywania własnej Mocy.
W miłości mego serca do twego.
Hania
Przekroczyć horyzont umysłu zewnętrznego, to tak jakby dokonać czegoś niemożliwego, jak np. lotu nad kukułczym gniazdem.
OdpowiedzUsuńKukułki nie budują gniazd, więc nie można przelecieć nad ich gniazdem. A jednak?
Wszyscy jesteśmy trybikami w machinie typu rodzina, miasto, państwo, świat, społeczeństwo.
Lot to wzbicie się ponad, ponad ustrój, ponad system, ponad siebie, zerwanie z konwencjami narzucanymi przez innych. Ale to też pytanie o granice między normalnością a psychiczną dysfunkcją, o prawo i swobodę wyboru zachowań oraz konsekwencje, które przychodzi nam ponosić za ich przekraczanie. Kiedy nie można odnaleźć swojego miejsca w rzeczywistości, można stworzyć sobie świat zastępczy, poszukać miejsca gwarantującego względne bezpieczeństwo i szansę na przetrwanie. Tylko za jaką cenę? Rezygnacji w własnego ja? Poczucia straconego czasu?
Pozdrawiam i życzę wysokich lotów.
Elba.
Bardzo dziękuję zarówno za post jak i zawarte w nim życzenie.
OdpowiedzUsuńZawarte w twoim komentarzu pytania są typowe dla umysłu zewnętrznego... bardzo długo też posługiwałam się tym umysłem i cała byłam w wątpliwościach. Różnicę poznałam dopiero jak odnalazłam drogę do swego serca, w którym też jest umysł, tyle że nie wątpiący. Stąd artykuł jest zachęceniem do wejścia na drogę serca, bo wszystkie moralne, społeczne i jeszcze inne zapytania przestają mieć znaczenie. Działając z pozycji serca po prostu nie jestem zdolna postępować nieetycznie, bez uwzględnienia dobra innych istot. Przy okazji rozwydrzone ja - ego nareszcie jest edukowane, a Wyższe Ja może doświadczać przez mój instrument. Tak więc nic nie tracę, a wręcz przeciwnie zyskuję wiele.
Zachęcam do własnych poszukiwań i doświadczeń, bo w sercu nie grozi ci "zwariowanie" natomiast w umyśle zewnętrznym raczej tak.
Z mojego serca do twego.
Hania